Rozdział 4

114 8 0
                                        


Obudził mnie najgorszy dźwięk na świecie- pikający budzik. Wygramoliłam się z łóżka i uderzyłam to upiorne urządzenie. Ech...dziś zajęcia. Wstałam, umyłam się i zaczęłam wybierać strój. Wzięłam czarne, krótkie spodenki, szarą bluzę adidas i supry. Włosy zaplotłam w kłosa opadającego swobodnie na moją lewą pierś. Makijażu nie robiłam bo nie widziałam takiej potrzeby.

Zeszłam na dół starając się nikogo nie obudzić, ale oczywiście omegi już sprzątały, a Jeason buszował w kuchni. Bez słowa zrobiłam sobie płatki z mlekiem i usiadłam.

-Nawet się z bratem nie przywitasz, wiesz ty co.- spojrzałam zażenowana na niego, ale nic nie powiedziałam.- Dziś twój pierwszy trening, cieszysz się?- chyba zignorował znaki, które mu wysyłałam.

-Tak, sikam ze szczęścia.- jadłam śniadanie niczym nie wzruszona.

Zauważyłam, że Jeason chce poczochrać mi włosy jak małej dziewczynce.

-Ani. Rusz. Mojego. Pięknego. Warkocz.- warknęłam, kiedy chłopak zbliżał rękę ku mojej głowie.

-Dobrze, Alfo. Nie wiem czemu ojciec wybrał ciebie na następną Alfę, to takie niesprawiedliwe.

-Mógłbyś się w końcu zamknąć!? Próbuję w spokoju zjeść śniadanie!- powiedziałam nie moim głosem, tylko jakiejś wewnętrznej siły, która jest we mnie. Takim jakby...GŁOSEM ALFY?!?!

-Przepraszam.- mój brat uciekł szybko jak najdalej.

Wyszłam z domu i skręciłam w prawo. Szłam przez gęste zarośla, w których wydeptana była ścieżka. Doszłam do naszego "dziedzińca", na środku którego stało wielkie drzewo. Skierowałam się lekko na lewo, gdzie znajdował się długi korytarz uformowany z bluszczu i innych roślin. Przeszłam przez niego szybko i znalazłam się w miejscu, gdzie prowadzone były treningi. Po mojej lewej stronie zobaczyłam dużą salę treningową, czyli tak naprawdę halę, która nie ma nic w środku. Jej zadaniem jest po prostu ochrona przed deszczem. Po prawej znajdował się budynek trochę mniejszy od poprzedniego, w którym były worki treningowe, sztangi, bieżnie, itp. Obok jak ja to mówię "hali" było coś typu stołówka, a mianowicie budka z jedzeniem, a obok niej ławki i stoły.

Zobaczyłam tam grupę ludzi. Raczej nie były tam tylko Alfy, ale również Bety i Omegi. No tak, gdybym dokładnie przeanalizowała plan, wiedziałabym, że teraz najprawdopodobniej mamy zajęcia wszyscy razem. W czasie kiedy tak ciągnęłam nogę za nogą. Usłyszałam za sobą kroki. Obejrzałam się i zobaczyłam Tristana, który szczerze się do mnie uśmiechnął. Zaczekałam na niego chwilkę.

-A ty co tu robisz?- spytałam wyraźnie zaciekawiona.

-Tak sobie idę. Miałem powiedzieć wam, gdzie i z kim macie zajęcia.- na jego twarzy pojawił się wielki banan, co mnie trochę zaniepokoiło.

-Okeeeeejjj...więc, z kim mamy lekcje?

-Zaraz się dowiesz moja droga Hope, zaraz się dowiesz.- byliśmy cztery metry przed tym tłumem.

-Przerażasz mnie.- szepnęłam do niego.

Kiedy stałam obok niego inne dziewczyny patrzyły na nas z zazdrością. Przepraszam, nie dziewczyny tylko plastiki. Naprawdę myślą, że Tristan zwróci na nie uwagę?! Pff, on nigdy nie zdradzi Alii. Obróciłam się do czarnowłosego, kiedy staliśmy już przed tłumem.

-Nazywam się Tristan. Chciałbym was powitać na pierwszych zajęciach. Niestety Alfa, która miała je prowadzić, miał bardzo ważną sprawę, więc dziś zastąpię go JA.- wybuchłam nieopanowanym śmiechem. Wszyscy patrzeli na mnie jak na wariatkę, ale miałam to w głębokim poważaniu.- Panno Hope, czy brak ci piątej klepki?- zapytał mnie przyjaciel, nie-PROFESOR.

-Istnieje... taka... możliwość.-na chwilę się ogarnęłam.- Ale zdradzę ci sekret panie profesorze, tylko wariaci są czegoś warci.- i znów zaczęłam się śmiać aż do łez.

~Nienawidzę cię.- powiedział do mnie Tristan w myślach.

~Też cię kocham.

Widać było, że zaczyna być trochę nudno.

-A więc skoro jesteś taka mądra moja droga, to może zaprezentujesz nam jak walczysz.- uniósł lewą brew do góry.

- Jest pan tego pewien?

-Moi drodzy chodźmy na halę, zaprezentuję wam razem z Hope walkę wręcz.

Szłam obok Tristana. Za nami słychać było szmery i śmiechy. Doszliśmy do dużego budynku. Jak mówiłam, w środku jest tylko piasek. Wszyscy ustawili się pod ścianą, a ja z czarnowłosym stanęliśmy na środku.

-Gotowa?- zapytał przyjmując pozycję. Zrobiłam to samo.

-Gotowa.


Dwa życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz