[KACPER]
Mój ulubiony dzień tygodnia! Mało lekcji, więcej wolnego i jeszcze wieczór ma się zapowiadać śpiewająco! No po prostu żyć nie umierać.
-Zadzwoń do mnie jak dojedziesz! I miłej zabawy siostro, nie przesadzaj z procenatmi- zwróciłem jej uwagę i podszedłem do drzwi bo wychodziliśmy razem.
-Oj tam, jestem pełnoletnia! Mogę robić co chce, gdzie chce i z kim chce! Tak tato zadzwonię do ciebie, a ty co będziesz robił w czasie jak mnie nie będzie?-Asia ubierała drugiego buta.
-Nie przesadzaj bo zaraz nigdzie nie pojedziesz.- powiedziałem zakładając ręce na piersi- A co cię to interesuje?
-Pff- zaśmiała się z ironią- No powiec mi jestem twoją siostrą- nalegała i wychodziła z mieszkania.
-No Antek przychodzi- powiedziałem poprawiając torbę na ramieniu i zamykając drzwi za sobą na klucz.
-Uuu, tylko mi tu nie igraszkujcie za bardzo, bo sąsiedzi będą myśleć głupie rzeczy- oparła się o ścianę i czekała na moją odpowiedź.
-Przeeestań, poza tym nie interesuj się moimi sprawami łożkowymi. Czy ja ci liczę kiedy kazałaś mi wyjść bo "Kolega przyjdzie i musimy się pouczyć, ale jest ciemno więc zostanie na noc" hę?- spytałem mądrze wiedząc, że odpuści temat.
-Dobra, przymknij sie i zawieź już mnie na ten dworzec- zaśmiała się i wsiedaliśmy do auta.
Odwiozłem Asię na dworzec, pożegnaliśmy się i już zmierzałem prosto do szkoły kiedy nagle ukazał mi się McDonald! No jak tu nie skorzystać i nie podjechać do maka?
-Po proszę Cheeseburgera, cole, frytki i loda- powiedziałem pani zapisującej zamówienia.
-Należy się.....- powiedziała sumę, zapłaciłem jej odjechałem.
Cześć kochanie, za ile będziesz gotowy? Przyjadę po ciebie, bo mam coś dla ciebie.- powiedziałem do telefonu jak Antek odebrał.
-No ja za 5 min wychodzę, a co to takiego? Nie lubię żadnych niespodzianek!- powiedział zirytowanym głosem.
-Zobaczysz, ja prowadzę więc będę za 3 minuty, paaa- rozłączyłem się i jechałem z zamówieniem do mojego misia.
Jest ładna pogoda i w miarę ciepło więc z loda zaczęło kapać to pozwoliłem sobie na kilka liznięc.
-Cześć , jak się spało- spytałem uśmiechając się- to dla ciebie- podałem mu loda.
-Cześć, a dobrze nawet, tyle cukru z rana? Mogę się źle poczuć ale daj - zaśmiał się i wystawił rękę.
-Już... Daje...- polizałem jeszcze kilka razy i oddałem mu.
-Dziekuje!- uśmiechnął się i zaczął pałaszować loda.
-Ale to nie wszystko! Mamy jeszcze cole na pół i wolisz frytki czy cheeseburgera?- spytałem i przystawiał mu oba do buzi żeby wybrał sobię.
-Zjedz sobie wszystko, no nie musisz mi kupować- uśmiechał się i zarumienił.
-Oj no nie wstydź się, jak cię kocham to na ciebie chcę wydawać moje pieniądzę! Więc wybieraj, to - przysunąłem mu frytki pod nos- czy jednak to- podsunąłem również cheeseburgera i czekałem na odpowiedź.
-Eh, niech będą frytki, najedz się tym chociaż da ci więcej sił- rzucił zjadając wafelka po lodzie.
-Skarbie, wyluzuj się. Nie liczę ci jedzenia, picia, oddechu. Jesteś moim światem, wiec nawet tak nie myśl- powiedziałem tonem typowego psychologa.
-Dobrze, po prostu tak mi głupio, jakbym nie miała swoich pieniędzy- powiedział ze smutkiem na twarzy.
-A masz?- spytałem, akurat jak staliśmy na światłach i obserwowałem jego mimikę.
-No nie za wiele, prawie nic w sumie -powiedział zakłopotany.
-No to bez gadania wcinaj bo zaraz będziemy na miejscu- przejechałem mu dłonią po udzie.
Dotarliśmy do szkoły. Zaczęły się lekcje. Słyszałem od dyrektora, że tych śmieci wyrzucili ze szkoły za to co zrobili Antkowi i jakieś inne sprawy więc spadł mi kamień z serca.
[ANTEK]
Lekcje jak lekcje, nic specjalnego. Rozmawiałem dziś z mamą o nocce u Kacpra pod pretekstem nauki, oczywiście się zgodziła ale uznała że chce go poznać troszkę bliżej więc dziś zaprosiłem go na obiad.
Jestem już po szkole, wracam do domu moją dróżką bo Kacper skończył godzinkę temu i poszedł się przygotować do domu na obiad u nas.
-Jestem mamo- powiedziałem rozbierając się w salonie.
-Dobrze, a o której będzie ten twój kolega?- spytała mieszając łyżką w małym garnku.
-No nie wiem, to zależy od ciebie, około 16?- spytałem rozkładając się na kanapie.
-A kiedy ty wkońcu przyprowadzisz dziewczynę do domu, a nie kolegę z projektu?- spytał zdziwiony tata.
-Nie wkurzajcie mnie. To mama wyszła z tym nie ja- powiedziałem i schroniłem się w swoim pokoju szukając ładnych ubrań na dzisiejszy wieczór, i zacząłem pakować ciuchy na zmianę w małą torbę.
Godzina zleciała jak torpeda, jestem dopiero w jeansach i słyszę pukanie do drzwi, założyłem na siebie koszule i zszedłem na dół a moim oczom ukazał się widok rozmawiającego Kacpra z moją mamą którzy śmiali się do siebie jakby się znali kupę lat.
-To dla ciebie- Kacper wyjął zza pleców małego kaktusika, już drugiego.
-Ah, dziekuje- wziąłem i szybko odłożyłem.
-To tamten kaktus też od ciebie był? A się zastanawiałam skąd się wziął u nas w domu- uśmiała się mama i położyła rękę na ramię Kacpra.
-Uszczęśliwia mnie szczęście pani syna więc małe drobiazgi mu funduję- odparł Kacper posyłając mi szczery uśmiech a ja stałem przed nimi jak głupi z oczami jak 5 zł.
-No prawie jak w związku- zaśmiała się mama i podeszła do talerzy na stole.
-Jak w związku, tak samo, proszę pani, tak samo. To związek- powiedział Kacper patrząc mojej mamie w oczy. Serce mi stanęło
---------------------------------------------------
Hejjjjjjj, kochani!Kolejna część, dzisiaj Kacper chyba troszkę przesadził, jak sądzicie?
Dawajcie komentarze, chętnie poczytam!
Do Następnego!
~Xoxo Arigooo
CZYTASZ
Nie było mi dane.
Teen FictionAntek nie miał zbyt łatwo. Problemy dotykają go na każdym kroku, bo nie jest taki jak inni chłopacy, może dlatego, że woli chłopców? Nie radzi sobie sam... do czasu kiedy zarejestrował się na jednym z portali do pisania z obcymi ludźmi. Nie potrafi...