- Możesz mnie nie nachodzić? - zapytałem, gdy Mina stanęła w drzwiach mojego mieszkania.
- Możemy porozmawiać? - pogłaskała mnie po policzku.
- Czego chcesz? - odtrąciłem jej dłoń.
- Porozmawiać.
- Masz 5 minut - wpuściłem ją do środka.
- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam - zlustrowała mnie. Miałem na sobie tylko spodnie od dresu. - Ten chłopak u ciebie jest?
- Przeszkadzasz. I ten chłopak ma na imię Andreas... I nie ma go. Czego chcesz? - założyłem ręce na piersi.
- Kochanie... Wiem, że nam nie wyszło - blondykna położyła dłonie na moich ramionach. - Ale wiem, że możemy spróbować jeszcze raz - objęła ramionami moją szyję. - Przecież wiesz, że cię kocham, skarbie.
- Zabieraj ręce - warknąłem, a ona po chwili odsunęła się minimalnie.
- Daj nam szansę, kochanie.
- Mam chłopaka... Jestem w związku, Mina.
- No i co? Poza tym co to za związek? Nigdy nie weźmiecie ślubu, nie będziecie mieć dzieci... A wiem, że ty kochasz dzieci.
Miała rację. Gdy rozmawiałem kiedyś z Andim, skłamałem. Powiedziałem, że nie nadaję się do dzieci, bo wiem, że on to chciał usłyszeć, a prawda jest taka, że zawsze chciałem być ojcem i Mina doskonale o tym wiedziała.
- Steph... - przysunęła się do mnie. - Wiesz, że mam rację... Ze mną możesz mieć normalną rodzinę... A z nim nie.
- Nie kocham cię, kocham Andreasa.
- To go sobie kochaj... Przecież wiesz o co mi chodzi... Związki z rozsądku są bardzo trwałe... A jego możesz mieć po godzinach, że się tak wyrażę... Wiesz, że to dobry układ, skarbie.
- Nawet jeśli uda ci się mnie na to namówić, w co wątpię, to Andi nigdy się na to nie zgodzi - oznajmiłem.
- A ja myślę, że jeśli bym namówiła ciebie, to ten chłopak zrobiłby wszytko żeby w jakiejkolwiek części cię mieć... Przecież mówi, że kocha.
- Czy ty słyszysz co mówisz? Mina, opamiętaj się... Gdybym był singlem, to zastanowiłbym się nad twoją propozycją, ale nie jestem i...
- Dobrze - przerwała mi. - Mam dla ciebie inną propozycję - westchnęła. - Jak wiesz zawsze chciałam mieć dziecko... I chciałabym żebyś to ty był jego ojcem... I nie bulwersuj się... Nie musisz iść ze mną do łóżka. Chodzi mi po prostu żebyś został dawcą nasienia.
- Słucham?! - nie mogłem uwierzyć, że tak łatwo zmieniła temat i że prosi mnie o coś takiego. - Chyba oszalałaś!
- Dlaczego? Spójrz na to w ten sposób... Będziesz ojcem... Nie będę ci utrudniała kontaktów z dzieckiem... Oby tylko ten chłopak się nie zbliżał się do naszego dziecka... Nie powiesz mi, że to nie jest dobry układ.
- Mina... - przerwałem, bo do mojego mieszkania wszedł Andi.
- Cześć - rzucił.
- Przemyśl to, skarbie - położyła mi dłoń na ramieniu. - I zadzwoń do mnie... Pa - pocałowała mnie w policzek i wyszła, uśmiechając się do Andreasa.
- Co ona tu robiła? - warknął, gdy za dziewczyną zamknęły się drzwi.
- Przyszła.
- Po co?
- Bo... Ma dla mnie propozycję.
- Jaką ona może mieć dla ciebie propozycje?! I dlaczego ona może mówić do ciebie skarbie, a mi nie pozwalasz i się denerwujesz?!
- Przestań krzyczeć.
- Nie przestanę! I odpowiedz!
- Uspokój się - mruknąłem.
- Nie denerwuj mnie jeszcze bardziej!
- Andreas, do cholery jasnej! Przestań się na mnie wydzierać! A jak nie możesz się uspokoić to wyjdź! - podniosłem głos.
Popatrzyliśmy sobie w oczy. Widziałem, że zabolały go moje słowa. Już nic nie odpowiedział, tylko wyszedł z mojego mieszkania trzaskając drzwiami.
Świetnie - pomyślałem. - A wieczorem mamy jechać do jego rodziców.
CZYTASZ
Gra w życie | A. Wellinger
FanficAndreas jest zadowolonym z życia chłopakiem. Jego jedynym zmartwieniem jest rodzina, która domaga się, aby w końcu się z kimś związał, bo chcą poznać jego drugą połowę. Andi wpada na pomysł, który ma rozwiązać jego problem z rodzicami, ale nie może...