Obudził mnie najgorszy dźwięk na świecie- pikający budzik. Wygramoliłam się z łóżka i uderzyłam to upiorne urządzenie. Ech...dziś zajęcia. Wstałam, umyłam się i zaczęłam wybierać strój. Wzięłam czarne, krótkie spodenki, szarą bluzę adidas i supry. Włosy zaplotłam w kłosa opadającego swobodnie na moją lewą pierś. Makijażu nie robiłam bo nie widziałam takiej potrzeby.
Zeszłam na dół starając się nikogo nie obudzić, ale oczywiście omegi już sprzątały, a Jeason buszował w kuchni. Bez słowa zrobiłam sobie płatki z mlekiem i usiadłam.
-Nawet się z bratem nie przywitasz, wiesz ty co.- spojrzałam zażenowana na niego, ale nic nie powiedziałam.- Dziś twój pierwszy trening, cieszysz się?- chyba zignorował znaki, które mu wysyłałam.
-Tak, sikam ze szczęścia.- jadłam śniadanie niczym nie wzruszona.
Zauważyłam, że Jeason chce poczochrać mi włosy jak małej dziewczynce.
-Ani. Rusz. Mojego. Pięknego. Warkocz.- warknęłam, kiedy chłopak zbliżał rękę ku mojej głowie.
-Dobrze, Alfo. Nie wiem czemu ojciec wybrał ciebie na następną Alfę, to takie niesprawiedliwe.
-Mógłbyś się w końcu zamknąć!? Próbuję w spokoju zjeść śniadanie!- powiedziałam nie moim głosem, tylko jakiejś wewnętrznej siły, która jest we mnie. Takim jakby...GŁOSEM ALFY?!?!
-Przepraszam.- mój brat uciekł szybko jak najdalej.
Wyszłam z domu i skręciłam w prawo. Szłam przez gęste zarośla, w których wydeptana była ścieżka. Doszłam do naszego "dziedzińca", na środku którego stało wielkie drzewo. Skierowałam się lekko na lewo, gdzie znajdował się długi korytarz uformowany z bluszczu i innych roślin. Przeszłam przez niego szybko i znalazłam się w miejscu, gdzie prowadzone były treningi. Po mojej lewej stronie zobaczyłam dużą salę treningową, czyli tak naprawdę halę, która nie ma nic w środku. Jej zadaniem jest po prostu ochrona przed deszczem. Po prawej znajdował się budynek trochę mniejszy od poprzedniego, w którym były worki treningowe, sztangi, bieżnie, itp. Obok jak ja to mówię "hali" było coś typu stołówka, a mianowicie budka z jedzeniem, a obok niej ławki i stoły.
Zobaczyłam tam grupę ludzi. Raczej nie były tam tylko Alfy, ale również Bety i Omegi. No tak, gdybym dokładnie przeanalizowała plan, wiedziałabym, że teraz najprawdopodobniej mamy zajęcia wszyscy razem. W czasie kiedy tak ciągnęłam nogę za nogą. Usłyszałam za sobą kroki. Obejrzałam się i zobaczyłam Tristana, który szczerze się do mnie uśmiechnął. Zaczekałam na niego chwilkę.
-A ty co tu robisz?- spytałam wyraźnie zaciekawiona.
-Tak sobie idę. Miałem powiedzieć wam, gdzie i z kim macie zajęcia.- na jego twarzy pojawił się wielki banan, co mnie trochę zaniepokoiło.
-Okeeeeejjj...więc, z kim mamy lekcje?
-Zaraz się dowiesz moja droga Hope, zaraz się dowiesz.- byliśmy cztery metry przed tym tłumem.
-Przerażasz mnie.- szepnęłam do niego.
Kiedy stałam obok niego inne dziewczyny patrzyły na nas z zazdrością. Przepraszam, nie dziewczyny tylko plastiki. Naprawdę myślą, że Tristan zwróci na nie uwagę?! Pff, on nigdy nie zdradzi Alii. Obróciłam się do czarnowłosego, kiedy staliśmy już przed tłumem.
-Nazywam się Tristan. Chciałbym was powitać na pierwszych zajęciach. Niestety Alfa, która miała je prowadzić, miał bardzo ważną sprawę, więc dziś zastąpię go JA.- wybuchłam nieopanowanym śmiechem. Wszyscy patrzeli na mnie jak na wariatkę, ale miałam to w głębokim poważaniu.- Panno Hope, czy brak ci piątej klepki?- zapytał mnie przyjaciel, nie-PROFESOR.
-Istnieje... taka... możliwość.-na chwilę się ogarnęłam.- Ale zdradzę ci sekret panie profesorze, tylko wariaci są czegoś warci.- i znów zaczęłam się śmiać aż do łez.
~Nienawidzę cię.- powiedział do mnie Tristan w myślach.
~Też cię kocham.
Widać było, że zaczyna być trochę nudno.
-A więc skoro jesteś taka mądra moja droga, to może zaprezentujesz nam jak walczysz.- uniósł lewą brew do góry.
- Jest pan tego pewien?
-Moi drodzy chodźmy na halę, zaprezentuję wam razem z Hope walkę wręcz.
Szłam obok Tristana. Za nami słychać było szmery i śmiechy. Doszliśmy do dużego budynku. Jak mówiłam, w środku jest tylko piasek. Wszyscy ustawili się pod ścianą, a ja z czarnowłosym stanęliśmy na środku.
-Gotowa?- zapytał przyjmując pozycję. Zrobiłam to samo.
-Gotowa.

CZYTASZ
Dwa życia
WerewolfNigdy nie zastanawiałam się jak to jest kochać drugą osobę...Nie myślałam jak bardzo można za kimś tęsknić...Nie wierzyłam, że istnieje coś innego niż rasa ludzka...Do czasu... Czy dam radę zmierzyć się z trudnościami, które spotkam? Czy nie zawiodę...