Rozdział 24

2.6K 159 26
                                    

Patrzyłam na nią i patrzyłam. Ciekawe co tam pisze lub co rysuje. Dość tajemnicza z niej osoba.

- Hej Tristiana - przywitała ją nagle dziewczyna przechodząca obok.

- O! Cześć Beatrice - szeroko się do niej uśmiechnęła.

Hmm... Ciekawe kim jest jej koleżanka i skąd się znają.

Gdy Beatrice oddaliła się, Nowa wciąż się za nią oglądała

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy Beatrice oddaliła się, Nowa wciąż się za nią oglądała. W końcu, gdy zniknęła z korytarza wróciła do swojego zajęcia. Tristiana to nie Lindsay. Nie mogę obserwować jej w nieskończoność. Szybko mi się znudziło, więc wyjęłam swój telefon. Co by tu zrobić..? Może pouczę się na pamięć planu Lindsay? Nie będę musiała stale na niego spoglądać czekając za nią. Włączyłam zdjęcie jej planu. No to tak. W poniedziałek jest od trzeciej do ósmej lekcji. We wtorek od piątej do dziewiątej. W środę od trzeciej do szóstej. W czwartek od pierwszej do siódmej. W piątek od pierwszej do trzeciej. W sumie? Jej plan wygląda tak, że spokojnie mogłaby we wtorki od rana i piątki popołudniu pracować w innej szkole. Ciekawe czy tak jest, czy nie. U nas ma dużo godzin. Uczy osiem klas. To chyba powinno jej starczyć, chociaż nie znam się na zarobkach nauczycieli, nie wiem ile Lindsay zarabia i czy jest z tego zadowolona.

Nagle dostałam sms-a od Anastaci. Napisała, że uciekł jej autobus, więc przyjedzie dopiero na czwartą lekcje, czyli na polski. Szkoda, ale fajnie, że w ogóle przyjedzie.

Po dwóch godzinach Lindsay kończyła pracę, więc zatrzymałam się w pobliżu drzwi do pokoju nauczycielskiego, by odprowadzić ją wzrokiem, kiedy wyjdzie chociaż kawałek. Stałam na korytarzu tak, że jednocześnie z daleka widziałam też salę nr 18. Zaraz po tym jak uczniowie ją opuścili wyszła też ona. W prawej ręce trzymała swoją torebkę. Zamknęła drzwi na klucz i skierowała się do pokoju. W tym samym czasie z drugiego piętra po schodach schodziła pani Loretta. Pod drzwiami była pierwsza. Poczekała więc za przyjaciółką i dopiero razem weszły do środka. Ciekawe co będą robić, o czym rozmawiać i czy Lindsay zdąży zebrać rzeczy i wyjść zanim skończy mi się przerwa. Znając życie nie, bo Loretta to straszna gaduła i tak łatwo jej pewnie nie puści. Myślałam o tym, a nagle blondynka wyszła z powrotem na korytarz. Nie była gotowa do wyjścia. Miała w ręce tylko klucz do swojej sali i szybko szła w jej kierunku.

Co ty kombinujesz, księżniczko?

Kobieta otworzyła sobie drzwi i weszła do środka. Chwilę po tym znów wyszła trzymając w ręce swój czarny sweterek.

Ach, zapomniałaś go. To dlatego się wróciłaś.

Lindsay zamknęła drzwi na klucz i ponownie zaczęła iść w kierunku pokoju. W połowie drogi jednak zawróciła.

Co znowu? Aż się uśmiechnęłam. 

Cofnęła się ponownie do sali. 

Co tym razem?

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz