Bunt?|XXIV

65 10 27
                                    

Następnego dnia...

*Perspektywa Liwi*

Było już po śniadaniu, standardowo ludzie rozchodzili się po bazie. Każdy szukał sobie jakiegoś zajęcia. Ja postanowiłam poszukać Wiktorii. Znalazłam ją w zbrojowni:

-Co ty tu robisz?-zapytała, odwracając się do mnie.

-Chciałam z tobą poroamawiać. Mam pewien pomysł, ale musisz mi pomóc.- podeszłam do niej bliżej.

-Co? Przecież wszystko idzie w dobrą stronę. Mamy być spowrotem ludźmi. -Zdziwiła się

-W tym rzecz.

-Możesz wytłumaczyć?

-Chcesz być człowiekiem?- zapytałam

-Oczywiście

-Wiesz, że jako zombie, możemy o wiele więcej niż ludzie. Jesteśmy nieśmiertelni. Głupi ludzie mogą nas co najwyżej zastrzelić, ale nie umrzemy w inny sposób. - usiadłam na jednym z krzeseł.

-Ale... co chcesz zrobić?

-Ja? Mam plan, aby zapanować nad światem

-Czemu? Przecież jesteśmy coraz bliżej jego uratowania- mówiła dalej nie rozumiejąc.

-Łatwo jest zapanować nad innymi zombie. Posłuchają nas. Jeżeli każemy im przemienić ludzi zrobią to bez problemu.- patrzyłam na dziewczynę licząc na poparcie.

-A co z twoim chłopakiem? Też jest człowiekiem.- na wspomnienie o nim, przygryzłam wargę. No tak... jak zamienię wszystkich będę musiała zabić i jego.

-Przemienię go. Pomożesz mi się zbuntować?- stwierdziłam- w budynku jest mnóstwo pół-zombie. Jesteśmy mocniejsi od ludzi.

-Nie skrzywdzę przyjaciół.- upierała się dalej. Bez jej poparcia, nie dałabym rady rozpocząć buntu przeciw ludziom. Jest jedym z najważniejszych pół-zombie tutaj. Postanowiłam zachęcić ją inaczej.

-Jesteś jedynym zombie, który nie pamięta bycia człowiekiem. Czemu się tak upierasz? Nawet nie wiesz jak to jest nim być.- westchnęła i nic nie odpowiedziała- Pomóż mi, cały świat stoi przed nami otworem.- prosiłam dalej.

-Dobrze...- uśmiechnęłam się gdy to powiedziała.- ale obiecaj mi jadno

-Tak?

-Nikt nie zgnie

-Da się zrobić... -odparłam

-Więc jak mam pomóc?

-Poinformuj pół-zombie o planowanym buncie. Jeżeli zbierzemy dostatecznie dużo chętnych zaatakujemy. Nie mów nic ludziom, nie mogą się dowiedzieć. -wytłumaczyłam. Byłam szczęśliwa. Udało mi się. Pół-zombie łatwo jest przekonać do czegoś. Zwykłe też. Są jak dzieci. Wyszłam ze zbrojowni i podążyłam do siebie. Zastanawiałam się, czy powiedzieć o tym Dobrodziejowi, czy przemienić go bez pytania. Nie chciałam, aby powiedział o tym Pawłowi, albo Ani, lub komukolwiek z dowództwa. Miałabym przegwizdane. Gdy dotarłam do pokoju zaczęłam przeszukiwać szawki. Filip napweno miał gdzieś mapę całego budynku. Przeszukałam biórko, szawkę nocną i nic. Musiałam ją znaleźć, jak inaczej zaplanowałabym atak. Gdy zaczęłam grzebać w szafie nagle usłyszałam trzask drzwi. Fuck. To musiał być Dobro.

-Hej kochanie, co robisz?- zdziwił się patrząc na mnie. Przeszukującą jakieś pudła.

-Niiic... -starałam się nie brzmieć podejrzanie i wyszłam z szafy. Szybko starałam się wykombinować jakąś wymówkę.

-Coś ukrywasz mała. Czemu grzebałaś w moich rzeczach?- zapytał.

-Tylko czegoś szukałam, ale nie znalazłam- wyminęłam go i starałam się wyjść z pokoju. Gdy miałam dotknąć klamki chwycił mnie za ramię. Odwróciłam głowę i starałam się wyrwać.

-Wytłumacz mi o co chodzi. Czemu uciekasz? Czego szukałaś?- Nie wiedziałam co powiedzieć. Zrobiłam jedyne co przyszło mi do głowy. Powiedziałam szybko:

-Przepraszam - po czym, pociągnęłam go za rękę i ugryzłam go w ramię. Gdy miał krzyknąć zasłoniłam jego usta rękami. Nie mógł wiedzieć jako człowiek. Po chwili zemdlał. Przeciągnęłam go na łóżko. Jeśli się jutro obudzi będzie zombie. Powiem mu dopiero wtedy. Wstałam i podeszłam spowrotem do szafy. Po chwili znalazłam mapę całej bazy. Położyłam ją na biórku i zaczęłam rozmyślać nad planem ataku. Hmm... wypuścić Ignacego? Zastanawiałam się. Nie byłam generałem i nie znałam się na startegiach. Wiedziałam, że mamy przewagę liczebną, i element zaskoczenia. Ostatecznie stwierdziłam, że zaatakujemy od zbrojowni, odetniemy im dostęp do broni i przemienimy ich wszystkich. Wtedy nikt nie zginie, tak jak chciała Wika. Siedziałam nad tym planem kilka godzin. Postanowiłam go narazie zostawić, i poszukać Wiktori, aby uzgognić z nią plan działania. Wyszłam z pomieszczenia i pozostawiłam Filipa samego.

*Perspektywa Plagi*

Szukałem Dobrodzieja, dzwoniłem do niego kilka razy, ale nie odbierał. Miałem z nim do obgadania. Postanowiłem, że przejdę się do niego. Zapukałem. Cisza, nikt nie odpowiedział. Zapukałem ponownie. Po raz kolejny cisza. Szarpnąłem za klamkę, odziwo drzwi się otworzyły. Zdziwiło mnie to, bo Filip zawsze pamiętał o zamknięciu ich gdy nikogo nie było. Gdy wszedłem do środka, brunet leżał na łóżku tak jakby spał. Ponownie mnie to zaskoczyło, bo było jeszcze jasno za oknem. Coś było ewidentnie nie tak. Podszedłem do biórka i zobaczyłem na nim mapę całego budynku. Coś było na nim wyrysowane, jakby plan ataku. Kompletnie nie wiedziałem o co chodzi. Podszedłem do Dobro i zauważyłem, że ma pogryzione ramię. Pierwsza osoba o jakiej pomyślałem to Liwia, nie wiedziałem o co chodzi, ale napewno coś złego. Starałem się jakoś obudzić kolegę. Mówiłem do niego, i starałem jakoś ruszyć. Nie reagował. Podszedłem ponownie do biórka i złożyłem mapę. Zabrałem ją ze sobą i wyszedłem z pomieszczenia. Jak najszybciej skierowałem się do części szpitalnej. Zaalarmowałem, o tym, że chłopak został pogryziony. Poinformowałem w którym pokoju, a następnie poszedłem do bióra dowództwa. Teraz było to bióro, zatrudniono tutaj kilka osób, które chciały się jakoś przydać, a nie siedzieć bezcelu czekając na nic. Jak najszybciej musiałem poinformować chłopaków o tym co się stało. Wszedłem do recepcji.

*Perspektywa Liwi*

Już szłam wraz z Wiką do pokoju. Powiedziałam jej już, że musiałam przemienić Filipa. Gdy otworzyłam drzwi, mojego chłopaka już nie było. Tak jak i planów buntu.

-Fuck- powiedziałam- ktoś tu był... muszę uciekać.

-Pomogę ci, mogą cię już szukać- powiedziała dziewczyna- Gdzie uciekniesz?- zapytała.

-Do bazy Ignacego. Jak dotrę poinformuję cię. Zadzwonie, albo coś. Nie przyznawaj się, że mi pomagałaś. Wcielimy plan w życie bez względu na to czy wiedzą.- stwierdziłam- Uciekam- nie zabrałam niczego ze sobą. Szybko dostałam się na parter i wybiegłam śluzą wyjściową. Biegłam przed siebie w stronę otaczającego nas lasu.

*Jednak nie będzie epilogu, bo jednak mam wene xD

Myślałam nad zrobieniem drugiej części, ale postanowiłam kontynuować tutaj.

Apokalipsa zombie || Ekipa rozpierdzieluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz