6. Last resort.

123 12 6
                                    

LOUIS
Harry był na mnie zły. Nie wiem czy można go nazwać obrażonym..
Nie obchodziło mnie to. Zwyczajnie nie czułem się niczemu winny.
Według mnie Styles nie miał najmniejszych powodów, żeby znów strzelać fochy.

Byłem zły. Czułem, że chcę i potrzebuję jakiejś odskoczni.
Nie umiałem zdecydować, jednak ostatecznie postawiłem klasycznie na bar.
Kiedy ubrałem na drugą stopę buta i chciałem wyjść zatrzymał mnie dźwięk dzwonka do drzwi.
Otworzyłem je.

-Spierdalaj - to były jedyne słowa, które wypowiedziałem przed ponownym zamknięciem drzwi.

Znów rozległo się pukanie. Jęknąłem, opierając czoło o drewnianą powłokę.

-Malik nienawidzę cię, zakoduj to sobie do jasnej cholery - warknąłem, uderzając pięścią w drzwi.

-Potrzebuję z tobą porozmawiać. To bardzo ważne. Daj mi chwilę i znikam.

-Nie mam czasu, więc się streszczaj - wywróciłem oczami, ostatecznie wpuszczając tego zjeba do domu.

-Wiem jak wyglądają relacje między nami..

-One w ogóle nie wyglądają Malik - znów mimowolnie wywróciłem oczami.

-Chciałeś, żebym się streszczał, więc mi nie przerywaj - syknął. - Mam tak jakby maleńki problem.

-I pewnie liczysz, że jako twój dobroduszny przyjaciel ci pomogę? - zapytałem z udawanym entuzjazmem, uśmiechając się nieszczerze. - Zapomnij - dodałem, przyjmując normalny wyraz twarzy.

-Posłuchaj. Można powiedzieć, że miałem pewne problemy. Ktoś z drugiej strony chciał się wydostać do świata żywych przez portal zrobiony w moim sercu..-

-Nie żartuj, że masz serce - prychnąłem, przerywając mu.

-Udało mi się to zatrzymać - kontynuował, nie zważając na moje komentarze. - No i potem się okazało, że chciała się wydostać jedna z nimf wodnych. I właściwie od tego zaczęła się cała ta historia..-

-Czyli przez dziesięć minut opowiadasz mi jakiś durny prolog, żeby dopiero po tym czasie przejść do sedna? - znów wtrąciłem mu się w słowo.

-Nie będę opisywał szczegółów, ale tak jakby mam spięcie z najadami.

-W sensie z nimfami wodnymi?

-No i tak jakby zważywszy, że ja nie mogę ich ugryźć i takim sposobem zabić, a sam nie dam rady wyjąć tych wszystkich skurwiałych, zmutowanych ryb z wody to potrzebuję pomocy. Bo też tak jakby im uciekłem i właśnie ścigają mnie strażnicy czterech żywiołów.

-Co cię kurwa ścigają?! Wypierdalaj. Raz, dwa, trzy - wskazałem ręką na drzwi.

-Sluchaj mnie proszę..

-Teraz ty mnie słuchaj pojebie. W niczym ci nie pomogę. Dla mnie może cię złapać powietrze i umieścić w wietrze, czy tam woda i zamknąć w jakimś lochu podwodnym. Mam. To. W. Dupie. Nie jesteśmy znajomymi, ja cię nienawidzę i w niczym ci nie pomogę. Czaisz?

Mulat zmarszczył brwi. Spojrzałem na niego z niezrozumieniem.
Czy on nie słyszy co ja do niego mówię?

-Słyszysz to? - zapytał po chwili.

-Ale.. co?

HARRY
-Już od dłuższego czasu Edward miesza wszystkim w głowach. Długo układał ten plan i pracował nad nim. W to wszystko wciągnął Fell, bo jest świetną czarownicą. Właściwie używał jej tylko do straszenia was - tłumaczyła Noura, popijając herbatę.

-Nie wiem dlaczego to zawsze ja mam takiego pecha. Mam psychicznego brata bliźniaka, o którym jeszcze jakieś dwa lata temu nie miałem zielonego pojęcia.

-Tak, masz rację. To dosyć kiepska perspektywa - zaśmiała się cicho pod nosem. - Chociaż ja po tym jak umarłam dowiedziałam się, za jakimś cudem mam przodka Feniksa. Więc właściwie oboje mamy dosyć.. Głupią sytuację - westchnęła.

-Musimy się widocznie trzymać razem - uśmiechnąłem się. - Właściwie.. Twoje imię jest bardzo ciekawe. Takie.. inne. Nie znam nikogo o takim imieniu.

-Chyba trochę przesadzasz - zastanowiła się chwilę. - Właściwie... Zamiast Noura możesz mówić na mnie Gigi.

-Nie ma spr..- prawdopodobnie dokończył bym swoją wypowiedź, gdyby drzwi do mojegogo domu się nie otworzyły. Zwróciły tym całą naszą uwagę.

Dopiero, gdy zobaczyłem osobę stojącą w drzwiach całkowicie zaniemówiłem.

-Czego ty tu.. - stanąłem centralnie przed jego twarzą.

-Przyjdę poplotkować jutro. Teraz myślę, że masz ważniejsze rzeczy na głowie.

-To znaczy? - zdziwiłem się.
I dopiero wtedy zauważyłem Louisa, którego Malik trzymał na rękach.
Zaraz, zaraz.. Jakim cudem nie zauważyłem go wcześniej?!

Chłopak miał pełno oparzeń na całym ciele. Byłem przerażony.
Nie rozumiałem, co się właśnie stało.

________________________
Ten troszkę krótszy, bo tylko 600 słów, ale następny będzie dłuższy, obiecuję 💞

No cóż..
Na dziś z mojej strony to tyle.
Uciekam spać, bo zaczyna mnie boleć oko, a to zły znak😂
Dziękuję za przeczytanie i ogółem za super aktywność aww ❤️
Natalia 💚
Ney21_💙

[II/II] „Unite"• larry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz