Szedł powoli korytarzem, ze słuchawkami w uszach i kapturem na głowie. Wsunął ręce do kieszeni, ponuro zerkając na wszystkich spod materiału kaptura, ale robił to tylko po to, by się z nimi nie zderzyć. Wolał nie wdawać się dzisiaj w bójki.
Dźwięki Smells Like Teen Spirit odgradzały go w cudowny sposób od rzeczywistości, której i tak wolał nie być dzisiaj częścią. Szedł prosto przed siebie, mając jakąś chorą nadzieję, że go nie spotka.
A wiedział, że spotka. Już za kilka minut będą siedzieć w tej samej sali.
Zacisnął palce na wnętrzu kieszeni, próbując się uspokoić. Nie może biec. Nie może z nim porozmawiać. Katherine kazała mu na razie się od niego odciąć.
Dobrze mu to wychodziło. Cas go ignorował, bo jak mógłby zwracać uwagę na kogoś, kogo się nie pamięta? Dean już nie raz przeklinał samego siebie w duchu za to, jak traktował Novaka przez poprzedni miesiąc. Role się odwróciły, a on dzielnie czekał już piąty tydzień od operacji chłopaka.
Zauważył jego czapkę w okolicach drzwi. Nauczyciele pozwalali mu ją nosić, bo czuł się nieswojo z dopiero odrastającymi włosami. Czarna, typu beanie, z logiem Vans na przodzie. Można szczerze powiedzieć, że wyglądał naprawdę uroczo.
Wciąż miał swój niebieski plecak i zestaw koszulek/swetrów z długim rękawem na każdą okazję. Teraz miał na sobie popielaty, wełniany sweatshirt, z lekko podciągniętymi do łokci rękawami. Jak na koniec marca było wciąż dość zimno.
Rozmawiał z Meg, raz za razem się uśmiechając. Dean ciągle nie mógł odwrócić wzroku gdy to robił. Jakby przyciągał go do siebie jakąś specjalną energią, której nie mógł spróbować. Jakby tym uśmiechem chciał go dobić.
Pochylił głowę, starając się nie patrzeć więcej w stronę Novaka i Masters, tylko stanąć przed drzwiami klasy i oprzeć się o stojącą obok szafkę. Muzyka dźwięczała mu w uszach jeszcze chwilę, aż nie zauważył poruszenia uczniów.
Dzwonek.
Wyciągnął słuchawki, wracając do smutnej rzeczywistości. Ściągnął dłonią kaptur, bo jak wiadomo, geografka w życiu nie pozwoliłaby mu na taki brak szacunku.
Brak szacunku. Jakby to, że ogólnie nienawidzisz świata miało na nią szczególny wpływ. Jakby obrażało ją to, że na własne życzenie chciałbyś się wypisać z tego psychiatryka, a jeśli nie możesz, to przynajmniej mentalnie być gdzieś między drugą, a trzecią zwrotką i ignorować wszystkich wokół.
Gdy tylko otworzył drzwi, wszedł do klasy i szybkim krokiem skierował się na sam koniec. Usiadł przy ścianie, chcąc wykorzystać ją jako skrytą poduszkę i oparł się o ławkę ramionami.
Cas wszedł do klasy razem z Meg. Ciągle rozmawiali, śmiejąc się głośno i sadowiąc w przypadkowych miejsach pośrodku sali.
Zdecydowanie za blisko do Deana, żeby czuł się bezpiecznie.
Mógł niemal przeczytać tytuł podręcznika Novaka i zauważyć jedną jaśniejszą nitkę, wplecioną przypadkiem gdzieś u dołu jego swetra.
Zastanawiał się, jak to możliwe, że chłopak tak szybko wrócił do szkoły. Chodził już dobry tydzień, chyba nawet dwa. Być może ustalili z tatą, że już dość jej opuścił?
Przypomniała mu się sytuacja sprzed tego całego zamieszania, kiedy Cas pokłócił się z ojcem o powrót do szkoły przed Deanem. Pamiętał, jak po niego wtedy pojechał i wsadził do wanny ciepłej wody, żeby go ogrzać. Chyba właśnie wtedy pierwszy raz powiedział do niego "skarbie".

CZYTASZ
Against All Odds [Destiel: Life of Pi AU]
FanficDean lubił swoje życie. Niczego mu nie brakowało: miał młodszego brata, mamę i tatę, drużynę koszykarską, najlepszego kumpla i przyjaciółkę lesbijkę. Czego więcej chcieć do szczęścia? Okazało się jednak, że jego "idealne życie" może zostać zupełnie...