padam na twarz po tym całym tygodniu i na prawdę cieszę, że jest majówka ;v;
nie wiem jeszcze czy będę coś pisać przez tą przerwę. Wolność jest dla mnie na prawdę ważna x'DD•••
•Fuyuko•
Było mi bardzo milutko przez ostatni czas z Saburo. Pomimo tego ostatniego wypadku, jeszcze potrafiłem mu wybaczyć. Teraz już nie. Myślałem, że mówił prawdę o swoim bracie.
Szybko odsunąłem się od niego i skuliłem ogon. Momentalnie zacząłem płakać. Odsunąłem się jeszcze bardziej, niestety wpadając na stół i nie posiadając drogi ucieczki.
I wtedy usłyszałem to pytanie...
Zamarłem i wtedy i przestałem płakać. Podniosłem głowę i spojrzałem w jego oczy. Nie wiedziałem co mu powiedzieć. Zaczęło mi się robić gorąco i nie wiedząc co robić, w panice - zacząłem się śmiać.
— C-Co? Hyhy, j-ja przecież jestem dziewczyną. — na pewno mi nie uwierzył. Nie uśmiechnął się wcale i ze stoickim wyrazem twarzy, zmierzył mnie wzrokiem. Znowu się przestraszyłem.
— W takim razie podnieś spódniczkę. — spojrzał mi w oczy ponownie i bez uczuć.
— Hę?! S-Saburo chyba siebie nie sły-
Przerwał mi.
Zakrył mi usta ręką, złapał drugą moje obie dłonie w nadgarstkach i przewrócił na ziemię, leżąc nade mną.
Spojrzałem na niego. Zacząłem się mocno trząść i wszędzie straciłem czucie. Przeszył mnie strach po całym ciele.
On bez słowa spojrzał na moją spódniczkę i położył dłoń na jej skrawku. Podniósł ją do góry i wiedząc, że nie będę się bronił (bo nie mogę...) puścił mnie i ściągnął mi majtki.
.. I wtedy spojrzał na moje osiem centymetrów wstydu.
Spojrzał mi w oczy i krzywo się uśmiechnął.
Dokładnie tak samo jak cała reszta facetów przy okazji spojrzenia na moje przyrodzenie i pobawienia się mną.
Nagle odzyskałem wszędzie siły i kopnąłem go w krocze. Nie jestem nawet trochę silny, ale na pewno go zabolało.
Krzyknął i skulił się na ziemi trzymając dłonie na wiadomym miejscu.
Pod wpływem strachu i braku innych pomysłów obrony - zmieniłem się w kota i uciekłem przez drzwi ogrodowe. Na szczęście były uchylone, więc miałem szanse by się schować. Na moje nieszczęście, był tu płot i żadnej innej drogi ucieczki. Przeskoczyłbym przez płot gdybym był sobą, ale przy zmianie w człowieka, stałbym tu zupełnie nago...
Mam tylko nadzieję, że nikt mnie tu nie znajdzie i będę mógł spokojnie wrócić do domu.
•••
Nie wiem ile już tu jestem. Prawdopodobnie kilka dni a on nie opuszcza ogródka na krok.
Brak szans na wyjście bez natknięcie się na niego.
— Fuyuko... wyjdź proszę... — usiadł na ziemi i rozglądał się za mną. — Wiesz, że nie chciałem ci zrobić krzywdy.
Był niedaleko a ja byłem trochę głodny. Zaburczało mi w brzuchu i on spojrzał w moją stronę. Podszedł i zaczął odgarniać gałęzi. Spojrzał na mnie i wziął na ręce.
Właściwie nie miałem już sił by nawet mu się sprzeciwiać. Cóż, to nie jest mój pierwszy raz, więc nawet jeśli będzie chciał mi zrobić, raczej nie będzie już bolało... Tylko kolejny raz stracę zaufanie do kogokolwiek, heh~.
Zaniósł mnie do środka i zauważyłem mężczyznę, który prawdopodobnie mnie wtedy zgwałcił.
— Saburo, co ci się działo? Nie było cię przez trzy dni a ty wchodzisz z jakimś kotem, zupełnie bez słowa i to w dodatku w takim stanie. Gratuluję braciszku. — zaczął sarkastycznie klaskać.
A więc byłem tam aż trzy dni? Chyba wszyscy musieli się o mnie martwić...
— Weź spadaj co? — ominął go, a mnie postawił na stole. Położyłem się ze zmęczenia. — Nie było mnie przez tyle czasu bo bałem się o Fuyuko. Zniknął mi gdzieś i szukałem go wszędzie. Nie mogłem przestać się tak nagle przejmować.
— Czyli już wiesz, że ona to on? — podszedł do niego i złośliwie się uśmiechnął.
— No i co z tego? — spojrzał na brata z zirytowaniem.
— No to z tego, że myślałem, że przejdzie ci nagle całe to uczu- blee, co ty robisz?! — Saburo zasłonił mu usta i szeptał coś do niego.
— To, że jest teraz kotem nie znaczy, że nie słyszy, idioto. — wyciągnął jakieś jedzenie z lodówki i podał mi. — Na zdrowie, Fuyuko, mam nadzieję, że lubisz rybę. — Pachniało bosko. Wstałem i zacząłem jeść. Po trzech dniach głodu, to błogosławieństwo jeść coś tak dobrego. Pogłaskał mnie po głowie.
Teraz już nie wiem co mam myśleć.
Zaufałem Saburo - straciłem je. Zaufałem mu znowu - znowu straciłem zaufanie. Teraz znowu odzyskuje zaufanie, ale boje się, że znowu się to wszystko powtórzy.
Skończyłem jeść i szybko zeskoczyłem ze stołu. Pobiegłem do łazienki i zmieniłem się w człowieka.
Wychyliłem się zza drzwi i spojrzałem na zmartwionego Saburo.
— D-Dałbyś mi jakieś ubrania? — spojrzałem mu w oczy a on niczym zniknął w prędkości światła, biegnąc po coś dla mnie. Przyszedł z koszulą i odwrócił wzrok ode mnie.
— Proszę. Nie będę patrzył, obiecuję. — wystawił rękę z wieszakiem. Ja go zabrałem i szybko ubrałem się w nią.
Wyszedłem z łazienki i spojrzałem na Saburo. On się do mnie odwrócił i patrzyliśmy się na siebie, bez słowa przez dłuższy czas.
Obaj w tyn samym czasie przytuliliśmy się. Dalej bez żadnego słowa.
Staliśmy wtuleni w siebie i nie chcieliśmy się puścić.
— Saburo... mogę ci zaufać, że nie zrobisz niczego złego? — dalej łamał mi się głos.
— Pewnie, że nie. A ty... zrozumiałeś to tak, że chciałem cię... — zarumienił się delikatnie i złapał mnie mocniej za koszulę.
— Właściwie to tak... Ale! Nie myślmy o tym więcej. — przytuliłem się mocniej do Saburo — Cieszę, że jestem tu z tobą.
I nastała cisza.
Dalej nie odrywaliśmy się od siebie.
Było nam obu bardzo wygodnie w swoich ramionach.
— Fuyuko... — cisza ustała a ja otworzyłem oczy i spojrzałem na niego z delikatnim uśmiechem. — muszę się ciebie coś spytać...
![](https://img.wattpad.com/cover/144523663-288-k828177.jpg)
CZYTASZ
Jestem chłopcem, kochanie
Ficção AdolescenteCałkiem normalna... dziewczynka? Czy aby na pewno? Nie do końca. Chłopiec obdarzony twarzą dziesięcioletniej dziewczynki z pasją do cosplay'ów oraz innych przebieranek. Podczas nowo zdobytej pracy, poznaje wtedy mężczyznę, który... dowiesz się czyta...