Rozdział 15

495 38 1
                                    

-Na pewno nie chcesz jeszcze zostać? - zapytał Luke.

-Nie, jestem trochę zmęczona - powiedziałam. Pocałowałam go w policzek, pożegnałam się z Calumem, Ashtonem i Michaelem i poszłam. Byłam bardzo zmęczona, a pijani ludzie, głośna muzyka mi nie pomagała. Więc nie chcąc psuć zabawy innym powiedziałam, że pójdę sama.

Wracałam z imprezy wolnym krokiem, gdy nagle usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś zakapturzoną postać. Zaczęłam szybciej oddychać i zaczęłam jak najszybciej biec. Odwróciłam się i postać też zaczęła biec za mną. Byłam już na mojej ulicy, a ten ktoś coraz bardziej się do mnie zbliżała.

W końcu dobiegłam do swojego domu i szybko wyciągnęłam klucze z torebki. Otwoorzyłam drzwi, weszłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Poszłam do salonu i kuchni patrząc czy okna są pozamykane. Na szczęście były więc co chwila się odwracając poszłam do swojego pokoju, zapalając wszystkie światła. Gdy już byłam u siebie w pokoju, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam że osoba wpatruje się w moje okno, stojąc na przeciwnej ulicy. Pisnęłam ze strachu. Szybko odeszłam od okna i wzięłam swój telefon i wybrałam numer do Luke'a. Pierwszy sygnał....Drugi sygnał....Trzeci sygnał....Po sygnale zostaw wiadomość.

Wybrałam numer do Ashtona, ale nie miałam zasięgu. Genialnie!

Zaczęłam się poważnie bać. Jestem sama w domu, nie mam zasięgu, wszyscy są na imprezie, dziadek wyjechał, czy może być jeszcze gorzej?

I na ironię losu właśnie wtedy światło się wyłączyło. Włączyłam latarkę z telefonu, chociaż dużo ona nie dawała. Poszłam szybko do kuchni i wzięłam nóż. Dla obrony. Usłyszałam ciche pukanie w okno. Krzyknęłam cicho, nie chcąc nawet się obracać bo dobrze wiedziałam, że to ten ktoś kto mnie gonił. I to za pewne on odciął prąd w moim domu. Zaczęłam szybko oddychać i mocniej ścisnęłam nóż w ręku. Poczułam wibrację w telefonie. Weszłam w ikonkę wiadomości i zobaczyłam SMS'a od Charliego.

Od: Charlie

Żałujesz?

Mogłam się spodziewać, że to on. To on jest pod moim domem, to on mnie gonił, to on odciął prąd. Przynajmniej odzyskałam zasięg. Szybko napisałam do Luke'a i na wszelki wypadek do Ashtona, żeby przyszli do mnie. Poszłam do pokoju i schowalam się w szafie, nadal mając ze sobą nóż. Siedziałam cicho, nasłuchując, aż po paru minutach usłyszałam kroki i jak ktoś wchodzi po schodach. Zamknęłam oczy, ale ścisnęłam nóż najmocniej jak umiałam.

-Madison, proszę Cię wyjdź. Nie chciałem Cię przestraszyć - powiedział szeptem Charlie. Z lekko trzęsącymi rękoma wyszłam z szafy. - Madison, przepraszam Cię. Ale my po prostu musimy być razem!

-Dlaczego? - spytałam spokojnie.

Zachowywałam pewną odległość pomiędzy nami, nadal nie mając pewności co do jego nieszkodliwości.

-Bo Cię pragnę - powiedział Charlie, mając łzy w oczach.

-Źle! - powiedziałam i przestałam nad sobą panować.

-Kocham Cię - powiedział, a ja podeszłam do niego i wbiłam mu nóż w klatkę piersiową. Otworzył usta, ale już nic nie powiedział. Uśmiechał się, chociaż czuł bół. Umarł. Charlie nie żyję. Zabiłam go. Zamordowałam człoieka. Jestem mordercą! Łza popłynęła mi po policzku i w końcu rozpłakałam się na dobre.

Wgapiałam się na jego ciało, aż w końcu zauważyłam, że coś wystaję z jego kieszeni. Wyciągnęłam to i zobaczyłam pistolet i list. Zaczęłam czytać :

,,Jest to list pożegnalny i chciałbym go skierować do Madison.

Droga Madison

chciałbym Cię przeprosić za każdą krzywdę, którą Ci wyrządziłem, za zdradę, za straszenie Cię, za nachodzenie Cię. Po prostu przepraszam! Nie wiem co się ze mną stało, że robiłem Ci te wszystkie złe rzeczy. Bo ja Cię kocham! Madison nie mogłem bez Ciebie żyć. Znasz może ten cytat?

,,Samotność działa na niektórych jak wino, nie powinni zażywać jej zbyt wiele bo uderza im do głowy''.

Piękny cytat i bardzo dobrze opisuję moje uczucia. Jestem całkiem samotny, a może powinienem pisać byłem? W końcu jak to będziesz czytać to mnie już nie będzie na tym świecie.

Moja rodzina zupełnie już przestała zwracać na mnie uwagę, moja mama zaczęła pić i przez to ciągle kłóci się z tatą. A moi dziadkowie zmarli, więc do kogo mam się zwrócić o pomoc? Potrzebowałem Twojej pomocy, ale ty byłaś zajęta Lukiem, a mnie aż roznosiło, że nawet już nie zwracasz na mnie uwagi.

Chciałem żebyś poświęciła dla mnie chwilę uwagi, żebyś zwróciła te swoje piękne oczy w moją stronę. Chciałbym żebyś była ze mną. Ale Ciebie też nie było. W końcu poszedłem w twoje nawyki i zacząłem się ciąć. Raniłem swoje ciało tak jak Ty to robiłaś. Każda Twoja blizna, była teraz moją blizną. Rozumiem czemu to robiłaś, to dawało ukojenie. Czułem, że stawałem się silniejszy, ale tak na prawdę było ze mną gorzej ; stawałem się słabszy. Nie raz już byłem bliski popełnienia samobójstwa, ale Ty choć nie zwracałaś na mnie uwagi, trzymałaś mnie przy życiu. Ale potem, nawet Ty mi nie pomagałaś, żyletka, narkotyki, alkohol. Życie straciło już dla mnie sens. Miałem zły dzień, tydzień, miesiąc, rok. Cholera jasna! Miałem złe całe życie, ale jedyną dobrą rzeczą jaka mnie spotkała byłaś TY! I nawet jedyna dobra rzecz w życiu mnie odrzuciła. Zostawiłaś mnie dla Luke'a. Dla mojego najlepszego przyjaciela!

Widząc was razem na tej imprezie, zdecydowałem się, że czas ze sobą skończyć. Więc Madison, chciałbym Ci podziękować, że dałaś mi drugą szansę ( chociaż i tak zawaliłem). Że byłaś ze mną, że jednak po tym co Ci zrobiłem mogłaś spojrzeć mi prosto w oczy. Dziękuję Ci jeszcze raz. Byłaś jedyną dobrą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. Ale, hej! Wszystko co dobre w końcu się kończy.Tak jak moje życie w tej chwili.

To wszystko co miałem do napisania. Kocham Cię Madison i mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz.

Charlie''

Gdy czytałam ten list, nie mogłam powstrzymać łez. Byłam niczym wodospad i nie mogłam przestać. Otarłam twarz z łez, drżącą ręką wzięła pistolet i przycisnęłam go do skroni.Byłam pewną tego co robię. Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam spust.

xxxxxxxxxxxxx

Hej. Jak wrażenia po rozdziale? Zdziwione? Haha od pierwszej części planowałam śmierć Madison, ale dałam jej pożyć trochę dłużej. Charlie to był taki ,,dodatek specjalny''. Ale w sumie jakbym zabiła tylko Madison to by nie miało sensu.

Mam nadzieję, że podoba wam się OSTATNI rozdział. Pisałam go przed wyjazdem do 5 nad ranem i trochę się napracowałam hah. Został nam tylko epilog i na prawdę ciężko mi będzie się rozstać z tym opowiadaniem i tymi bohaterami. Wiecie, podziękowania zostawie na epilog. Powinien pojawić się już za parę dni. To do napisania x

Tylko mnie kochaj 2 II L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz