X

137 9 4
                                        

[...] zarumienił się i spojrzałem w jego zaszklone oczy. Uśmiechnął się i skoczył na mnie z uściskiem.

— S-Saburo, oczywiście, że tak! (k t o   b y   s i ę   s p o d z i e w a ł   XDD) — jego głos się załamywał i tym razem było miło posłuchać jego płaczu, wiedząc, że jest on ze szczęścia. Objąłem go mocno i nie chciałem puszczać. Kilka razy próbował się odsunąć, ale ja po prostu nie mogę! Ten kotek wreszcie jest mój i niczyj inny! Jestem potwornie szczęśliwy~. — Noo, Saburo puszczaj mnie wreszcie, hehe~ — wyrwał się z moich ramion ze śmiechem.

— Ale jesteś taki milutki w dotyku~ poza tym jesteś i to nie tak zwyczajnie, bo już na zawsze mój~. (o nie yandere Saburo X'D) — Fuyuko się zarumienił i uśmiechnął dyskretnie.

Nie wiedział co powiedzieć i siedział przede mną bez żadnego pomysłu.

Przytuliłem się do niego znów i dopiero teraz przypomniało mi się, że dalej jesteśmy nago...

•••

Zeszliśmy na dół, złapani za rączkę. Stanąłem obok Fuyuko by po chwili krzyknąć do obecnych w domu, że wychodzimy. Obaj stwierdziliśmy, że w ładną pogodę nie będziemy siedzieć sami.

Było już całkiem późno i wcześnie robiło się już ciemno. Gdyby nie to, że miałem blisko oświetlone i bezpieczne centrum - Fuyuko chyba urwałby mi rękę. Przez całą drogę trzymał się mojego ramienia tak blisko i tak mocno, że gdy je puścił, ulżyło mi mocno.

Postanowiłem, że wejdę do pierwszej lepszej kawiarni. Jest środek jesieni a czuję się jakby był grudzień.

Od razu po wejściu do lokalu, przywitał nas zapach ciastek i herbaty ziołowej.

Usiedliśmy przy stoliku i zamówiłem dla nas coś ciepłego.

Pośmialiśmy się, trochę było momentów romantyczności i ciszy, ale zaliczam ten wieczór do udanych.

Obaj zgubiliśmy poczucie czasu i przy półtora i godzinnej, wygonili nas ze środka.

Od razu po wyjściu na zewnątrz, poczułem uścisk na ramieniu...

Zachichotałem i ruszyłem z nim, powoli do domu Fuyuko.

Tylko... gdzie to jest?

— Fuyuko, gdzie ty właściwie mieszkasz? — zapytałem cicho. Chyba był zmęczony całym dniem. Szedł ze mną cicho i po pewnym czasie przytulony nawet policzkiem, więc stwierdziłem, że jest senny. Pomyślałem, że lepszym pomysłem byłoby odprowadzenie go do własnego mieszkania. Może i nawet będzie do niego bliżej?

— Hm? — podniósł głowę do góry i przetarł oczko kciukiem. — Mhh, ulica aloesowa cztery przez osiem (po prostu nie pytajcie o nazwę XDDD) - ale, że tam? Nie darzę tej ulicy sympatią. Raczej nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby, ba, nawet nie pomyślałby o zamieszkaniu tam. No trudno, zaniosę go tam i przy samotnym powrocie do swojego domu, będę starał się co by mnie coś nie zjadło...

•••

Stanąłem przed znakiem, na którym widniał napis „ulica aloesowa 4" . Od razu wchodząc na tą ulicę, usłyszałem kilka psów, słysząc ich głos już wyobrażam sobie te pitbulle. Nikogo nie było na widoku. Mieszkania tutaj są pełne zakątków, niektóre klucze pasują do dwudziestu innych mieszkań a o sąsiadach wolałbym nawet nie wspominać (kurrrrła tym somsiadom to ja bym nawet Halyny ni oddał X'DDD). Całe szczęście, że Fuyuko już śpi. Wolałbym nie widzieć jego wyrazu twarzy, patrzący chociażby na znak.

Podprowadziłem go do jego drzwi i oparłem o ścianę. Zsuwał się na tą brudną podłogę, więc szybko go złapałem i podniosłem, trzymając go tak, by siedział na moich biodrach. Wziąłem jego torebkę i szukałem kluczy. Ja wiem, że on chce być babą, ale żeby mieć nawet bałagan w torebce to mistrzostwo...

Wyciągnąłem klucze i przekręciłem nimi zamek, najciszej jak umiałem. Nie chciałbym aby ktoś nas tu zobaczył i zaczepił. W ogóle mogłoby nas tu nie być.

Wszedłem z nim do środka i... spodziewałem się czegoś gorszego. Wszystkie pokoje zadbane i w przyjaznych ciepłych kolorach. Sypialnia duża i co mnie zaskoczyło - z łóżkiem dwuosobowym. Kuchnia mniejsza ale z wszystkimi potrzebnymi rzeczami.  Salon i łazienka, do których nie wchodziłem. Spojrzałem na zegar, wskazywał godzinę pierwszą pięćdziesiąt sześć. Późno...

Przyznaję się, boję się wracać o tej godzinie, sam, przez tą ulice do domu.

Nie wiem czy Fuyuko będzie miał coś za złe jeżeli tu się prześpię, ale myślę że nie. W końcu... jesteśmy razem~.

Wszedłem do sypialni i położyłem ostrożnie Fuyuko. Zaraz obok położyłem się ja i przytuliłem się do chłopca. Przy nim zasnąłem szybciej niż zazwyczaj to robię. Na prawdę się cieszę, że z nim jestem...

•••

Nie wiem co się stało. Obudziłem się nagle o godzinie szóstej trzydzieści dwa. Spojrzałem w bok i ujrzałem moją śpiącą kruszynkę~. Pocałowałem go w czółko i chciałem znów się położyć spać, gdy nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Wystraszyłem się i już stąd usłyszałem głos mężczyzny. Jego ton zdradzał jego trzeźwość...

Fuyuko~~, wróciłem. Choś dam si present. Spodoba ci sie na pefno. — uderzył w ścianę. — Ale, ale... wiesz przesiesz so cie czeka. Choś tu kurwa, bo jak ja do ciebie pszyjde to sie dopsze nie skońszy...

Jestem chłopcem, kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz