25. Andreas

691 101 21
                                    

- Czyli mam rozumieć, że musimy jechać? - zapytał Stephan, gdy jedliśmy razem śniadanie.

- Nie musimy, ale... Chyba zdążyłeś już poznać moją mamę, co?

- Trochę tak - napił się kawy.

- To zadzwonię i powiem, że przyjedziemy w weekend, ok?

- Ok - wstał i wstawił kubek do zlewu. - Muszę iść - podszedł i pocałował mnie w skroń. - Zobaczymy się wieczorem - szepnął mi do ucha. - Kocham cię - musnął ustami mój policzek. - Na razie - odsunął się ode mnie.

- Ja też cię kocham! - krzyknąłem za nim, gdy wychodził.

Sprzątnąłem ze stołu po śniadaniu i usiadłem do nauki. Miałem sporo zaległości przez pobyt w szpitalu, na szczęście udało mi się załatwić sobie notatki i w najbliższym czasie będę miał kilka kolokwiów.

Wieczorem próbowałem się dodzwonić do Stephana, ale nie odbierał, a potem wyłączył telefon. To nie było do niego podobne. Zaczynałem się martwić.

A jeśli miał jakieś problemy i mi nie powiedział?

Ale dlaczego miałby coś przede mną ukrywać? Przecież do tej pory zawsze był ze mną szczery.

Naprawdę się o niego martwiłem. Bałem się, że stało się coś złego, więc kiedy usłyszałem, że ktoś wchodzi do mieszkania i zobaczyłem, że to Stephan, naprawdę odetchnąłem z ulgą.

- Próbowałem się z tobą skontaktować! Dlaczego...?

- Musimy porozmawiać, Andreas - oznajmił.

- Nie podoba mi się to zdanie. Dlaczego nie odbierałeś telefonu?

- Widziałem się z Miną.

- Po co? - założyłem ręce na piersi.

- Zadzwoniła do mnie kilka dni temu i chciała się spotkać. Olałem ją wtedy. Dziś przyszła do mnie do pracy... Zrobiła małą awanturę, bo chłopaki nie chcieli jej do mnie zaprowadzić...

- Czego chciała? - mruknąłem, a on popatrzył mi w oczy, unosząc brwi.

- Żebyśmy spróbowali jeszcze raz - wzruszył ramionami.

- Nie wie, że jesteś ze mną? - zdziwiłem się.

- Wie. Dowiedziała się od mojej matki...

- Nie rozumiem...

- Moja matka chce żebym wrócił do Miny. Uważa, że to jestem z tobą to tylko chwilowe i zaraz mi się to znudzi. Uważa, że jestem z tobą, bo mam za dużo czasu i mi się nudzi, a nasz związek to taka chwilowa rozrywka - powiedział to wszystko, a ja patrzyłem na niego bez słowa.

A jeśli to prawda? - przeszło mi przez myśl.

- Ona nic nie rozumie... Nic - oznajmił i poszedł w stronę kuchni. Ruszyłem za nim. - Zawsze wiedziałem, że jest dość konserwatywna, ale nie sądziłem, że mogłaby się posunąć do wciągnięcia Miny w nasze rodzinne sprawy - nalał sobie soku do szklanki i odstawił butelkę na blat.

- Daj jej czas... Ona zrozumie...

- Nie, Andi. Ona nie zrozumie - warknął. - Ona zawsze musi postawić na swoimi i wiem, że się z nią nie dogadamy w tej sprawie, bo jestem taki sam jak ona. Ma być tak jak sobie zaplanowałem i koniec. Gdybym nie był tak cholernie uparty, to nie pracowałbym w straży, ale zapewne tak jak chcieli rodzice, siedziałbym pod krawatem w jakimś biurowcu.

- Stephan...

- Muszę się przewietrzyć - odstawił szklankę z nietkniętym sokiem na blat i ruszył do wyjścia.

- Poczekaj - złapałem go za łokieć. - Pójdę z tobą.

- Wiesz, że nie możesz za dużo nadwyrężać nogi - przypomniał. - Za godzinę wrócę. Obiecuję - uśmiechnął się smutno i wyszedł z mojego mieszkania.

Mam wrażenie, że jego mama i Mina jeszcze narobią nam kłopotów.

Nie miałem okazji poznać jego byłej dziewczyny, kojarzyłem ją tylko z widzenia i już wtedy wydała mi się wredną suką. Jak widać nie pomyliłem się.

Gra w życie | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz