Rozdział 75

1.9K 130 38
                                    

Kolejny raz całe popołudnie przegadałam z Tamarą w kawiarni. Tak dobrze nam się rozmawiało, że kolejny raz straciłam poczucie czasu.
- Jeju, zazdroszczę ci tych wszystkich podróży. Ja nawet w wakacje nie ruszam się z miasta. - powiedziała.
- Oj tam. Ja sobie nie wyobrażam, żebym miała jakiekolwiek dłuższe wolne przesiedzieć w domu.
- Mała podróżniczka - zachichotała. - No... W sumie nie taka mała.
Śmiałam się.
- A w te wakacje co planujesz?
- W tym roku Włochy. Głównie Rzym.
- Ale super...
- Tylko jeszcze nie wiem z kim pojadę. Co roku jeździmy razem z mężem i moją Lexy, ale jak teraz chcę się rozwieść mam conajmniej jedno miejsce wolne. Być może mój brat ze mną pojedzie. Fajnie by było. Dawno nie byliśmy nigdzie razem.
- Możesz też zabrać dziewczynę.
- O ile będę ją miała... No i... Patrząc na to ile ma lat chyba bym musiała powiedzieć jej rodzicom gdzie zabieram ich córkę, a to chyba będzie trochę dziwne. Szczególnie, że nie wiedzą o naszym związku.
- Aha, no tak. A odsłuchałaś wiadomości od niej?
- Tak.
- I jak? Jakoś się wytłumaczyła?
- Mówiła, że była bardzo pijana i nie wiedziała co robi. Niby jej wierzę, jednak nie wiem co myśleć o tej sytuacji... Ona jest przesłodka, ale naiwna. Co jak znów zrobi mi coś takiego? A jakby jeszcze się kiedyś po pijaku z jakąś przespała? Ja tego nie wytrzymam... Nie wiem co robić. Kazałam jej się trochę ogarnąć, ale raczej nie da się nikogo zmienić tak szybko i na siłę.
- Oj... Wiesz, jeśli cię kocha to spróbuje ci udowodnić, że na ciebie zasługuje. Jeśli wam nie wyjdzie, to trudno. Może to nie ta jedyna?
- Czuję, że właśnie to ta... - położyłam sobie rękę na klatce piersiowej.
- Może powinnaś zmienić zdanie? Poszukać kogoś bliżej do ciebie wiekiem. Może i ją kochasz, ale dwadzieścia dwa lata to sporo i może wam być potem ciężko. Szczególnie gdy, no, będziesz miała już swoje lata, a ona będzie nadal młoda i szalona.
- Wszyscy tak mówią, ale ja tak nie uważam. Nawet jak będę stara, to przecież nie będę wymagała od niej, żeby siedziała ze mną dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie zabronię jej wychodzić do przyjaciół czy gdziekolwiek. To nie dotyczy tylko par z różnicą wieku. Są też ludzie młodzi, którzy stronią od towarzystwa i mogą przy tym być z osobą, która lubi spotykać się ze znajomymi. Związek nie polega na nieopuszczeniu siebie nawzajem na krok, tylko na zaufaniu, szczerości, akceptacji siebie nawzajem. Nigdy bym jej na siłę nie przytrzymywała przy sobie. Jeśli ma ochotę niech idzie gdzie chce, a ja nie muszę z nią. Wiem, że ona i tak do mnie wróci, bo... kocha mnie, i... umyślnie nie zrobiłaby mi nic złego.
Zabawne. Chyba właśnie sama sobie udzieliłam dobrej rady.
- Czyli jej wybaczysz?
- Chyba... Wiesz, dzisiaj rano była u mnie. Przepraszała i dała mi ogromny bukiet róż. Nadal mam mieszane uczucia do niej po tej sytuacji na osiemnastce jej przyjaciółki, ale... Jeśli przyszła do mnie to chyba naprawdę nie chciała tego zrobić.
- Jak uważasz...
- Zrozumiałam to dzięki tobie. Cieszę się, że się poznałyśmy - przytuliłam ją.
- Ja też...- uścisnęła mnie mocno wtulając twarz w moje włosy. - Ojeju...
- Co? - zdziwiłam się.
- Bosko pachniesz... Jeszcze lepiej niż wczoraj.
- Dziękuję...
Ona jakoś dziwnie się zachowuje chwilami. Nie podoba mi się to.
- No już... - odepchnęłam ją delikatnie.
Uśmiechnęła się i wpatrzyła w moje oczy.
Spojrzałam na zegarek w telefonie. Było już późno.
- Wybacz, Tamara, ale muszę już wracać.
- Tak szybko?
- Spędziłyśmy razem ponad cztery godziny.
- Naprawdę?
- Tak, dlatego musimy się już pożegnać.
- No dobrze. Było bardzo miło. Dziękuję.
Wstałyśmy od stołu.
- To chodźmy jeszcze zapłacić za kawę - uśmiechnęła się obejmując mnie i poprowadziła do kasy. - Płacę za oba zamówienia - powiedziała do kasjerki.
- Nie. Tamara, ja...
- Daj spokój - przerwała mi. - Zapłacę. Kiedyś się odwdzięczysz.
Nie chciałam się kłócić, więc przytaknęłam jej. Zapłaciła więc za obie kawy, a potem wyszłyśmy razem z budynku.
- Do jutra? - powiedziałam.
- Dobrze, do jutra - uśmiechnęła się szeroko. - Znów o tej porze?
- Umm... Miałam na myśli, że zobaczymy się w pracy. Jestem jutro trzy godziny. Od dwunastej. Nie wiem jak ty.
- Aa... No dobrze. To do zobaczenia.
Objęła mnie w talii i przybliżyła się, na co poczułam w sobie delikatne ciepło. By szybko pozbyć się niechcianego uczucia odepchnęłam ją.
- Nie bój się. Przecież ci nie zrobię krzywdy - zachichotała.
Ponownie się przybliżyła. Przymknęła oczy, ale nim zdążyła mnie pocałować w usta odwróciłam głowę w bok, więc dostałam całusa w policzek. Zdezorientowana wbiłam wzrok w jej oczy, a mój oddech lekko przyśpieszył przez targajace mną sprzeczne sobie uczucia.
- No już nie bądź taka... Wiem, że chcesz. - powiedziała łapiąc kosmyk swoich włosów i zaczęła go przeplatać między palcami.
- Tamara, ja... Nie mogę, rozumiesz? Mam dziewczynę.
- Oj możesz, możesz. Tylko się boisz. Pomyśl. Ta mała pocałowała inną. Oko za oko, prawda?
- Nie jestem taka.
- A gdyby nie ona zrobiłabyś to?
Milczałam. Nie jestem jej w stanie powiedzieć prawdy, że się zauroczyłam... Nie chcę tego, więc lepiej jak nie wie. Szczególnie, że chyba jest mną zainteresowana.
- Rozumiem, że tak - powiedziała.
- Do zoba... - zaczęłam mówić, ale nagle złapała mnie za policzki i wpiła się w moje usta.
W pierwszej chwili ogarnął mnie szok. Następnie przyjemność i ciepło w sercu. Po paru sekundach wszystko zastąpiła złość. Odepchnęłam ją mocno.
- Jeszcze raz, a to będzie koniec naszej znajomości! - krzyknęłam zdenerwowana.
Podbiegłam do samochodu, wsiadłam i odjechałam stamtąd zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek zrobić.
W domu zaparzyłam sobie zieloną herbatę i owinięta w koc usiadłam na kanapie w pokoju gościnnym. Patrzyłam znów na ten piękny bukiet róż, a w myślach nadal miałam pocałunek z Tamarą. Co ja zrobiłam...? Jak ja teraz spojrzę w oczy Annice...? Będę musiała jej powiedzieć, i chyba też o tym, co poczułam... Kompletnie zagubiłam się we własnych uczuciach. Annika, Tamara... To chyba przez tę kłótnię z Anni moje serce uczepiło się nowo poznanej dziewczyny. Chwila zwątpienia i zauroczyłam się... Teraz nie wiem już co i do kogo czuję... Tym bardziej z kim powinnam być...
Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do jedynej osoby, która może mi teraz pomóc.
- Cześć Lora - powiedziałam, gdy odebrała.
- Cześć. Co u ciebie? Jak się trzymasz?
- Właśnie słabo... Dasz radę przyjechać? Muszę ci coś opowiedzieć.
- Teraz? Wybacz, mam do poprawy sprawdziany dwóch klas. Nie mogę.
- Przyjedź z nimi. Pomogę ci i przy okazji pogadamy. Potrzebuję cię teraz... Tylko ty możesz mi pomóc.
- No... dobrze. Będę za pół godziny.
Rozłączyła się.
- Mamo? - do pokoju weszła nagle moja córka.
- Lexy...? - spojrzałam na nią.
- Dlaczego ostatnio tak często tu siedzisz? - spytała spoglądając zaraz po tym na bukiet kwiatów na szafce.
- Tak po prostu. Potrzebowałam ostatnio pobyć sama.
- Coś jest nie tak? Wyglądasz na smutną.
- Nie. Jest dobrze - uśmiechnęłam się lekko.
- Na pewno?
- Oczywiście.
Przemilczała chwilę.
- To idę odrabiać lekcje. Pomożesz mi potem z angielskim?
- Jasne.
Wyszła.
Dalej siedziałam bez ruchu na kanapie aż nie usłyszałam dzwonka do drzwi. Wtedy wstałam i poszłam otworzyć. Zobaczyłam za nimi Lorettę.
- Jestem - powiedziała uśmiechając się.
Wyciągnęłam ręce w jej kierunku.
- Ojej... No chodź - przytuliła mnie mocno.
- Dziękuje, że przyjechałaś - szepnęłam.
- Dla ciebie wszystko. Wejdźmy do środka. Trochę tu chłodno.
Uwolniłam ją z uścisku i zaprowadziłam do pokoju gościnnego.
- Jeju... Piękne kwiaty.
- Dostałam od Anniki.
- Była tu?
- Tak...
Brunetka pierwsza usiadła na kanapie, a ja zaraz obok niej.
- Wiesz... Annika przyszła tu dziś rano. Przyniosła mi ten przepiękny bukiet i przepraszała mnie na kolanach. Oprócz tego od kilku dni stale nagrywała mi wiadomości na pocztę głosową. Mówiła w nich, że pocałowała Tristiane po pijaku, i że kompletnie tego nie pamięta. Nie powiem, ulżyło mi trochę, że nie była niczego świadoma, wierzę jej, tylko... Kazałam jej przestać zachowywać się jak dziecko. Wtedy byłam tego pewna. Teraz boję się, że ją tylko niepotrzebnie zraniłam.
- Wygląda na to, że jej zależy na tobie. Nie bój się. Dobrze zrobiłaś, że jej tak powiedziałaś. Naprawdę jest zbyt dziecinna.
- Głównie chodziło mi o to, że w stosunku do mnie jest dziecinna. Rzadko się naprawdę głupio zachowuje, ale w sumie też czasami, i to też wkurza. Samo to, że upiła się tak bardzo, że nic nie pamięta. Trzeba pić z głową, a nie... Dlatego powiedziałam jej, że wrócę do niej kiedy trochę dorośnie. Bo nie chcę drugiej takiej sytuacji, że mnie zdradzi. Pewnie jej się przykro zrobiło...
- Tak naprawdę za tę zdradę jej się należało.
- Może...? - przytuliłam się do ramienia przyjaciółki. - No i jest jeszcze coś. Poznałam kogoś...
- Co?
- Tak... Nazywa się Tamara. Pracuje w tej podstawówce co ja jestem na zastępstwo w tym roku. Jest nauczycielką wychowania wczesnoszkolnego w klasach 1-3. Nie wiem którą dokładnie ma klasę. Ale wracając. We wtorek zagadała do mnie, gdy chodziłam tak bardzo smutna i tak jakoś zaczęłyśmy rozmawiać. Od słowa do słowa i umówiłyśmy się na kawę. W trakcie tego spotkania wyznała mi, że podobają jej się dziewczyny, to opowiedziałam jej o sobie i Annice. No, poza tym, że Anni jest moją uczennicą. Tego nie powiedziałam wprost, ale możliwe, że sama się domyśliła. Tak dobrze nam się rozmawiało, przytulała mnie, trzymała za rękę, patrzyła w oczy i nie wiem jak... ja... poczułam coś do niej... 
- To... dobrze? Nie dobrze?
- Raczej źle... Ona chyba też jest mną zainteresowana. Tym bardziej, że... pocałowała mnie dzisiaj.
- O matko...
- Nie chciałam tego, zaskoczyła mnie... Jak ja się z tego wytłumaczę Annice? - westchnęłam. - Pogubiłam się... Już nie wiem co czuję... Z jednej strony Annika, która jest moją wielką miłością. Jest taka słodka, taka kochana. Ale niestety jednak dzieli nas tyle lat... Coraz bardziej mi to przeszkadza. Wiążąc się z nią nie miałam świadomości, że to tak będzie. Nie wiem teraz czy to długo przetrwa... Teraz pojawiła się ta Tamara. Dopiero co ją poznałam. Jeszcze nie wiem jaka jest, ale czuję się przy niej tak dobrze. Jest starsza od Anni. Ma pracę, jest doroślejsza. Zauroczyłam się i teraz nie wiem co mam zrobić...
- Lindsay... - uśmiechnęła się i przytuliła mnie. - Znów zaczynasz panikować. Spokojnie. Nie wybieraj na siłę. Daj sobie czas. Być może zauroczyłaś się w Tamarze, bo masz kryzys z Anniką. Przede wszystkim  porozmawiaj teraz z Anni. Spędź z nią trochę czasu, a dowiesz się czy nadal coś do niej czujesz, czy jednak była chwilowym zauroczeniem. Jeśli tak to próbuj z tą drugą. A może nawet obie nie były ci pisane? Nie rób niczego na siłę. Już do zbyt wielu rzeczy się w życiu zmusiłaś. Daj sobie czas.
- Tak myślisz? - popatrzyłam jej w oczy.
- Oczywiście. Spotkaj się z Anni i zobacz czy jeszcze ją kochasz. Potem zastanawiaj się co dalej. Szczerze ci powiem, że wolę, żebyś wróciła do Anni. Tamare znasz zbyt krótko.
- A co jeśli pokocham je obie?
- Posłuchaj swojego serca - położyła mi rękę na klatce piersiowej. - Ono wybierze jedną dziewczynę. Zobaczysz. Wszystko się ułoży.
- Dziękuję... - powiedziałam i przytuliłam ją.
- Zawsze do usług - zaśmiała się.
- Jesteś niesamowita, naprawdę. Tyle ci już zawdzięczam...
- Ostatnio słyszałam takie coś, że każda brunetka potrzebuje swojej blondynki, a każda blondynka swojej brunetki. To ty jesteś moja blondynka, wiesz?
- Tak, wiem. A ty moja brunetka. Moja przyjaciółka.
Położyłam jej głowę na kolanach i patrzyłam na nią. Zaczęła mnie głaskać po głowie.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła...? - uśmiechnęłam się
- Zgubiłabyś głowę i to jeszcze na studiach - zaśmiała się.
- Lora... Ja wiem, że jestem zakręcona. Nie musisz mi tego przypominać.
- Nie? A nie zapomnisz?
Śmiałam się.
- Poprawiłaś mi humor od razu. 
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. A teraz pomożesz mi z tymi sprawdzianami?
- Zaraz. Jeszcze chcę się trochę poprzytulać. Mam kryzys z dziewczyną i nie mam do kogo.
- Dobrze, ty moja... - kontynuowała głaskanie mnie.
- I chyba już wiem którą wybrać. Chyba już wiem... - uśmiechnęłam się.

//////////////
Jak myślicie? Kogo ostatecznie wybierze Lindsay?

A teraz chciałabym ogłosić konkurs. ^^ Waszym zadaniem jest wymyślenie tytułu do książki opowiadającej o losach młodej Lindsay i Charlotte. Główną historię już znacie. Jeśli ktoś chce sobie przypomnieć odsyłam do rozdziałów z opowieściami Lindsay. Znajdziecie je w: 26, 43, 46, 55, 61 i 62. Oczywiście dla zwycięzcy przewidziana jest nagroda. Osoba, która zajmie pierwsze miejsce będzie mogła wymyślić postać, która wystąpi w jednym lub kilku rozdziałach już całkiem niedługo. Oczywiście w opisie tamtej książki też będzie informacja kto wymyślił tytuł. Zanim opublikowałam pierwszy rozdział na moim blogu był konkurs na zgadywanie tytułu "Anglistki" i wtedy też zwyciężczyni dostała postać. Ona, oraz postać osoby z tego konkursu wystąpią razem już niedługo. ^^ Na wasze propozycje tytułu czekam pod tym rozdziałem do 08.11.2018. Powodzenia i do następnego. ❤  

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz