Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Moje ciało przeszywał ból. Ethan...muszę się z nim skontaktować w jakikolwiek możliwy sposób. Śniło mi się, że Arthur i jego banda zaatakowali go. I mimo starań on...zginął...zabili go. Wrzasnęłam z powodu nagłego ukłucia w klatce piersiowej. Wtem do mojego tymczasowego pokoju wtargnęła Ashley.
-Co jest?! Pali się?!- widząc moją minę pełną bólu i rozpaczy, przystanęła w progu drzwi.- H-Hope? Wszystko...okej?- podeszła do mnie.
Patrzyłam tępo w ścianę. To może się wydać dziwne, ale wilki...to znaczy, tacy jak ja...mają bardzo wyostrzone zmysły i intuicję, która prawie nigdy ich nie zawodzi. Ja po prostu czułam, że Ethan...że on...
Rozpłakałam się, a Ashley nic nie mówiąc pogłaskała mnie po plecach. Każdy fragment mojego ciała dostawał oddzielną dawkę bólu. Już wiem jak czuł się Tristan. Ta nieopanowana rządza zabicia tego, kto to zrobił rozdzierała mnie od środka.
-J-ja muszę...do domu.- wydukałam.
-Hope, nie wiem gdzie mieszkasz, po za tym możliwe, że...nie ważne. Co się stało?- pokiwałam głową, żeby zrozumiała, że nie będę o tym mówić.
Znów ten ból. Zawyłam z rozpaczy. Zaczęłam się zmieniać. Nie panowałam nad sobą. Jeżeli czegoś nie zrobię, to skrzywdzę Ashley. Moja wilcza część przejmowała kontrolę.
-Uciekaj!- krzyknęłam walcząc ze sobą.- Schowaj się gdzieś!
Dziewczyna zaczęła biec. Poczułam jak na moim ciele pojawia się ciepłe futro. Ręce i nogi przekształcały się w potężne łapy. Biała sierść zalśniła, kiedy rzuciłam się w pogoń za ofiarą. Próbowałam się ogarnąć, ale nie mogłam. Blondwłosa dziewczyna zatrzymała się, kiedy wbiegła do pokoju bez wyjścia. Zaczaiłam się na nią. Skoczyłam. Już miałam rozszarpać ją na strzępy, kiedy coś lub ktoś zamknął mnie w kuli...powietrza? Zobaczyłam jak z rąk dziewczyny wydobywa się coś nie do opisania. Jednym słowem- MAGIA. Zacisnęła powieki, które powoli uchylała.
-Udało mi się! Ha! Ztworzyłam tą...to coś!- zaczęła się cieszyć jak głupa. Trochę zbiło mnie to z tropu, ale pomogło mi się ogarnąć.
Uspokoiłam się i usiadłam, nadal lewitując w powietrzu.
~Jak ty to zrobiłaś?~ zapytałam jej w myślach.~W każdym bądź razie...wypuść mnie, ogarnęłam się, nic ci nie zrobię...
-N-no do-dobrze- jąkała się przestraszona blondynka. Delikatnie opuściła mnie na ziemię.
Przekształciłam się w człowieka. O dziwo miałam na sobie ubrania? Jak to możliwe? Myślałam, że...że tak po prostu się nie da. Upadłam na podłegę z powodu kolejnego uderzenia bólu. Ash szybko do mnie podbiegła.
-Hope? Hope?!- mimo tak krótkiej znajomości, ta blondynka była bardzo bliską dla mnie osobą. Może dlatego, że jest moją pierwszą...przyjaciółką?
Wracając. Ashley szybko przy mnie uklęknęła. Krzyknęłam kilka razy, po czym zaczęłam płakać i wić się z powodu tego koszmarnego bólu.
-D-daj mi...tab-tabletki...przeciwbólo-we- wysapałam.
Dziewczyna szybko, gdzieś pobiegła. Wróciła z jakimś pudełeczkiem i szklanką wody. Wzięłam szybko dwie czerwone pigułki i popiłam przeźroczystej cieczy. Od razu poczułam się lepiej.
-W porządku?- pokiwałam głową na zadane mi pytanie.- Słuchaj...muszę iśc do szkoły. Oberwie mi się jak znów będę nieobecna...Ale tak na wszelki wypadek, ty, moja droga, idziesz ze mną.- spojrzałam na różnooką ze zdziwieniem i przerażeniem.- Spokojnie, przeżyjesz. Z resztą z tego, co wiem, to ty też jesteś do niej zapisana.- że cooo?! Ona robi wszystko, żeby odwrócić moją uwagę od wspomnień...

CZYTASZ
Dwa życia
WerewolfNigdy nie zastanawiałam się jak to jest kochać drugą osobę...Nie myślałam jak bardzo można za kimś tęsknić...Nie wierzyłam, że istnieje coś innego niż rasa ludzka...Do czasu... Czy dam radę zmierzyć się z trudnościami, które spotkam? Czy nie zawiodę...