1

58.6K 1.4K 199
                                    

Chodziłam po lesie, było już dawno po zachodzie słońca, ale nie czułam zagrożenia. Byłam zamyślona na tyle, że nie zbytnio zwracałam uwagę na to co działo się na około mnie. Kochałam zapach lasu, był piękny. Według mnie miał w sobie coś tajemniczego, a jednocześnie niesamowitego.

Przeraziłam się wychodząc na polanę. Zobaczyłam niebo, a na nim księżyc. Przyciągał mnie do siebie. Czułam jego światło na sobie przez co moja wilczyca przebudziła się pod moją skórą. Kiedy moje nadnaturalne ja, chciało przejąć kontrolę, schowałam się do cienia. Miałam zamiar odejść, ale zobaczyłam wilka, który wyszedł stanowczym krokiem z lasu. Pewny siebie samiec, dobrze zbudowany, a przede wszystkim ogromny. Ciemna sierść oraz złote oczy, które zobaczyłam dopiero po chwili. Był betą, a to znaczyło, że pilnowali granic naszej watahy. Machał zmęczony długim jęzorem, aż w końcu padł na trawę. Dyszał ciężko, a chwilę później zza drzew  wyszły jeszcze dwa wilki oraz wampirzyca. Cała trójka przemieniła się, a kiedy w jednym z nich rozpoznałam przyszłego alfę zaczęłam biec ile sił w nogach. Dopiero teraz zrozumiałam jaki ogrom drogi dzielił mnie od domu. Byłam do tego stopnia zestresowana, że adrenalina dawała mi się we znaki. Słyszałam jak biegli za mną. Od razu zrozumiałam jak niewielkie mam, w stosunku do nich, szanse.
Byłam wilkołaczycą, która nie akceptowała swojego drugiego wcielenia. Nie przemieniała się, a przez to moje zdolności były dużo mniejsze niż u pełnego zmiennokształtnego.
Musiałam zrobić coś co mogłoby mnie uratować. Chociaż prawda była taka, że albo umrę schwytana, albo mam cień szansy na schowanie się.
Gwałtownie skręciłam w inną stronę i ukryłam się za szerokim drzewem. Błagałam w myślach o ocalenie mojego życia, ale nie wierzyłam, że sobie pójdą. Porozumiewali się telepatycznie, przy czym byłam pewna, że słyszą moje walące serce. Słuch na pewno ich nie zawodził.

Słyszałam jak poszli w różne strony. Po ściółce rozszedł się dźwięk pękających gałęzi. Ciężki oddech mężczyzny na chwilę zamarł, a ja poczułam cudowny zapach piżma.
Na chwilę wszystko przestało mieć znaczenie. Pozwoliłam, aby moje płuca wypełnił ten zapach.
Kiedy poczułam chłodny powiew wiatru, wróciłam do rzeczywistości.
Zaczęłam słyszeć bicie serca drugiej osoby i było ono, w porównaniu do mojego, spokojne. Z pędem w nogach ruszyłam w dobrą stronę. Ostatecznie mimo nienawiści, którą darzyłam do mojego drugiego wcielenia, przemieniłam się.
Ból, który poczułam nie był niczym przyjemnym. Każda przemiana wilczycy bez ukochanego była czymś okropnym. Przez moment musiałam się uspokoić, ale nie wiedziałam co się dzieje.
Pozwoliłam przejąć całkowitą kontrolę nad sobą mojemu wilczemu wcieleniu.

W pewnym momencie poczułam jak moje ciało wraca do ludzkiej formy. Byłam bezpieczna z dala od alfy i jego ludzi. Szybko sięgnęłam po ubrania, które zawsze były schowane w ogrodzie, po czym ubrałam się. Weszłam do domu gdzie moja babcia czekała na mnie wraz z dziadkiem. Oboje byli zmartwieni.

- Dziecko! Gdzieś ty była!? - krzyknęła zła kobieta.

- W lesie...- przerwałam swoją wypowiedź. - Przepraszam.

- Przemieniłaś się. - powiedział dziadek, a ja pokiwałam głową.

- Co się stało?

- Seth wrócił do miasta. Spotkałam go.

- Czyś ty do reszty zgłupiała? - usłyszałam swoich dziadków, którzy zapytali o to naraz.

- Ja wiem, że nie wolno nam wchodzić na teren Alf i to było bardzo nieodpowiedzialne.

- Anastasia  - westchnął dziadek.

- Wiem, że mogłam zginąć. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Znam zasady i przestrzegam ich, ale nie widziałam, że przekroczyłam granicę, dopóki nie dotarłam na polanę.

- Polanę?! Błagam kochanie powiedz, że nie byłaś na polanie sprawiedliwości.

- Otóż...

- Jeżeli cię znajdą..

- Nie znajdą. Po za tym to głupia polana z rzeczką na środku.

- Zabraniam ci tak mówić Anastasia!- uniósł się dziadek - To miejsce od lat jest uważane za magiczne!

- Czarownice nam nie grożą. Już dawno je wymordowano albo ześwirowały w swoich chatkach.

- Nie. Pamiętasz, że mówisz o swoich przodkach?

- Nie odziedziczyłam magii, jestem zwyczajną wilczycą, która siebie nie akceptuje. Już wolałabym być leśnym elfem.

- Cukiereczku...

- Wybaczcie, ale jestem zmęczona. - udałam się do swojego pokoju, a potem poszłam wziąć prysznic.

_____________________

Wybaczcie za wszelakie błędy w tej książce. Pisana w 2018 roku, kiedy miałam piętnaście lat, dlatego nie do końca byłam świadoma dobrego sposobu pisania jakiejkolwiek historii. 
Jeśli szukacie czegoś świeżego, co jest nowe, prawdopodobnie dużo lepiej napisane oraz z większym sensem, zapraszam do mojej drugiej opublikowanej książki pt. Pod Błękitem Nieba.

Moja Na WiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz