23. Dwie róże w końcu sie spotkają.

85 8 2
                                    

HARRY

-Felicy zrób coś! - byłem przerażony i dawno przestałem panować nad tonem mojego głosu.

-Wiesz, że nie mogę nic zrobić - odpowiedziała spokojnie, jak na tak napiętą atmosferę.

-Nie mogę tego słuchać, słyszysz? - przyłożyłem palce do ust i zacisnąłem powieki.

-Zrozum, że niczego nie zmienisz Harry - dziewczyna położyła dłoń na moim ramieniu.

-Jego boli - prawie zapłakałem. - Nie rusza cię to, jak krzyczy?

-Nie możemy mu pomóc - złapała mnie za ramiona i zmusiła, żebym patrzył jej w oczy, gdy wypowiadała te słowa. - Nie.możemy.

-Nie rozumiesz co czuję, bo nie masz takiego słuchu.

Wydawało mi się, jakbym słysząc cierpienie Zayna sam je odczuwał. Nie mogłem uwierzyć, że przez jedną drobną bliznę pierwotny wampir może tak cierpieć.

Mulat coraz bardziej słabł, ponieważ przez bliznę stracił niemożliwie dużą ilość krwi. Mimo, że staraliśmy się mu podawać krew i robiliśmy co w naszej mocy, żeby mu pomóc, to nie skutkowało.

-Fell muszę ci coś powiedzieć - zdecydowałem. - Chodzi o jeden z moich snów - wyjaśniłem, widząc z jej strony niezrozumienie. - Znowu śnił mi się znak rodu Malików, nie mówiłem wam, bo.. - zawahałem się. Właściwie to nie miałem pojęcia, dlaczego nie powiedziałem przyjaciołom o tajemniczym śnie. - Nieważne. Po prostu tym razem jedna z trzech róż się paliła. O ile się nie mylę była to ta cała czarna, za którą podawał się Zayn.

-To się w ogóle nie trzyma całości, jest pozbawione sensu - mówiła na głos dziewczyna, ale wydaje mi się, że po prostu głośno myślała. - Chyba, że.. - otworzyła szerzej oczy, jakby do głowy wpadł jej jakiś nadzwyczajnie genialny pomysł. - Co jeśli Malik nas okłamał? - spojrzała na mnie pytająco.

Szykowałem się na to, żeby jej odpowiedzieć, ale w tej samej chwili szatynka nagle wstała. - Muszę coś.. - wskazała dłonią na drzwi za sobą, informując mnie, co ma w planach zrobić.

Skinąłem głową, bo wiedziałem, że jest za bardzo pochłonięta, żeby dokończyć swoją wypowiedź.
Tym samym zostałem w pomieszczeniu sam. Chociaż nie.. W mojej głowie słyszałem każdy, nawet ten najcichszy krzyk Zayna.
I właśnie to bez wątpienia nie pozwalało mi czuć się, jakbym byl sam..

-Jeśli masz zamiar znowu ze mną gadać, to lepiej dla ciebie, żebyś nawet nie próbował zaczynać - powiedziałem, słysząc za plecami cichy oddech Louisa, który jak mniemam, stał w progu pomieszczenia.

-Będziesz teraz na mnie zły przez cały czas?

Zaśmiałem się gorzko pod nosem, słysząc tak głupie pytanie. - A ty ciągle nic nie rozumiesz - pokręciłem głową.

-To mi wytłumacz, to takie trudne? - zapytał na pozór spokojnie, ale wiem, że wewnątrz już dawno kipiał ze złości.

W tej samej sekundzie, w której Louis skończył mówić znalazłem się tuż przed nim. - Wiesz.. Mówiłem, że nigdy więcej nie będę się powtarzał.. Ale zrobię to - uniosłem jego brodę tak, żeby patrzył mi w oczy. Nabrałem do płuc powietrza i chciałem zacząć mówić, ale w tej chwili obaj usłyszeliśmy cichy głos.

-Chodźcie tu, muszę wam coś powiedzieć - Fell zwróciła naszą uwagę, odciągając nas tym samym od rozmowy.
Obaj zmarszczyliśmy czoła, ale podeszliśmy do dziewczyny.

Nie wiedzieliśmy, o co może jej chodzić, ale wiedzieliśmy jedno.
To na pewno nie będą dobre wieści..

***
-Po prostu mu tego nie mówicie.

-Okłamał nas, a my mu pomagamy. To chyba nie w porządku - stwierdziłem, wzruszając ramionami.

-Powiem mu o tym, co wiem. Ale nie wspomnę nic o tym, którą różą tak naprawdę jest. Dajcie mi z nim pogadać i wszystko będzie okej.

-Ale co złego może zrobić Safaa? Czego właściwie chce..?

-Tego nie wiem, jednak nie wydaje mi się, żeby mógł ją zatrzymać ktoś inny niż Zayn. A zważając na jego obecny stan, on teraz tez nie jest w stanie tego zrobić. 

-Czyli pozostaje nam teraz tylko czekać - powiedziałem to, co zrozumiałem.

Felicy przygryzła wargę i skinęła lekko głową.

-Nienawidzę być bezsilny - burknął Louis, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Po prostu mnie bierze kurwica - zaczął nerwowo tupać nogą.

-Porozmawiam z Zaynem. Może uda mi się czegoś dowiedzieć. To pewnie przez to, że tak samo potężna część rodu Malików się zbliża blizna Zayna krwawi. I będzie to robić coraz mocniej, dopóki dwie róże się nie spotkają.

-To jest porypane - stwierdził Louis, krzywiąc się.

-A będzie tylko gorzej.. - dodała szatynka, przygryzając wnętrze policzka.

_____________________
Jestem wcześniej, bo obiecałam, że się postaram😂
Zauważyłam, że coraz mniejsza aktywność jest pod rozdziałami tego ff.
Ale nie będę go wstrzymywać, bo do końca zostało nam niewiele, więc po prostu to byłoby bez sensu.

Tak, czy inaczej dziękuję wszystkim, którzy jeszcze tu są 😊
Jest mi bardzo miło i jestem wdzięczna.
Do zobaczenia w kolejnym!
Natalie xx

[II/II] „Unite"• larry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz