[Antek]
Dziś jest czwartek, jak zwykle zaspałem więc nie mam za dużo czasu. Umyłem się ubrałem i wiedziałem, że dziś się nie spotkam z Kacprem bo muszę iść do Zosi.
-Wychodzeee za chwilkę- krzyknąłem schodząc schodami na dół.
-Dobrze, o której kończysz? Weź klucze bo idziemy z tatą na zakupy po mojej pracy- spytała mama szukajac czegoś w torebce.
-Około 13- powiedziałem i udałem się do toalety gdzie golił się tata.- tato dziś czwartek więc musisz pogadać z mamą, bo ja to zrobię- powiedziałem szeptem i oschłym głosem.
-Ja już sam to załatwię. Ale wolę tego nie robić. Nie spotykam się już z tamtą kobieta, kocham mamę nad życie nie chce jej ranić. A ty nie powinieneś się wtrącać i tak za dużo widziałeś- powiedział ojciec równie cicho. Sam zdradził mamę a ja za dużo widziałem? Śmieszne. Wyszedłem i trzasnąłem drzwiami- oooj, niechcący.
-Antek nie trzaskaj!- krzyknęła mama.
-Sorka sorka- powiedziałem zakładając bluzę i wziąłem słuchawki leżące na szafce- wychodzę pa- nie czekałem na odpowiedzi i wyszedłem zakładając słuchawki na głowę i szedłem w stronę szkoły.
Byłem prawie w połowie drogi nucąc piosenkę z mojej playlisty i nagle poczułem jak ktoś mnie dźga dwa razy palcem w plecy.
-Hej Antoś- uśmiechnęła się dziewczyna.
-O hej Zosia-usmiechnąłem się lekko zirytowany
-Pamietaj! Dziś u mnie!- uśmiechnęła się i pokazała szereg białych zębów.
-Tak, to możemy iść już do szkoły? - spytałem i szedłem powoli w stronę szkoły.
-T-tak, chodźmy- brunetka dotrzymała mi tępa.
-To co mam do ciebie przynieść? Jakieś zeszyty, podręczniki?- spytałem z braku tematu.
-No ważne żebyś ty był i twoja głowa, ale tak przynieś jakiś zeszyt- zarumieniła się
Dalej szliśmy i gadaliśmy o jakiś pierdołach. Weszliśmy do szkoły i zorientowałem sie, że w szkole nie ma moich oprawców więc dziś normalny dzień. Zwykły.
Pierwsze lekcje minęły dość szybko, nadeszła oczekiwana fizyka z moim ukochanym nauczycielem.
-Dobrze, Jagoda usiądź, plusik. To teraz do zadania czwartego przyjdzie... Ooo, Antek chodź do tablicy- powiedział Kacper spoglądając na mnie i ciesząc się jak małe dziecko.
-Nie potrafię tego zrobić proszę pana- puściłem mu oczko.
-Chodź ja ci pomogę- powiedział i wstał a ja podszedłem- to może pierw mi powiesz co to jest zwierciadło?
-Zw-Zw-zwierciadło to gładka powierzchnia, która odbija światło- powiedziałem czując jak jego ręka gładzi mnie po plecach.
-Bardzo dobrze to masz markera i rozwiąż zadanie na tablicy. Możesz się posłużyć zadaniem obok - powiedział a ja wykonałem i praktycznie ściągnąłem wszytsko obok oprócz innych liczb i jednostek.- bardzo dobrze tylko zapomniałeś w paru miejscach jednostek ale masz plusa, możesz usiąść chyba, że chcesz zrobić jeszcze jedno- ukazał swoje śliczne białe niczym śnieg zęby.
-Nie dziękuję - uśmiechnąłem się i rumieniec zalał moje policzki i usiadłem.
[KACPER]
Lekcja była normalna gdyby nie to, że mój mały chłopczyk rozpraszał mnie z tyłu i się jąkałem jak głupi. Specjalnie wziąłem Antka do tablicy. Miałem straszną ochotę patrzeć na jego tyłek.
CZYTASZ
Nie było mi dane.
Teen FictionAntek nie miał zbyt łatwo. Problemy dotykają go na każdym kroku, bo nie jest taki jak inni chłopacy, może dlatego, że woli chłopców? Nie radzi sobie sam... do czasu kiedy zarejestrował się na jednym z portali do pisania z obcymi ludźmi. Nie potrafi...