Rozdział 98

1.6K 83 18
                                    

Następnego dnia z małymi wyrzutami sumienia poszłam na spotkanie z Tamarą. Wciąż nie byłam pewna, czy powinnam tam iść, a jeszcze bardziej martwiłam się jak zareaguje Annika, kiedy powiem jej o tym spotkaniu tego wieczora. Czuję, że będzie zła...
Byłam pierwsza w kawiarni. Zajęłam miejsce i czekałam na blondynkę patrząc na drzwi wejściowe. Nie minęło pięć minut i zjawiła się. Na mój widok jej twarz rozpromieniała. Podeszła do mnie.
- Lindsay... Tak się cieszę, że jesteś - usiadła i złapała mnie za obie ręce.
- Jestem. Annika wróciła do rodziców, a ja nie chcę być przez ten cały czas sama - uśmiechnęłam się i zabrałam od niej dłonie. - Niedługo też przyjdzie do mnie Lora. Umówiłyśmy się na sobotę.
- Sama? A twoja córka?
- Lexy się wyprowadziła...
- Jak to? Dokąd?
- Do swojego ojca i mojego męża. Niestety wciąż jeszcze nie dostaliśmy rozwodu... Wydawało mi się, że moja Lexy powoli przyzwyczaja się do mnie i Anni, ale któregoś dnia zobaczyła, jak ona mnie całuje i najwyraźniej coś w niej pękło. Powiedziała mi, że wciąż się stara do nas przyzwyczaić, ale nadal brzydzi ją to, jak Anni mnie dotyka i się wyprowadziła.
- Ojejku, biedna. Nie mogłaś jej jakoś wytłumaczyć, że wasz związek jest normalny?
- Starałam się ale widać zbyt mało. Pozostaje mi teraz wierzyć w to, że kiedy pobędzie trochę bez nas, to wszystko zrozumie i do mnie wróci. Bardzo za nią tęsknię...
- Rozumiem. W końcu to twoja córka.
- Chciałabym, żeby wreszcie wszystko się ułożyło...
- Na pewno tak będzie, zobaczysz. A jak z rozwodem?
- Na pierwszej rozprawie się pokłóciliśmy i nic nie wyszło. Kolejna dziesiątego września. Muszę się do tego czasu dogadać z Bradleyem, żeby nie było już żadnych kłótni, ale odkąd Lexy się wyprowadziła nie odbiera ode mnie. Ona tak samo...
- Może jedź do nich?
- Nie chcę, żeby wyszło, że ich nachodzę.
- Na pewno tak nie będzie. To normalne, że chcesz się z nimi skontaktować.
- Może masz rację...
- Jasne, że mam.
- Dziękuję.
Rozmawiałyśmy prawie dwie godziny.
- Lindsay? To jak teraz będzie? Będziemy utrzymywać kontakt, czy tak tylko zrobiłaś mi nadzieję? - spytała.
- Możemy chyba spróbować, ale chcę jeszcze mieć pewność, że rozumiesz, że mam już dziewczynę.
- Tak, rozumiem. Nie bój się. Chcę tylko żebyś była moją przyjaciółką. Już ci to mówiłam. Nie będę robić sobie nadziei na nic więcej.
- No to zgoda. Możemy spróbować.
- Cieszę się.
Spędziłyśmy miło czas, a na koniec odprowadziła mnie do domu.
Wieczorem zadzwoniła do mnie Annika.
- Cześć, słoneczko, jak spędziłaś dzień? - spytała.
- Dobrze, a ty?
- Nudziło mi się i nadal mi się nudzi...
- Oj, biedna - zachichotałam. - Ja chciałabym ci o czymś powiedzieć. Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła...
- Coś się stalo stało?
- Cóż, ja... spotkałam się z... z Tamarą.
- Z nią? Lindsay... Dlaczego? - powiedziała rozżalona.
- Lubię ją.
- Mówiłam ci, że masz się z nią nie widywać...
- Spokojnie, malutka. Ja wiem co robię. Tamara obiecała, że będziemy dla siebie tylko przyjaciółkami. Nie musisz się bać, że będzie próbowała ci mnie zabrać.
- Na pewno?
- Oczywiście, Annisiu.
- I tak nie jestem przekonana do tej znajomości...
- Może powinnaś spróbować ją poznać? Jest naprawdę fajna, otwarta, wesoła. Przedstawię ci ją kiedyś.
- To ostatnia rzecz, na którą mam ochotę...
- Kochanie... No nie bądź już zła.
- Smutno mi, że mnie nie posłuchałaś...
- Annisiu... No już dobrze. Jeśli nie chcesz to więcej się nigdy do niej nie odezwę. Tylko będzie mi przykro z tego powodu.
- Dobra... Spotykaj się z nią jak chcesz.
- Możesz być spokojna. Nie masz się co martwić. Nie jest dla ciebie konkurencją.
- Kocham cię, księżniczko.
- Ja ciebie też. Nie będziesz już zła?
- Postaram się, ale zawsze, gdy o niej pomyślę to przypomina mi się jak powiedziałaś, że coś do niej poczułaś. Ugh, po prostu mnie krew zalewa... Nie będzie mi jakaś piegata blondi...
- No już - przerwała mi. - Spokojnie. Nie nakręcaj się jeszcze bardziej.
Westchnęła.
- Mam ochotę cię tak mocno przytulić... - powiedziała.
- Wyobraź sobie, że właśnie leżymy razem w łóżku i zaczynam cię przytulać. Potem cię głaszczę po twarzy, dotykam twoich włosów...
- Chciałabym żeby tak było. Ile zostało? Trzynaście dni?
- Mhm. Szybko zleci, zobaczysz.
- Oby. Na szczęście teraz już nie będziemy się musiały rozstawać na długo. Od września będę większość czasu w mieście aż do świąt.

AnglistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz