Rozdział XXIV - Szatan

23 7 2
                                    

Antonius narysował pentagram na stole po czym kazał przykuć do niego Bena. Nocne Zmory raz dwa przykuły głównego bohatera do stołu
- Dajcie mi Zwój Mocy! - powiedział Antonius
Gdy dostał owy Zwój rozkazał otworzyć kopułe i gdy się to stało nad głowami wszystkich zaświęcił księżyc w pełni. Nocne światło padało na Zwój Mocy, którego litery przekształciły się w tekst do przyzywania Szatana. Antonius mając w lewej ręce Zwój, a w prawej nóż do wymaganej ofiary zaczął czytać
- Satanas veni foras ut eius obsequentis servis suis. Respondeo nostrorum voca. Sin Domine, Dominus malum auro purissimo. Nos sumus servi tui idcirco egredietur et obtulerunt debere suscipere. Hoc mundo ad Dominum Portare inordinatio et chao!
I w tym momencie wszystko jakby zwolniło. Ben słyszał teraz i wyłącznie swój oddech i widział wszystko jakby wolniej leciało. Nóż, który miał go zabić prawie się nie poruszał. Ben zdał sobie sprawe że przed oczami przelatuje mu całe życie. Zamknął oczy i wyluzował się. Stał się niewidzialny i wszystko ruszyło w tej samej prędkości co sprzed chwili. Adolf tymczasem uśmiechał się obserwując i nie mogąc doczekać się Szatana. Nóż wreszcie się wbił lecz ku zdumieniu wszystkich nie w ciało, a w stół. Wszyscy byli zdezorientowani
- O nie. Nie nie nie nie nie! Znaleźć mi go! Ale to natychmiast! - krzyczał Antonius
Tymczasem Adolf miał zamykać drzwi gdy nagle zaatakował go Ben i zaczeli walczyć przez co wylecieli przez okno wprost na stół
- Au to musiało boleć - stwierdziła Iga
- Też tak myśle - odpowiedziała Monika
Elsa nie mogła na to patrzeć lecz znów złapali Bena lecz teraz go trzymali. Adolf stał za nimi, a Antonius znów odczytał formułę i nóż się wbił lecz nie w Bena, a Czarownice Julie
- Co do? - spytał Antonius
- Nie przewidziałeś ostatniego życzenia do Dżina. Chciałam mieć regenerację co rozumiem przez nieśmiertelność, a teraz i tak zgine więc go przywołasz - odpowiedziała Julia
- Tego się nie spodziewałam - rzekła Iga
- Cóż za zwrot akcji - dodała Monika
Julka znowu umarła, a Czarownice zaczęły się łapać za głowy i krzyczeć więc puściły Bena. Nagle ziemia soę zaczęła trząść
- O nein. Ja stąd znikam - powiedział Adolf i się teleportował
Elsa, Linda i Greg jakoś się uwolnili i zrobilo to samo z siostrami. Zaczeli uciekać, a Ben wraz z nimi. Kamienie zaczęły spadać. Przygniatały Nocne Zmory, które znikały nie wiadomo dlaczego. Przerażony Antonius postanowił się ewakuować więc uciekł. Po chwili cały zamek się zawalił, a na jego miejscu było już gruzowisko. Elsa wpadła w ramiona Bena i o pocałowała. Chwilę później stali nad gruzowiskiem
- Co się stało? - spytał Ben
- Sam chciałbym wiedzieć - odpowiedział Greg
- To proste. - powiedziała ponownie żyjąca Julka - To ciebie miał zabić nie mnie. Takie miało być przeznaczenie. Lecz jeszcze źle zrozumiał instrukcje. Miał wezwać Szatana nie przy pełni księżyca, a przy Pełni Krwawego Księżyca, która byłaby za dwa dni przez co do umysłów Wiedźm wdarło się za dużo zła i umarły, a Nocne Zmory poznikały ponieważ Szatan je w końcu wezwał by odpowiedziały za swe zbrodnie z przeszłości
- To ma sens - odparł Ben
I tak nastał kolejny piękny dzień. Nasi bohaterowie ruszyli w drogę powrotną zupełnie nie wiedząc że kilometr od nich jest ktoś kto za nimi podąrza i ich śledzi

Strażnicy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz