3

1K 113 0
                                    

Dean starał się unikać Castiela przez następne kilka dni, wymigując się od rozmowy dosłownie wszystkim, co się dało. Nie zależało mu nawet, by brzmiał naturalnie i nie obchodziło go, czy urazi Novaka. Chociażby widok bruneta przyprawiał go o szewską pasję i chęć rozwalenia wszystkiego, co na jego drodze.

W końcu jednak mu się nie udało i niebieskooki dorwał go na stołówce, kiedy Benny musiał coś załatwić u ich trenera.

-Dean, nie możesz wiecznie ode mnie uciekać.-zaczął Novak , siadając naprzeciwko blodnyna, który dosłownie zaciskał zęby, by mu od razu nie odpyskować.-W końcu musimy porozmawiać.

-Nie mamy o czym.-odparł chłodno Dean, nie patrząc nawet na swojego rozmówcę.

-Wiem, że jesteś wściekły i nie chcesz spędzić miesiąca z kimś takim jak ja. Bez urazy, ale ja też nie jestem jakoś szczególnie zachwycony.-Cas zaczął w spokoju jeść swoją kanapkę, kiedy Dean wreszcie podniósł na niego wzrok.

-Nie? Myślałem, że...

-Co, że niby się wkręciłem i potem będę się chwalić, że byłem z wami na wakacjach? Proszę cię. Tata ubzdurał sobie, że nie mam przyjaciół, a skoro on "tak świetnie dogadywał się z Johnem, to pewnie ty i Dean też się dogadacie".-mówiąc ostatnie zdanie nakreślił w powietrzu niewidzialny cudzysłów i przewrócił oczami.-Wolałbym spędzić ten miesiąc tutaj, z Meg i Anną, ale oczywiście oni wiedzą lepiej.

-Anna to twoja siostra, prawda?-zapytał Dean, niepewny czy dobrze zapamiętał.

-Tak. Młodsza o trzy lata, ale dajmy sobie spokój i tak cię to nie obchodzi.-mruknął Cas, na co Winchester uniósł lekko brwi.

-Whoa, spokojnie. Jakoś musimy przeżyć ten miesiąc, nie musisz być niemiły.

-Nie jestem niemiły. Po prostu doskonale zdaję sobie sprawę, że w twoim mniemaniu taki kujon jak ja nie jest wart ani grama uwagi, a na pewno jego rodzina.-zamyślił się na chwilę.-Chociaż znając twoje podboje, moja siostra mogłaby wydawać ci się aż nazbyt ciekawa.

Dean już chciał coś powiedzieć, kiedy brunet kontynuował swoją wypowiedź.

-Tak czy inaczej, proponuję, żebyśmy przy twoich rodzicach zachowywali się w miarę normalnie. Prywatnie nie musimy rozmawiać, udawaj, że mnie nie ma.

Blondyn był coraz bardziej zaskoczony bezczelnością i stanowczością Castiela. Nie takim go pamiętał. Nigdy nikomu nie dyktował warunków, raczej szybko przepraszał i usuwał się z pola widzenia. A teraz siedzi sobie i bez żadnych skrupułów wypomina mu bycie dupkiem i ocenia go, mimo że wcześniej rozmawiali może z dwa razy. Jeżeli rozmową można nazwać wymuszoną współpracę w grupach.

-Tak więc, ty zostań sobie w swoim bezpiecznym kręgu, ja przeżyję ten miesiąc i więcej się nie zobaczymy. Nie stresuj się, postaram się nie zrobić ci obciachu swoim "kujonostwem".-wstał i zabrał swoją tacę ze stołu.-Miłego dnia.

Zanim Dean zdążył odpowiedzieć, Cas szedł już w kierunku swojej przyjaciółki, Meg Masters.

Okay.

Nie jest źle. Nie będzie ze mną rozmawiał więcej, niż to konieczne. Jakoś go oleję przez te trzydzieści dni i wrócimy do swojego życia. Będzie dobrze.

Mimo wszystko czuł jednak, że tą sierotę zamazaną wcale nie tak łatwo będzie ignorować.

Against All Odds [Destiel: Life of Pi AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz