Rozdział 58

2.2K 173 34
                                    

//////// Uwaga: Lekkie +18 😉

Poszłam pod klasę. Już na pierwszej lekcji wesoło biegając między ławkami obdarowałam wszystkich słodkościami. No, a pan Matthew Owen z przerażeniem patrzył na mój entuzjazm. Oczywiście też dostał cukierka i życzył mi wszystkiego najlepszego, ale pewnie zastanawiał się przy tym z jakiego układu słonecznego przyleciałam w moim UFO na Ziemię.

Na każdej kolejnej lekcji częstowałam już tylko nauczycieli. Kiedy podeszłam po sprawdzianie do Loretty ona radośnie całą mnie wyściskała składając mi życzenia. No chociaż ktoś umie się cieszyć jak ja. I to nie tylko Lora. Pani Ellis również mnie przytulała składając życzenia. Dobrze, że Linz nie widziała. Mogłaby znów się poczuć zazdrosna.

Gdy tylko wyszłam ze szkoły nie minęło piętnaście minut i co chwilę ktoś z rodziny dzwonił do mnie z życzeniami. Niektórzy pytali czy przyjadę na weekend do rodziców, ale powiedziałam, że będę dopiero na święta za tydzień i też przy okazji zrobimy mi małe przyjęcie urodzinowe. Po południu telefony ucichły. W szkole ja wymęczyłam ludzi radością, a teraz bliscy wymęczyli mnie życzeniami. Jakie to jest cudowne.

Usiadłam sobie przed telewizorem. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zaciekawiona kto to poszłam otworzyć.

- Chyba nie myslałaś, że pozwolę ci spędzić urodziny sama - w drzwiach stała Lindsay z torebką i foliową siatką w ręce.

Nie spodziewałam się jej odwiedzin. Z radością rzuciłam się jej na szyję.

- Też cię kocham - przytuliła mnie śmiejąc się.

- Co za niespodzianka. Tak się cieszę, że jesteś.

Zaprosiłam ją do mieszkania. Od razu poszła do kuchni i położyła siatkę na szafce.

- Co przywiozłaś? - spytałam.

- Niespodziankę. Chodź tu do mnie - podeszła i mocno mnie przytuliła. - Wszystkiego najlepszego moja malutka. Żeby ci się spełniły wszystkie twoje marzenia, żebyś była zawsze taka radosna i optymistyczna jak jesteś teraz, bo jesteś wspaniała. Kocham cię bardzo, bardzo. Życzę ci wszystkiego, co najlepsze - mówiła ściskając mnie w swoich ramionach.

- Dziękuję ci, Lindsay.

Blondynka oparła mnie tyłem o stół. Przegarnęła moje włosy do tyłu z lewej strony i zaczęła całować mnie po szyi. Oblizałam usta zamykając oczy i objęłam ją poniżej talii. Powoli składała na mnie swoje namiętne pocałunki. Odchyliłam głowę do tyłu, a ona przeszła bardziej na przód szyi. Całowała w górę aż dotarła do moich ust i namiętnie je oblizała, po czym powędrowała znów w dół. Wszędzie, gdzie dotknęły mnie jej usta stawałam się od razu mokra od jej śliny. To było takie podniecające.

Pchała mnie mocno do tyłu, więc zdjęłam z niej ręce i podparłam się o stół. Ona dotarła w końcu pocałunkami do dekoltu mojej sukienki. Przestała i wyprostowała się. Otworzyłam oczy, a blondynka oparła się swoim czołem o moje chichocząc. Wpatrywała się przy tym w moje usta. Złapała mnie w talii i z pożądaniem przesunęła dłońmi po mnie przez biodra, a potem uda. Chwyciła dół mojej sukienki, a potem pociągnęła ją do góry kucając przy tym i zaczęła mnie całować po brzuchu. Szeroko się uśmiechnęłam. Pomogłam jej przytrzymać moje ubranie w górze. Lindsay jedną ręką zaczęła mnie dotykać po udzie. Przeszłam na oddech ustami co jakiś czas cicho wzdychając. Blondynka nie przestawała całować.

W końcu sięgnęła ręką do wewnętrznej strony mojego uda. Jeszcze bardziej poczułam się rozkochana w tym, co robiła.

- Lindsay..? Uważaj - powiedziałam, a ona odsunęła się lekko.

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz