XI

18 2 0
                                    

[ANTEK]
Poranek. Światło wkradło się przez nie spuszczone do końca żaluzje. Dzwoni telefon.

-Cześć słońce! Za ile mam być?- zapytał radosny głos chłopaka po drugiej stronie.

-No cześć- powiedziałem ospałym głosem i ziewnąłem- ale jak za ile? No widzimy się w szkole.

-Nie skarbie. Będę po ciebie i podjedziesz ze mną. Masz się wyrobić w 40 min! A teraz wybacz bo zaraz ciuchy mi ktoś spali bo żelazka nie pilnuje!- wykrzyknął ostatnie zdanie do swojej siostry bo słyszałem w tle jakieś dziewczęce krzyki.

-Ale... Jak to będzie wyglądać jak wysiądę z twojego auta przed całą szkołą?- zapytałem podpierając głowę.

-Nie przejmuj się nimi. Najwyżej powiem, że mam po drodze i akurat cię spotkałem, albo jesteś kimś z rodziny. Nie martw się ją coś wymyślę- mógłbym przysiąc, że na pewno mrugnął okiem w ostatnim zdaniu.

-Dobrze. Jeżeli tak myślisz... Idę się myć, do zobaczenia!- powiedziałem słodkim głosem.

-No cześć hehe- powiedział i się zaśmiał.

Ciepłe kropelki wody spływały po moim ciele i znów ujrzałem te wszystkie znaki, które mówiły, żebym się nie pokazywał na oczy w szkole. Ale nagle przypomniało mi się co miałem dziś dla nich wziąć... Przecież ja nie mam takich pieniędzy! Wyszedłem z wanny i migusiem się wysuszyłem i ubrałem. I dostałem wiadomość.

Mój Kacperek <3: Będę za 5 min. Stanę kilka domów obok, żebyś nie musiał przeżywać przesłuchań :*

Antek: Dobrze, to postaram się zdążyć.

Spakowałem książki i wziąłem wszystko, pieniądze z portfela. Może coś akurat dla nich.

-Anteeeek, pozwól na dół- krzyknęła mama odziwo nie w pracy. Zszedłem ubrany w ciemne spodnie i ładną koszule w kratę. Lubie ją bardzo.

-Tak mamo? Ty jeszcze nie wyszłaś?- stanąłem obok niej i położyłem plecak przy nodze.

-Kochanie, odwiozę cię do szkoły. Dziś jakbyś nie wiedział mam na późniejszą godzinę- powiedziała i rzuciła mi jabłko.

-Nie musisz, pójdę sobie- złapałem jabłko i posłałem serdeczny uśmiech mamie.

-Muszę muszę. Poco masz iść? Będziesz szybciej w szkole.- posłała mi buziaka w powietrzu.

-No ja rozumiem, ale ja idę ze znajomymi z klasy. No wiesz mamo umówiliśmy się, że pójdziemy wszyscy razem i obgadamy sprawy dotyczące... Wycieczki szkolnej.- położyłem dłoń na ramieniu mamy.

-Na pewno? Zdążysz? - zapytała i założyła ręce na piersi.

-Tak spokojnie, jak teraz wyjdę to na pewno! Widzimy się potem. Miłego dnia- podszedłem i dałem mamie buziaka w policzek- kocham cię- uśmiechnąłem się pomimo, że wczorajsze jej słowa pamiętałem doskonale, to jej zawsze wybaczam szybko.

-Ja cię też, uważaj na siebie. Paa!- wyszedłem i mama zamkneła za mną drzwi.

Wyszedłem za furtkę. I zmierzałem w stronę szarego auta. Czuje się taki szczęśliwy, że mam go przy sobie!

-Hejka- rzuciłem wsiadając do auta jako pasażer.

-Hej- położył mi rękę na policzku i pocałował mnie.- Chciałbym cię tak witać codziennie odrazu po przebudzeniu. - spojrzał na mnie i widziałem te iskierki miłości i radości w tych ślicznych, głębokich jak ocean oczach.

-Nie narzekałbym, to jedziemy? - uśmiechnąłem się a on złożył lekki pocałunek na moich ustach. Był taki podniecający. Jakbym był z porcelany, a on chciałby okazać mi tone uczuć ale boi się, że mnie zrani.

Nie było mi dane.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz