Rozdział XXV - Stara Wieża

29 6 1
                                    

Nasi bohaterowie zatrzymali się na rozstału dróg
- Tu nasze drogi się rozchodzą. Idę na zachód w poszukieaniu szczęścia - odrzekła Czarownica Julka
- A ja pójdę na wschód. Muszę jakoś się dostać do Wielkiej Japonii. Idziecie ze mną dziewczyny? - spytał Pioter
- Wiesz mistrzu. Chyba zostaniemy z nimi - stwierdziła Monika
- Zgadzam się. Potrzebują naszej pomocy i wogóle - dodała Iga
Gdy się porzegnali każdy poszedł w swoją stronę. Strażnicy, Ben i siostry szli dalej przed siebię lecz Elsa trzymała Bena za rękę. W końcu Ben spytał
- Czemu postanowiłyście iść ze mną. Jedna z was jest przecież jego córką
- Bo z tobą mamy przygody - odpowiedziała Monika
- Tak - dodała Iga
Szli dalej aż zaczął zapadać zmierch więc postanowili przespać się pod starą, zniszczoną Wieżą. Gdy zapadła noc wartę trzymał Ben, który w razie kłopotów miał wszcząć alarm. Noc dopiero wstała, a on już odczuwał senność. Ognisko paliło się zaciekle, gdy nagle główny bohater zdał sobie sprawę że nigdzie nie ma jego towarzyszy. Ben się przestraszył i zaczął ich szukać. Wreszcie ich znalazł w okolicy lasku blisko Wieży. Znalazł ich związanych i okneblowanych. Zdjął knebel z ust Grega
- Ben za tobą! - krzyknął
Ben się odwrócił i potężny cios walnął nim o drzewo
- Witaj ponownie, Ben - rzekł Antonius
Ben dźwignął się na nogi lecz Antonius go złapał i rzucił pod Wieżę
- To pora mej zemsty. Może i zniweczyłeś moje plany ale jedno wciąż mi pozostaje, a konkretnie ZEMSTA NA TOBIE!
Antonius wyjął swoje toporki i zaczął nimi zaciekle machać. Ben mógł robić tylko uniki więc zaczął się cofać do środka budynku. Nim się obejrzeli byli na górze Wieży
- Tylko potrafisz unikać ciosów. Jestem ciekawe czy potrafiłby uniknąć Ciosu Ostatecznej Zagłady - powiedział Antonius po czym wyjął ocalały kawałek Zwoju Mocy
- Jeśli to zrobisz Wieża runie - powiedział Ben
- Mam to gdzieś. Przynajmniej zginiesz! - krzyczał Antonius - Nikt nie oprze się potędze tej techniki! Kare memi na to kale kakana!
Wiązka potężnej energii skierowała się na Bena. Nie było to możliwe do przeżycia. Wieża zaczęła się trząść. Gdy kurz na górze opadł Ben ciągle żył. Antonius nie mógł tego pojąć
- Aale jakim cudem?! - powinieneś już nie żyć!
- Znowu źle przeczytałeś instrukcje. Powinieneś mnie złapać za pięść i unieść palec. A i to nie działa na ludzi z silną wolą - odpowiedział Ben
Główny bohater zrobił to co jego przeciwnik lecz teraz poprawił jego błędy. Gdy miało przyjść co do czego Antonius próbował się wyrwać lecz nic z tego
- Nie, nie, nie, nie, NIEEEEEE!
Ben uniósł palec i wokół unich utworzyła się kula energii po czym wybuchła. Wieża się zapadła, a Ben spadł na dół tuż pod nogi Lindy, która się uwolniła i go zbadała
- Nic mu nie będzie odparła. Ma kilka zadrapań i tyle - powiedziała
Wszystkim ulżyło. Gdy wstał poranek Ben obudził się nie wiedząc co się wydarzyło. Dopiero jego przyjaciele pomogli mu ogarnąć jak się sprawy mają. Ben podszedł do gruzu, która była niedawno jeszcze Wieżą
- Antonius nie mógł tego napewno przeżyć. Ta energia i jeszcze przygniecenie przez gruz. To nie jest do przeżycia - odparł cały obolały
- Ruszajmy do mistrza Ponga. Trzeba mu powiedzieć że niebezpieczeństwo zażegnane - powiedział Greg
Po południu ruszyli w drogę domu i wspominali wspólne przygody, które razem przeżyli

Strażnicy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz