VIII

14 1 0
                                    

[ANTEK]
Nie chciałem wracać do domu. Wydarzenie sprzed chwili zmieniło teraz cały mój świat. Muszę wrócić tylko chociaż po to, żeby nie martwić rodziców a i tak mają już ze mną za dużo problemów. Doczłapałem się w końcu do domu.

-Cześć synku, jak tam było? Projekt skończony?- zapytała mama, która siedziała już po ciemku z lampką i pisała wiersze. Taka artystyczna dusza z niej.

-hej- rzuciłem cicho i rozebrałem się- n-nie jeszcze nie skończyliśmy- sam się zastanawiałem co powiedzieć bo nie wiem czy jeszcze się z nim spotkam.- a gdzie jest tata?

-A tata położył się wcześniej bo głowa go bolała. Kochanie idź się umyj ja tu skończę i przyjdę do ciebie bo dziś czuje, że moja artystyczna dusza chce się ukazać! Hehe- zaśmiała się mama. Zakręciłem się na pięcie i poszedłem do swojego spokoju.

Umyłem się, przebrałem w piżame i już leżałem w łóżku i złapałem smartfona do ręki. Kacper nic nie napisał ale czego się dziwić... Jutro już poniedziałek. Czyli fizyka nie no super. Słyszę kroki, to chyba mama.

-No ja już skończyłam, późno jest a jutro szkoła więc się kładź i nie siedź na telefonie -usiadła na moim łóżku i  zaśmiała się cicho.

-Dobrze, jeżeli chcesz to mi przeczytaj wiersz, który napisałaś - ucieszyłem się bo lubiłem słuchać wiersze mojej mamy bo są na prawdę dobre.

-Ooo, dobrze to ja zaraz wracam tylko zejdę na dół po niego.- wstała i zeszła na dół

(5 minut później)

-Dobra słuchaj:

Jesień

Jesień jest smutna,
smutna jesień.
Podnoszę z ziemi pożółkły liść.
Jest taki smutny jak dzień,
w którym sama bez ciebie muszę iść.
Idę sama ze łzami w oczach,
Bo ciebie nie ma przy mnie.

-No nie powiem, głębokie hah, ale jak zwykle bardzo dobry - uśmiechnąłem się i przytuliłem mamę.

-Też tak myślę- oddała przytulasa- dobrze skarbie a teraz połóż się spać. Dobranoc- dała mi buziaka w czoło

-Dobranoc- uśmiechnąłem się i położyłem na boku. No to miłych snów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Budzik nie zadzwonił. Cholera zaspałem, mam 30 minut! Muszę zdążyć!

-Mamo jak możesz to zrób mi śniadanie!- krzyknąłem z góry, żeby mnie usłyszała.

-Nie mogę bo się nie wyrobię, Janek zrób młodemu śniadanie- wykrzyczała mama.

-Dobrze, Antek z czym chcesz?- zapytał łagodnie tata.

-z serem- odpowiedziałem oschle.

-Dobrze, a ile chcesz?

-Dziś mam dłużej więc... Dwie.- powiedziałem i zamknąłem się w łazience ,żeby się umyć i już nie słyszałem co do mnie mówią bo liczył się czas, żeby zdążyć na lekcje.

Dobra, umyłem się, spakowałem, ubrałem. Chyba wszystko zostało mi niecałe 10 min. Zdążę. Muszę.

-Paaa, będę około 15- powiedziałem wychodząc z domu.

-Eeej śniadanie weź, ze stołu- powiedział ojciec podchodząc do stołu w kuchni i podał mi jedzenie.

- Dobra, dzięki paa

-No pa- powiedział ojciec i zamknął za mną drzwi

Biegłem do szkoły ile miałem sił w nogach i zdążyłem na minutę przed dzwonkiem. No i super. Zdążyłem na fizykę z czego się bardzo cieszyłem, sam nie wieże, że się ciesze z takiego powodu. No ale cóź.

Nie było mi dane.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz