Jestem ojcem?

2.9K 106 10
                                    

*Emily

Mały jakby nigdy nic wchodzi do środka i rozsiada się na kanapie.
Zamykam drzwi i z szokiem wymalowanym na twarzy nie jestem w stanie się poruszyć. Nie wiem co mam zrobić. Shawn mi nie powiedział, że ma dziecko. Bał się mojej reakcji?. A może on sam nie wie o małym.

Słyszę kolejny dzwonek do drzwi. Mam nadzieję, że tym razem to nie będzie mamusia dziecka.
Oddycham głęboko i otwieram.

-Pizza z kurczakiem, należy się czterdzieści pięć dolarów - z uśmiechem na twarzy płacę dostawcy pizzy. Chłopak patrzy na mnie dziwnie. Może i wyglądam dziwnie z wielkim uśmiechem jak Joker, ale bałam się, że to rodzicielska chłopca, albo co gorsza jego rodzeństwo.

Płacę i odbieram pizzę. Idę do salonu i stawiam kartonowe jedzenie na stoliku. Patrzę na małego.

-Hej, jestem Emily-podaję mu dłoń. Chcę wybadać kim jest jego matka i czy przypadkiem to nie jest jakiś żart,mimo , że jest bardzo podobny do Mendesa. Shawn jest bogaty, a kobieta pewnie chce wrobić go w ojcostwo dla jego pieniędzy.

Mały brunecik patrzy na mnie z uśmiechem i ściska moją dłoń.

-Ryan - puszcza moją dłoń i patrzy na karton z pizzą.

-Jesteś głodny?-patrzę na niego z lekkim uśmiechem. Malec kiwa głową. Podsuwam w jego stronę pudełko z jedzeniem i otwieram je. Ryan bierze kawałek i zatapia w nim małe ząbki.

Słyszę kroki i widzę Mendesa schodzącego po schodach.

-Pizza już przyszła... - urywa i patrzy na chłopca siedzącego obok mnie.

-Kim jesteś? - kieruje te pytanie do malca.

-Ryan. Jesteś moim tatą - przełyka jedzenie i uśmiecha się do bruneta. Szczerze mówiąc sama jestem zszokowana. Nie wiem czy mam coś mówić i jak zareagować.

Mendes otwiera usta, ale natychmiast je zamyka i zakłada ręce na piersi. Podchodzi do kanapy po stronie dziecka.

-Kim jest twoja mama? - siada na krawędzi szarej sofy.

-Emma Bentley. Jest śliczna, ale bardzo chora - malec smuci się i patrzy na Shawna.

-Emma...Jest chora? - dopytuje. Chłopiec kiwa głową.

Patrzę zszokowana na mężczyzne. Jednak zna matkę dziecka. Może oprócz Charlotte miał jeszcze jakieś inne kochanki.

-Mamusia ma chore serduszko. Pan doktor mówi, że musi je wymienić na nowe, ale nikt nie chce jej go dać - marszczy nosek i poprawia burzę loczków.

Mam łzy w oczach. Shawn nie wiedział, że jest ojcem i na dodatek, że matka dziecka jest poważnie chora. Szkoda mi ich całej trójki. Ryan zasługuje na prawdziwy dom, a jego rodzicielka wiedziała, że nie zostało jej dużo czasu i przysłała go tutaj. Nie wiem co ja bym zrobiła na jej miejscu. Myślę, że Shawn zaopiekuje się małym. Ma dobre serce i da małemu to czego mu potrzeba.

Brunet wygląda jakby każde słowo z ust jego syna dochodziło do niego bardzo powoli. Cały czas przeszywa małego wzrokiem uważnie go lustrując.

-Mamusia Cię tu przysłała? - wydusza z siebie i poprawia nerwowo włosy. Widzę jak trzęsą mu się dłonie. Jest zdenerwowany.

-Powiedziała, że tatuś mi pomoże - odkłada kawałek niedojedzonej pizzy na pudełko i wtula się w Shawna. Brunet niepewnie obejmuje go i głaszcze jego plecy. Patrzy na dziecko z troską i smutkiem.

-Pomogę Ci - uśmiecha się lekko i ciąga nosem. Płacze?. Widzę jak próbuje wytrzeć mokre policzki.
Wzruszył się?.

*Shawn
Wychodzę z pod prysznica. Wycieram się i ubieram świeże ubrania. Postanawiam ubrać się wygodnie więc nakładam dresy. Poprawiam włosy i idę do salonu. Mam nadzieję, że pizza już przyszła bo jestem głodny. Kiedy jestem na pierwszych dwóch stopniach słyszę głos Emily i kogoś jeszcze. Nie mogę określić tej osoby. Marszczę brwi i pokonuję kolejne stopnie.

-Pizza już przyszła? - uśmiecham się, ale znika on tak szybko jak szybko gości szok i niedowierzanie. Widzę jak Emily rozmawia z chłopcem. Siedzą na kanapie, malec zdążył już poczęstować się moją pizzą. Podchodzę bliżej.

Próbuję otrząsnąć się i dowiedzieć się kim jest chłopiec w moim domu.

Emily wypuściła tu obce dziecko?
Gdzie są jego rodzice?
I dlaczego przyszedł akurat do mnie?

Malec patrzy na mnie i uśmiecha się.

-Kim jesteś? - wyduszam z siebie.

-Ryan. Jesteś moim tatą - te słowa powalają mnie na kolana.

Jestem ojcem?
Jak i kiedy?

Pamiętam jedną dziewczynę na imprezie, ale zapewniała mnie, że bierze tabletki. Oszukała mnie i teraz podrzuciła mi dziecko?. Jeśli chłopiec jest moim synem. Jest podobny do mnie, ale to nie zmienia faktu że zrobię badania DNA.

Co na to powie Emily?
Zostawi mnie?

Biorę głęboki oddech.

-Kim jest twoja mama? - pytam mimo, że spodziewam się jaka będzie odpowiedź.

-Emma Bentley. Jest śliczna, ale bardzo chora - smutnieje i patrzy na mnie. Serce mi się łamie. Domyślam się, że Emma spodziewa się najgorszego i chce zapewnić małemu miłość i ochronę, a nie dom dziecka.

-Emma...Jest chora? - pytam bardziej siebie niż Ryana.

-Mamusia ma chore serduszko. Pan doktor mówi, że musi je wymienić, ale nikt nie chce jej dać nowego - nie wyobrażam sobie co musi teraz czuć Emma. Bezradność, rozpacz i strach o syna.

-Mamusia Cię tu przysłała? - może Emma wie o tym czego się dorobiłem i chce żebym pomógł małemu.

-Powiedziała, że tatuś mi pomoże - kiwam głową. Pomogę mu, najprawdopodobniej jestem jego ojcem. Skoro Emma kazała przyjść mu tutaj to najwidoczniej jestem jego ostanią deską ratunku. Nie zostawię go samego. Nie pozwolę żeby przeżywał ten sam koszmar przez, który ja przeszedłem. Dam mu opiekę i miłość. Z tym drugim przynajmniej będę starał.

-Pomogę Ci - przytulam go i czuję pod powiekami piekące łzy. Mrugam szybko i pociągam nosem. Mały wtula się we mnie. Czuję się dziwnie. Nie wiem jak opisać to co właśnie czuję. Jakaś część mnie krzyczy żebym jak najszybciej się z tego wycofał, a z kolei ta druga przekonuje, że to mój syn.

Chłopiec odsuwa się ode mnie. Uśmiecha się i przez kolejne pół godziny mówi o Emmie. Patrzę na Emily. Wygląda na zmieszaną choć stara się to ukrywać. Nie wiedziałem, że ma syna. Czy mimo to odejdzie zostawiając mi jedynie posmak siebie?. Zostanę samotnym ojcem?.

Jest godzina dwudziesta trzydzieści. Po wspólnie zjedzonej pizzy Ryan śpi na moim ramieniu, a Emily zamawia taksówkę.

-Na pewno nie chcesz żebym Cię zawiózł? - odkrywam małego kocem.

-Poradzę sobie. Zaopiekuj się nim, potrzebuje Cię - głaszcze ramie dziecka i wstaje z kanapy.

-Emily, ja nie wiedziałem, że mam syna - próbuję się tłumaczyć.

-Wiem Shawn, ale to chyba między nami niczego nie zmienia. Jesteś moim szefem .Dobranoc - uśmiecha się lekko i idzie w kierunku drzwi. Naciska klamkę, znika za nimi.

Słyszę miarowy oddech małego i odgłosy dobiegające z telewizora. Wyłączam urządzenie i biorę małego na ręce, niosę go na górę. Wchodzę do pokoju gościnnego. Kładę go na łóżku i okrywam kołdrą. Idę w kierunku drzwi i gaszę światło.

-Tato, nie dasz mi buziaka na dobranoc?

.........................................................

Dobijemy dzisiaj 2 tysięcy odczytów? 😊

Mr. Shawn Mendes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz