XII

113 7 21
                                        

Przestraszyłem się i wyprostowałem plecy. Oparłem ręce o poduchy i starałem się odepchnąć głowę Fuyuko, jak najdalej od mojego krocza.

Odwróciłem głowę w tył i spojrzałem w górę. Stał tam nie kto inny jak Saburo.

Zauważyłem w jego oczach obojętność z wściekłością. Znowu coś go drażni? Jezuu, aż czasem wytrzymać z nim nie można.

— Co tam? Ochłonąłeś? — pytanie retoryczne oczywiście.

— Nie bardzo. Zastanawiałem się dużo nad wszystkim co wcześniej jej zrobiłem. — Oparł łokcie o ramę kanapy i położył dłoń na karku. — Masz rację. Jestem idiotą.

— Wow. Chyba po raz pierwszy przyznałeś mi rację. Gratuluję — uśmiechnąłem się sarkastycznie. — Ale widzę, że coś jeszcze jest na rzeczy.

— ... S-Słuchaj, nie muszę ci o niczym mówić. — oburzył się i spojrzał na mnie zdenerwowany. Westchnąłem.

— Niby to ty jesteś najodpowiedzialniejszy, ale to ja jestem najstarszy. Swoje przeszłem z dziewczynami, więc możesz, a wręcz musisz, pytać mnie o cokolwiek chcesz, co związane jest z laskami.

Zamilkł. Dziwne.

Patrzyłem na niego przez dłuższą chwilę, on stał za mną, zestresowany. Heh, martwię się trochę o niego. W końcu, to mój braciszek. Głupi, ale braciszek.

Wziął głęboki wdech i mówiąc ciszej

— Myślisz, że odebrała to jako... n-no gwałt?

Co?

Ale co miała tak, to odebrać? Czy on dobierał się do niej czy jak? Jezu jaki popapraniec z niego.

— Co masz na myśli?

Opowiedział mi wszystko od początku. Poranek, sposób znalezienia się u niej w domu, obrzydliwy facet, ucieczka, dotarcie tutaj i... ugh, robienie tego wszystkiego co robił on na Fuyuko.

Saburo silnie popierdoliło.

— Kurwa, Saburo.

— No co miałem zrobić?

— Nie wiem, może zostawić ją w spokoju?

— Ta, a co byś ty zrobił gdyby twoja dziewczyna sypiała z innym, w dodatku ona by tego nie chciała?

— Po pierwsze, sam dobrze wiesz, że nie mam dziewczyny, po drugie, ona z nim nie sypiała bo, po trzecie, ona tego nie chciała, sam to jeszcze nazwałeś gwałtem, po czwarte, gdybym był z nią w takiej sytuacji, później nie puściłbym jej na krok. Za bardzo bym kochał takiego aniołka, żeby zrobić mu krzywdę.

— ... I twierdzisz, że zrobiłem jej krzywdę? — załamał się.

— Yy, tak? I mam nadzieję, że to było retoryczne pytanie, bo teraz przyjebałbym ci ostro w ryj za to.

Zamilkł. Znowu.

Tak. Pewnie. Odejdź sobie do swojego pokoju. Wypłacz się do swojej łajfu w poduchę. Świetnie. No gratulację Saburo.

Już chyba ja byłbym lepszym chłopakiem dla Fuyuko.

Spojrzałem w dół i odgarnąłem dwa różowiutkie kosmyki z jej czoła. Uśmiechnąłem się czule i zacząłem ją głaskać po głowie. Usłyszałem mruczenie i spoglądając na jej ogon, on zaczął się ruszać. Ciekawy jestem jak to działa.

Zbliżyłem dłoń do jej ogona i złapałem go (oh nie).

Zmarszczyła brwi i złączyła mocniej kolana. Zauważyłem wypieki na jej policzkach. Ocierała kolana o siebie i pomrukiwała. Tym razem nie jak kot. Dźwięk podobny był do... pojękiwania?

Jestem chłopcem, kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz