Liwia|XX

91 10 9
                                    

Przyprowadziłam Liwię do bazy. Była noc, ok. 22, mimo to poprosiłam ją aby została na zewnątrz a ja poszłam po chłopaków, pierwszego spotkałam Gimpera. Następnie poprosiłam, aby wprowadził nową lokatorkę i pozwolił aby zamieszkała z nami. Zaprowadziłam go przed wejście, następnie zaczął rozmwiać z dziewczyną. Po chwili uznał, że musi zapytać pozostałych poprosił abyśmy zostały jeszcze chwilę. Liwia była trochę zirytowana, i niecierpliwa.

*Perspektywa Filipa*

Przechadzałem się po bazie, gdy nagle zobaczyłem ruch przy wejściu, przez otwarte drzwi ujrzałem w przedpokoju (przejściu kontrolnym) Wiktorię i jeszcze jedną dziewczynę. Mój wzrok przykuła jej twarz, po chwili spojrzałem na jej figurę, od razu mi się spodobała. Niestety zobaczyłem coś co zniszczyło mi wszystkie nadzieje... Miała ranę na ręce i plecach... Ta na ręce była nawet niewielka, ale ta z tyłu rozpościerała się od lewej łopatki do uda. Zrobiło mi się przykro... Zapałałem jeszcze większą nienawiścią do całej tej apokalipsy. Wpatrywałem się w dziewczyny z daleka. Zastanawiałem się czy nie zagadać. Po chwili zobaczyłem jak po dziewczyn podchodzą chłopaki, podszedłem niepostrzeżenie i przysłuchiwałem się całej rozmowie:

-Więc tak moja droga. Czy chcesz nas zjeść?

-Mogłabym, ale tego nie zrobię, bo wiem, że się mnie jak bardzo się mnie boicie-odpowiedziała dziewczyna

-My? Bać? -zdziwił się Ignacy-to raczej ty boisz się nas

-Przekonać cię, że jest inaczej?!

-Nie radziłbym- i wyciągnął pistolet, który skierował w dziewczynę. Zamarłem, ten idiota chciał ją zabić, nie mogłem jednak reagować, nie chciałem, aby pomyśleli, że zakochałem się w zombie.

-Weś nie przesadzaj- zareagował na szczęście Bladii i opuścił pistolet Kolegi

-No dobra... phi- prychnął Ignacy

-A więc wracając, hmm... jak mamy się upewnić, że nie chcesz nas zabić?- dopytywał się Kuba

-Dostatecznym dowodem jest to, że mówi, zombie nie potrafią mówić- wtrąciła się Wiktoria

-No chyba jej nie uwierzycie?- zapytał Kolega

-Em... no niewiem... ma ktoś jakiś inny pomysł, aby się upewnić?-zapytał tym razem Alien

-Ja wam powiem, że gdybym chciała was zjeść, to już dawno bym to zrobiła, a nie pierdoliła się z wami, bo ktoś jest złośliwy i myśli, że skoro wyglądam jak potwór to nim jestem! A co z ludźmi przebranymi na Hallowen? Albo aktorami? Też ich uważasz za potwory? Bo wyglądają jak one? Czy to jak coś wygląda oznacza to jakie jest? Zostałam skrzywdzona przez los i nie miałam tyle szczęścia co wy, ale to nie oznacza, aby traktować mnie jak morderce, będąc dupkiem z pistoletem! Jeb się!- na jej wypowiedź wszyscy zamilkli, nastąpiła chwila ciszy po której odezwała się dalej:

-I co? Ktoś się pomylił? No ocenianie po wyglądzie niewiele daje, co? Dobrze więc, czy mogłabym dostać pokòj?

-Dobrze, więc natomiast mam nadzieję, że Ignacy zmnieni swoje nastawienie do was i przyszłych osób, pół-zombie tutaj.- powiedział stanowczo Bladii- proszę, to pokój numer 54, na drugim piętrze, ktoś chce cię odprowadzić?- w tym momencie zdałem sobie sprawę, że to pokój obok mojego:

-Ja się nią zajmę, mam pokój obok.

-Dobrze- gdy odchodziliśmy, a ekipa zaczęła się rozchodzić zobaczyłem jeszcze wściekłego Ignacego. Następnie poszliśmy wraz z Liwią na drugie piętro:

-To, cześć, ja jestem Filip

-Aha, przynajmniej ty nie masz podejrzeń, co do mnie- westchnęła

Apokalipsa zombie || Ekipa rozpierdzieluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz