*Perspektywa Tomka*
Gdy wraz z chłopakami zabraliśmy broń, kamizelki kuloodporne i mapę wyszliśmy z bazy. Postanowiliśmy 'pozwiedzać' i przy okazji postrzelać sobie do zombie. Najpierw postanowiliśmy oddalić się od bazy. Szliśmy w jednym kierunku w stronę lasu. Mijaliśmy puste ulice, stacje benzynowe, a nawet przejazdy kolejowe. W pewnym momencie natrafiliśmy na zombie! Ucieszyliśmy się, no bo w końcu mogliśmy postrzelać do nich jak w grach. Chubert jako pierwszy wycelował w stwora, który powoli poruszał się w naszym kierunku. Nie trafił, więc postanowiłem strzelić ja. Kamil też strzelił, ale ja byłem szybszy i trafiłem, zombie padł na ziemię. Mieliśmy chwilową beke z Chuberta, jednak przerwały nam inne zombie, które po usłyszeniu strzału zaczęły zmierzać w naszym kierunku. Przestraszyłem się trochę, ale postanowiłem ustawić się za drzewem i celować. Maciek ustawił się za jakimś płotem, Kamil za jakimś drewniamym budynkiem, a Hubert za innym drzewem. Następnie zaczęliśmy strzelać. Wyobraziłem sobie licznik fragów, i liczyłem sobie w głowie: jeden nie żyje, drugi dead itd. Sprawiło mi to frajdę i poczułem się jak w bardzo realistycznej grze.
***
Po kilku 'rundach', oraz kilku zmianach pozycji zombich zaczęło robić się coraz więcej a amunicja zaczęła się kończyć. Mieliśmy problem i koniecznie musieliśmy uciekać. Zawołałem do chłopaków:
-Musimy wracać! Ammo się kończy!
-Tylko jak, one pobiegną za nami! Nie możemy ich sprowadzić do bazy!-krzyknął Maciek
-To co robimy?-zapytałem-Nie możemy zastosować taktyki DUPA.
-Niewiem, Hubert! Jakieś pomysły?
-Tak niezabardzo, musiałaby nas znaleźć ekipa... oni w końcu mają auta, wtedy ucieklibyśmy.
-Jakiś inny pomysł ktoś?-zapytał Kamil
-Możemy zawsze podzielić się na dwie grupy po dwie osoby i uciec w różne strony.-powiedziałem- Nie ma czasu na zastanawianie się! Ja lecę z Hubertem a ty z Maćkiem.
Następnie pobiegłem z Chubim w stronę lasu, a oni w kierunku miasta. Oby nie było tam dużo stworów. Niestety to za nami pobiegła horda. Biegliśmy przed siebie, nie patrząc w jakim kierunku. Nagle natrafiliśmy na wąwóz i wbiegliśmy do niego, następnie ukryliśmy się w szczelinie tak, aby zombie przeszły obok. Staliśmy tak przysunięci do wgłębienia w ścianie i patrzyliśmy w kierunku z , którego biegliśmy. Po chwili usłyszeliśmy charczenie stworów. Na moment przestałem oddychać. Przeszli obok. Po ok.15 min, wyszliśmy z kryjówki i ruszyliśmy w kierunku bazy, przy okazji rozmawiałem z Chubim. W rękach mieliśmy bronie bez amunicji, na sobie kamizelki, a byliśmy w środku lasu. Postanowiłem zadzwonić do chłopaków przez Łoki-toki.
-Żyjecie?- zapytałem
-Tak, wracamy do bazy, ale gdybyś ty widział jakie plejsy zrobiliśmy z Maćkiem, gdybyś ty to widział czowieku.-powiedział Kamil
-No super, świetnie, zapewne ukryliście się gdzieś i czekaliście na nic, aż miną was zombie, i tak wiem, że nie było plejsów, nie rób ze mnie idioty, pajacu.
-Ty chamie były, Maciek, potwierdzisz?-podał go do urządzenia.
-Co mam potwierdzić?- zapytał
-To że były plejsy-odpowiedziałem
-Jakie plejsy, przecie my jak c*py siedzieliśmy w jednym miejscu, nie mijaliśmy tych stworów jakoś super, nie robiliśmy płapek, czy cokolwiek innego.-Przerwał mu w tym miejscu Kamil, a my z Hubertem mieliśmy beke- Nie to miałeś powiedzieć!
-Ale ja mówiłem prawdę!
-Ale mieliśmy zaszpanować!
-A na hui ci szpan? Może bukszpan?-w tym miejscu słychać było facepalma Kamila, z Chubim wybuchnęliśmy śmiechem.- Co?! Oni nadal to słyszą?- i rozłączył się. Maciek ewidentnie robił sobie beke, a Kamli był wściekły. Z uśmiechem wróciliłmy do bazy.
![](https://img.wattpad.com/cover/139245353-288-k33562.jpg)
CZYTASZ
Apokalipsa zombie || Ekipa rozpierdzielu
Fiksi PenggemarAnia, wraz z bratem wybierają się na MeetYT. Nie spodziewali się, że oprócz youtuberów spotkają tam kogoś innego. Pojawia się wątek miłosny :* Książka równie fikcyjna i nierealna jak mój związek z ... nikim... ja nic nie mówiłam... I coś o czymś za...