Rozdział XIX - Loch

34 8 6
                                    

Trójka naszych bohaterów szła krętymi schodami prowadzącymi do lochu. Gdy już byli u celu zobaczyli otwarte drzwi
- Czy to nie dziwne że drzwi są otwarte i nie ma żadnej straży? - spytała Monika
- A co jeśli to pułapka? - dopytała Iga
- To nie żadna pułapka. Drzwi są otwarte pewnie dlatego że nie ma tam okien i chcą przewietrzyć - odpowiedział Ben
Gdy weszli do środka zobaczyli cele w których byli Strażnicy, rodzice Bena, Czarownica Julia oraz mistrz Pioter
- Dżinie mam drugie życzenie - powiedziała Czarownica
- Jakież to?
- Chcę się umieć teleportować
- A słowo ciałem się stało!
Dżin znikł, a Julka miała tę umiejętność
- Skoro umiesz się teleportować to weź moich rodziców do domu - powiedział Ben
- Dobra
I tak się stało. Ben zauważył Grega leżącego na podłodze i zakrwawioną twarzą więc do niego podbiegł
- Nic ci nie jest? - spytał Ben
- Nie. Wszystko gra. Walczyłem tak wytrwale że pryskało krwią - odpowiedział Greg
- Nie słuchaj go. On kłamie. Wywalił się na prostej drodze - odpowiedziała Linda
- Wyglądasz tak nawet lepiej - dodała Iga
- Serio?
- Nie
Nagle drzwi się zamknęły i pojawił się Adolf z uśmiechem
- Nareszcie skoro wszyscy teraz tu są użyje tej pułapki
- A mówiłam że to pułapka. Trzeba było się słuchać - powiedziała Iga
- Za pomocą kanału powietrznego wleci tu gaz, który was zabije! Takiej broni używali moi przodkowie! - krzyczał Adolf
- Ty rudy fałszywy gazowy faszystowski zwyrolu! - krzyknął Ben
- Danke za ten komplement Ben. Teraz muszę was opuścić. Nie mogę przegabić przywoływania Szatana! Auf Wiedersehen!
Adolf zniknął, a nasi bohaterowie myśleli jak się wydostać z morderczej pułpaki z której zaczął wylatywać gaz

Strażnicy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz