Rozdział 13

2.8K 155 12
                                    


Jasełka się skończyły i wszyscy przeszliśmy do klas na wigilie. Trwała ona godzinę. Jedliśmy ciasta i sałatki, rozdaliśmy sobie prezenty i złożyliśmy życzenia. Ja cały czas myślałam tylko o Lindsay. Chciałam, żeby wszystko się już skończyło, i żebym mogła już do niej pójść. Doczekałam się w końcu. Wykręciłam się z końcowego sprzątania tłumacząc wychowawczyni, że się spieszę i wyszłam. Klasa Linz była tuż obok. Drzwi były uchylone. Zapukałam i weszłam. Lindsay sama siedziała przed swoim laptopem. Na jasełkach w tłumie nie widziałam dokładnie w co była ubrana. Dopiero teraz zobaczyłam, jak piękną białą sukienkę w różyczki ubrała na siebie w ten dzień, i jak cudownie w niej wyglądała. Miała też na prawym nadgarstku bransoletkę z koralików.

- Tak? - powiedziała i odwróciła się w moją stronę.

Gdy mnie zobaczyła przymknęła laptop i uśmiechnęła się.

- Dzień dobry - powiedziałam. - Chciałam złożyć pani życzenia z okazji świąt i poczęstować pierniczkami, które sama zrobiłam.

Podeszłam do niej i podałam pudełko.

- Ojej, jak miło. Dziękuję, Anni. - wstała i zajrzała do pudełka - Wezmę może tego w kształcie serduszka.

Wyciągnęła wybranego pierniczka i patrząc mi w oczy ugryzła kawałek. Pomyślałam, że chciałabym ją teraz przytulić, ale obawiam się, że nie starczy mi na to odwagi.

- Pyszne. Dziękuję bardzo. Ja tobie również życzę wesołych świąt oraz wymarzonych prezentów - uśmiechnęła się.

- Dziękuje - odpowiedziałam.

Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie. Próbowałam jak najszybciej wymyślić jakiś temat, żeby porozmawiać z nią dłużej zanim stąd wyjdę i zobaczymy się następnym razem dopiero za tydzień. Spojrzałam znów na jej sukienkę. Dawaj Anni, dasz radę. Powiedz jej, że jest piękna.

- Pięknie dziś wyglądasz - ubiegła mnie z pomysłem na rozmowę.

Szeroko się uśmiechnęłam. Moja Linz powiedziała coś takiego do mnie...

- Pani też - powiedziałam nieśmiało. - Ta sukienka idealnie do pani pasuje.

Zachichotała lekko się czerwieniąc.

- Poczęstuje się może jeszcze jednym, dobrze? - ponownie zajrzała do mojego pudełka.

- Jasne. Może pani wziąć nawet wszystkie.

- Nie, wezmę jeszcze tylko jednego. No, może dwa - wybrała ponownie pierniczki w kształcie serduszek. - Są bardzo dobre. Naprawdę upiekłaś je zupełnie sama?

- Tak, sama. Uwielbiam piec różne ciasta, ciasteczka i robić desery.

- Ja za tym nie przepadam. Ciasta nigdy mi nie wychodzą tak dobrze, jak bym chciała. Mogłabyś mnie nauczyć.

- Bardzo chętnie.

Uśmiechnęła się i odłożyła pierniczki na biurko.

- Dziękuje jeszcze raz. Do zobaczenia po świętach - powiedziała.

Chyba najwyższy czas zostawić ją samą. I tak chyba już unoszę się pięć metrów nad ziemią przez to co powiedziała. Jest taka kochana.

- Do widzenia - powoli wycofałam się.

- Do zobaczenia.

Wyszłam na korytarz. Akurat w tym samym czasie z mojej sali wychodziły ostatnie osoby, w tym Anastacia.

- Ty jeszcze nie poszłaś? - zdziwiła się na mój widok.

- Byłam u pani Lloyd. Poczęstowałam ją pierniczkami.

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz