Rozdział 3

598 46 2
                                    

Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie byłam zła, ani nie byłam wkurzona. Byłam zawiedzona że tak po prostu 'wyleczył' się z miłości do mnie i tak zapomniał. Liczył i myślał, że się nie spotkamy. Czyli mogę powiedzieć że nie chciał się ze mną spotykać? Stwierdził że to już nie ma sensu? Jest w końcu wschodzącą gwiazdą . Po co mu dziewczyna, która przynosi same problemy?

-Spoko , nic się nie stało - uśmiechnęłam się do niego - ale muszę już iść. Chce spędzić  trochę czasu z dziadkiem. 

-Mam nadzieję że nie skrzywdziłem Cię 

-Już mi nawet nie zależało - uśmiechnęłam sięsztucznie - ale oczywiście cieszę się, że się spotkaliśmy - dodałam szybo widząc minę chłopaka - A teraz już pójdę. Do zobaczenia.

Wybiegłam jak najszybciej z balkonu i szybko usiadłam na łóżku. Nia miałam siły płakać. Nie chciałam poczuć się znowu słaba. Od tych 24 miesięcy nie tknęłam żyletki chociaż zawsze miałam ją przy sobie. To dziwne, wiem. Że zawsze mam ją przy sobie, ale czuję się lepiej wtedy. 2 lata temu to ona mi w pewnym sensie pomogła i nadal to robi. Mówienie o przedmiocie jak o osobie jest chorę, ale to słowo świetnie mnie opisuje. Jestem nienormalna i każdy to potwierdzi. 

Byłam już wcześniej ciągana po psychologach bo dzieci z podstawówki mnie męczyły  gdyż byłam dość gruba.Teraz w końcu z tego wyszłam. Jestem z siebie dumna. Ale  będę jeszcze bardziej jeśli wyrzucę żyletkę. Nawet jeśli daje mi jakieś  lepsze samopoczucie. 

Podeszłam do kosza stojącego obok biurka i wyciągnęłam mały srebrny przedmiot  z kieszonki moich dżinsowych spodenek. Patrzyłam na nią przez chwilę trzymając ją nad koszem, aż w końcu wypuściłam ją ze swoich rąk. 

-Jestem z Ciebie dumny - powiedział nagle mój dziadek stojący za mną.Odwróciłam się do niego uśmiechając - Chcesz gdzieś iść? - a ja tylko kiwnęłam głową na 'tak''.

Poszliśmy na lody, a później do parku. Przechadzając się tak obok stawu w którym pływały kaczki przypomniało mi się jak tak wychodziłam z tatą w wieku 5 lat, aż do jego śmierci. Wtedy rozmawialiśmy o moich problemach i to mi pomagało bardziej od psychologa. Po tym jak tata mnie pocieszył, szliśmy karmić kaczki, albo na plac zabaw. To były świetne czasy. Szkoda że już nie wrócą.

-Nad czym tak myślisz? - zapytał dziadek, kończący swojego loda czekoladowego. 

-Wspominam czasy jak tata jeszcze żył.

Dziadek uśmiechnął się na jego wspomnienie. Dziadek razem ze mną przeżył ich smierć, ale mu szybciej przeszło. Teraz żyję chwilą, a nie tak jak ja - przeszłością. Powinnam brać z niego przykład. Od teraz będę żyć chwilą. 

Tylko mnie kochaj 2 II L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz