28. Stephan

622 100 15
                                    

- Stephan? - usłyszałem szept za sobą. - Śpisz?

- Nie, nie śpię - odwróciłem się na plecy i zobaczyłem, że Andi leży obok mnie wspierając się na łokciu.

- Nie lubię jak jest między nami tak dziwnie - powiedział.

- Czyli jak?

- Wiesz o czym mówię - przytulił się do mnie. - Kocham cię i nie chcę się z tobą kłócić.

- Przecież się nie kłócimy - objąłem go ramionami i pocałowałem go w czoło.

- Przecież wiesz o czym mówię...

- Wiem - przyznałem. Bawiłem się włosami mojego chłopaka, a on tylko mocniej się do mnie przytulił. - Andi?

- Tak? - uniósł się na łokciu.

- Pocałuj mnie - szepnąłem. Chłopak uśmiechnął się i złączył nasze usta. Pociągnąłem go bardziej na siebie, a Andi położył się na mnie i wspierał się na przedramionach, które były tuż przy moim ciele.

Przyciągnąłem go jeszcze bliżej, a on zaśmiał się w moje usta.

- Kocham cię - oznajmiłem.

- Ja ciebie też - znowu złączył nasze wargi.

Wsunąłem dłonie pod jego koszulkę i muskałem palcami jego plecy. Andi przesunął usta na moją szyję i złożył na niej kilka pocałunków. Zsunąłem prawą dłoń po jego plecach i zatrzymałem ją na jego pośladku. Blondyn jęknął w moje usta.
Zacząłem zdejmować z niego koszulkę. Chłopak odsunął się ode mnie i pozbył swojego t-shirtu, a po chwili nasze usta znowu się spotkały.

- Moi rodzice są na dole - jęknął w moje usta, kiedy założyłem nogę na jego biodro.

- No i co? - wyszeptałem w jego usta. Chłopak chciał się ode mnie odsunąć, ale nie mu na to nie pozwoliłem, więc skończyło się to tak, że Andi leżał na plecach, a ja siedziałem na jego biodrach.

- Nie będziemy się teraz kochać, moi rodzice są na dole.

- Jest druga w nocy, już śpią - zacząłem całować jego szyję. Chłopak jęknął, bo przycisnąłem biodra do jego. Moje usta zchodził coraz niżej po jego ciele.

- Stephan - wyjęczał i wczepił palce w moje włosy, a potem pociągnął mnie za nie. Złączyłem nasze wargi i wsunąłem język do jego ust.

Wiedziałem, że wygrałem, gdy objął mnie mocno ramionami i zmienił naszą pozycję, więc znowu znalazł się między moimi nogami.

- Tylko musimy być cicho - wymruczał w moje wargi.

- Zawsze jesteśmy cicho - pocałowałem go.

- Ja jestem cicho, ty nie wiesz co to znaczy - zaśmiał się w moje usta.

- To twoja wina - objąłem go mocniej ramionami.

- Wiem i bardzo się w tego cieszę - zsunął prawą dłoń po moim ciele i zaczął zdejmować ze mnie bokserki.

Gra w życie | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz