Następnego dnia rano leżeliśmy jeszcze w łóżku i rozmawialiśmy szeptem, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę - rzucił Andi.
- O już nie śpicie? - Claudia weszła do pokoju.
- Nie... Właśnie wstajemy - odparłem.
- Jeszcze wcześnie chłopcy - uśmiechnęła się.
- Chcę pokazać Stephanowi okolicę - wyjaśnił Andi.
- Śniadanie o 10. Dziewczynki przyjadą - rzuciła i wyszła.
- Wstajemy? - zapytałem, podnosząc się.
- Mhym... Jasne.
Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Pożyczyłem bluzę Andreasa, bo oczywiście nie wziąłem swojej.
Chłopak złapał mnie za rękę, kiedy wychodziliśmy z budynku. Jego mama znowu obserwowała nas z okna.
Gdy tylko zniknęliśmy jej z oczu, puściliśmy swoje dłonie. Szliśmy obok siebie w milczeniu. Trochę nie wiedziałem jak mam zacząć rozmowę. Było mi głupio i Andreasowi chyba też.
- Stephan...
- Tak?
- Przepraszam.
- Za co? - zatrzymałem się zaskoczony.
- Za to co mówiłem w nocy... Nie chciałem żebyś mnie źle zrozumiał.
- Nie musisz przepraszać... Wszystko jest w porządku - uśmiechnąłem się. Chociaż odniosłem wrażenie, że w nocy zrozumiałem go bardzo dobrze.
Kiedy wracaliśmy i zbliżaliśmy się do domu jego rodziców, chłopak objął mnie ramieniem.
- Jesteś na mnie zły? - szepnął.
- Nie jestem - objąłem go ręką w pasie.
- Jesteś jakiś milczący - zatrzymał się na podjeździe.
- Wydaje ci się - chciałem wejść do domu, ale chłopak złapał mnie za rękę i przytrzymał.
- Nie wydaje mi się... Powiedziałem coś nie tak? - przyciągnął mnie w swoją stronę.
- Nie, nie... Mówię, że wszystko w porządku.
- Marny z ciebie kłamca... Moja mama znów nas śledzi - uśmiechnął się i objął mnie.
- Wcale jej się nie dziwię... Boi się, że złamę ci serce.
- Niedługo będziemy jechać, co? Raczej nie chcemy spotkać się z moimi siostrami.
- Siostry siostrami... Mam być w jednostce o 14. Mój oddział ma dyżur.
- Ok... Pożegnamy się i jedziemy - ruszył do wejścia do domu.
Andi wyjaśnił swojej mamie, że musimy jechać. Nie była zadowolona, że nie chcieliśmy zostać na śniadanie, ale powiedziała, że rozumie.
Jechaliśmy w milczeniu. Andreas cały czas na mnie zerkał. Chyba naprawdę bał się, że zrobił coś złego.
- Stephan? - rzucił.
- Tak? - uśmiechnąłem się do niego.
- Powiedz o co chodzi.
- Wszystko jest w porządku. Po prostu się nie wyspałem. Bo ktoś mnie zagadywał pół nocy - zażartowałem.
- Bez przesady - uśmiechnął się szeroko. - Czyli nie zrobiłem nic nie tak?
- Nie. Naprawdę wszystko ok - zapewniłem go po raz kolejny.
Przez resztę drogi Andi nawijał wesoło. Mówił o wszystkim i o niczym konkretnym. Zaczął od świetnej pogody, przez piłkę nożną, a skończył na pytaniach o moją pracę. Śmiałem się z jego ciekawości.
- Możesz przyjść w poniedziałek o 21 do mojej jednostki, to wszystko ci pokażę - oznajmiłem z uśmiechem.
- Naprawdę? Wszystko? - ucieszył się jak dziecko.
- Naprawdę - zaśmiałem się.
CZYTASZ
Gra w życie | A. Wellinger
Fiksi PenggemarAndreas jest zadowolonym z życia chłopakiem. Jego jedynym zmartwieniem jest rodzina, która domaga się, aby w końcu się z kimś związał, bo chcą poznać jego drugą połowę. Andi wpada na pomysł, który ma rozwiązać jego problem z rodzicami, ale nie może...