Dzień 3.
Perspektywa Astrid
Obudziły mnie dziwne wrzaski za drzwiami. Usiadłam na łóżku próbując rozgryźć o czym rozmawiają. Poprawiłam jeszcze włosy dłonią, gdyż nie miałam szczotki do czesania... Jak się można domyślić. Poprawiłam grzywkę... W sumie sięgała mi już do nosa, więc jak na co dzień zaczesałam ją na bok. Uznałam, że zapuszczę trochę włosy... Chwila... Nie o tym.
Z tego co udało mi się wychwycić między innymi rozpoznałam głos Theo. W konwersacji uczestniczyło jeszcze dwóch innych mężczyzn.
-JAK MOGLIŚCIE DOPUŚCIĆ DO TEGO?! - słyszałam zduszony przez drzwi krzyk szefa.
-Ale szefie!
-JAKIE SZEFIE? TO BYŁY NASZE... MOJE OSTATNIE PIENIĄDZE!
-To nie nasza wina, że ona poprostu wzięła i wyrzuciła za burtę!
-Nie wasza? NIE WASZA?! POTRĄCE WAM TO Z WYPŁATY! W TEJ SKRZYNCE BYŁO 200 SZTUK ZŁOTA! ... Ech... Gdzie ona jest?
-W swoim pokoju...
-Dziś jej nie karmicie, zrozumiano?!
-Tak jest.
-TERAZ DO SWOICH ZAJĘĆ!
Teraz za drzwiami rozległo się tupanie stóp. Pewnie strażnicy rozbiegli się. Nie chciałam widzieć Thea w takim stanie... Nie chciałam go w sumie w ogóle widzieć. Ale ironia losu. Właśnie odkluczył moje drzwi i wszedł do środka.
-Co tam się działo? - spytałam niepewnie widząc jak się kręci po pokoju, ale czemu akurat tym pokoju? Jest wiele innych i może nawet ma swoje biuro?
-Nie twoja sprawa. - burknął posyłając gniewne spojrzenie.
-Jak chcesz. - odpowiedziałam, w sumie i tak niezbyt mnie to obchodziło.
-Mam ci coś do powiedzenia. - stanął w końcu z swoim uśmieszkiem, ale złość nie ustała...
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Płyniemy szybciej niż myślałem. Handel odbędzie się jutro.
-Czyli jednak mnie sprzedasz. - wstałam wiedząc, że nie mam więcej czasu na ucieczkę i jedynie muszę się modlić, by Czkawka mnie znalazł. To wcale nie była wesoła nowina. Patrzyłam mu w oczy z złością i nienawiścią.
-Sprzedam, nie sprzedam. Zobaczymy.
-Jesteś zwykłą świnią! - wykrzyczałam mu w twarz. Nie był najwyraźniej z tego powodu wesoły. Strzelił mi z liścia w ten sam policzek co wczoraj. Odchyliłam głowę w bok przykładając dłoń do bolącego miejsca. Ugięłam się trochę do przodu również. Chciałam mu oddać, ale nie miałam szans.
-Nie myliłam się. - powtórzyłam oczekując kolejnego ciosu, na który byłam przygotowana.
Złożył dłoń w pięść i napiął do ciosu za siebie. W chwili wystrzału w moją twarz chwyciłam ją obydwoma rękoma i rzuciłam przeciwnika za siebie. Akurat w tym byłam dobra. Potrafiłam tak zrobić nawet z Śledzikiem.
-Doigrałaś się. - wyszeptał wstając z podłogi i biegnąc w moją stronę co było błędem. Zrobiłam atak podkładając mu nogę, a kiedy się potknął wskoczyłam mu na plecy łapiąc obydwie jego ręce i ciągnąc do siebie, a on wywalił się na twarz.
-Czyżby 'Pan Szef' przegrywał z jakąś kobietą? - rzuciłam z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
-Puszczaj mnie s*ko! - wykrzyczał próbując wyrwać ręce z mojego uścisku, ale na nic.
CZYTASZ
Mój Pan, Moje Życie
AventuraAkcja odbywa się po JWS 2, Czkawka zaczyna się coraz bardziej zbliżać do Astrid w czym pomaga mu Szczerbatek. Jeździec zaniedbuje smoka. W dodatku okazuje się, że będą mieć dziecko. Furia staje się zazdrosna. Po znalezieniu drugiej Furii wszystko...