rozdział 17 "Co Ty tu robisz?!"

514 33 2
                                    

***
Wróciliśmy do naszego małego domku. Niestety lekarz potwierdził nasze obawy. Astrid załamała się, w sumie... Tak jak Czkawka. Dziewczyna właśnie poszła się wykąpać, mimo bólu, na prawdę. Była cała w krwi. Nie powinna teraz zostawać sama. Tak, więc wyszliśmy tylko na 5 minut. Ja i Czkawka. Jak się można domyślić, wypędzić Smarka z Berk. Jednak zastaliśmy go z Valką.

-Czkawka? To prawda, że Szczerbatek pogryzł Sączysmarka? - spytała mama, byłem jednym z jej ulubionych smoków.

-Mamo... Ten człowiek okłamał Astrid, że ją zdradzam. Ona poro... To znaczy tak się źle poczuła, że zemdlała! Smarku. PAKUJ SIĘ! - tłumaczył się Czkawka.

-CO?! - krzyknął Smark.

-Co?! Jak mogłeś, Sączysmark! Ale Czkawka. Można go zmusić na pracę społeczne czy coś. Myślę, że wygnanie to za poważna decyzja. W dodatku nie tak Szczerbek go ugryzł, on tylko cię bronił. W końcu... Nikt nie umarł... - powiedziała Valka. Była rozczarowana jeźdźcem Ponocnika.

-NIKT NIE UMARŁ?! TO MOJA DECYZJA! JESTEM WODZEM TAK?! ZOSTAJE WYGNANY! MUSZĘ IŚĆ DO ASTRID. - krzyknął mój jeździec i poszliśmy szybkim krokiem do dziewczyny.

Nie oglądaliśmy się za siebie. Valka już się nie kłóciła i powtórzyła do Smarka: Pakuj się. I wszyscy się rozeszliśmy. Jedynie czarnowłosy stał jak wryty.

Dotarliśmy do domu. Zdziwiliśmy się, bo Astrid jeszcze nie wyszła z łazienki.

-Kochanie? Wszystko ok? - spytał zaniepokojony chłopak.

Nikt mu nie odpowiedział.
Zapukał do drzwi.

-Mogę wejść? - ponownie zapytał.

Dalej nic.

Czkawka nacisnął klamkę i wszedł do środka. Astrid siedziała podparta do ściany. Już się wykąpała i przebrała. Nogi miała podkurczone i schowała głowę w kolana.

-Skarbie... Boli cię coś? - spytał mój jeździec. Podszedł do dziewczyny i usiadł koło niej.

-Czkawka... To przeze mnie straciliśmy dziecko... Nie powinnam się tak stresować... I co gorsze... Wierzyć mu... - powiedziała Astrid, prawie szeptem, nie zmieniając pozycji.

-Wcale nie! To też moja wina, ale nie myślmy o tym. Wypędziłem go z Berk. Nie martw się. - wyszeptał Czkawka i pogładził ją po głowie. Ta podniosła głowę i spojrzała na niego. Po jej policzkach spływały łzy, a oczy były czerwone od płaczu.

Przesunęła się do niego i położyła głowę na jego ramieniu.

-Dziękuję... -powiedziała przyduszonym głosem i ponownie zaczęła płakać.

Chłopak objął ją i przytulił.

-Chodź, pójdziesz do łóżka? - spytał po chwili.

Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową. Wstała z lekko drżącymi nogami i spróbowała zrobić krok, który jak na razie wychodził jak wszystkie inne, czyli nie utrzymała się na nodze. Czkawka złapał ją i podniósł. Przeprosił i powiedział, że zapomniał. Podszedł do łóżka, ale na nim czekała krew. Bardzo dużo zaschniętej krwi. To na nim poroniła... Dziewczyna spuściła głowę i przeprosiła.

-Za co? Poczekaj chwilkę. - powiedział chłopak. Postawił Astrid na krześle i zaczął zmieniać pościel.

Ja w tym czasie wyszedłem. Od jakiegoś czasu nie przylatywałem do Kate. Nie miałem akurat humoru, by opuszczać wyspę. Spojrzałem na dom Smarka. Drzwi były uchylone, a w środku pustka. Nic oprócz krzeseł, łóżka i stołu nie było. "I dobrze mu tak" Pomyślałem. Poszedłem do lasu. Leciałem pomiędzy drzewami. Tak kochałem slalom między nimi, a teraz mogę to robić sam. Leciałem, aż doleciałem do urwiska. Wspomnienia wróciły. Patrzyłem w dół. To tam Czkawka mnie oswoił. Ten sam staw, skały, drzewa. Pomyślałem, że tu odpocznę. Wleciałem tam. Usiadłem na ziemi. I wzdechłem. Nagle usłyszałem ryk. Coś we mnie wpadło. To Kate! Stała teraz nade mną i cieszyła się.

-Co ty tu robisz?! - spytałem, ktoś mógł ją zobaczyć.

-Nie przylatywałeś, martwiłam się. Stało się coś? - spytała.

-Ehhh... Tak. Sączysmark okłamał Astrid, że Czkawka ją zdradza i poroniła... - odpowiedziałem smutny.

-CO?! Jak można być tak chamskim człowiekiem?! - krzyknęła.

-No... Fajnie, że jesteś. - powiedziałem i przytuliłem się do niej.

-Hm.

Tę noc spędziłem z nią.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Mój Pan, Moje ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz