Pocałunek o poranku

2.8K 96 25
                                    

*Emily

Budzą mnie delikatne pocałunki na mojej szyi. Mruczę, a osoba, która je składa chichocze. Czuję jego miękkie loki i usta na ramieniu.

-Kocham Cię - chrypie. Uśmiecham się i całuję jego malinowe wargi. Mruczy i głaszczę mój policzek. Pogłębia go i kładzie mnie na swoją klatkę piersiową. Chichoczę i wtulam się w zagłębieniu jego szyi.

-Będziemy rodziną! - mały stoi przy łóżku i przygląda nam się z zaciekawieniem. Okrywam się szczelniej kołdrą, a Shawn pioronuje syna wzrokiem.

-Ryan idź do siebie. Tata jest zajęty, zaraz zrobię Ci śniadanie - odchodzi od łóżka i co jakiś czas w drodze do drzwi obkręca się w naszą stronę z uśmiechem. Drzwi się zamykają.

Shawn łapie moją twarz w dłonie tak, że patrzę mu w oczy.

-Przepraszam za małego. On chyba potrzebuje obojga rodziców. Dzisiaj po śniadaniu zadzwonię do szpitala, gdzie leży jego matka i zapytam czy może ją odwiedzić - całuje mnie delikatnie w usta. Kładę głowę na jego piersi i zamykam oczy. Czuję jego dłonie na moich plecach. Jeżdżą id góry do dołu. Miejscami robiąc okrężne ruchy.
Nagle przestaje. Burczę i patrzę mu w oczy. Uśmiecha się do mnie wesoło. Cmokam go w usta i wstaję z niego, a następnie łóżka.

-Ej! Ja chcę więcej niż buziaka - marudzi i zakłada ręce na piersi.
Uśmiecham się cwanie i ubieram szlafrok. Zbieram z ziemi swoją sukienkę i bieliznę. Wystawiam mu język i idę do łazienki. Wychodząc z pokoju napotykam Ryana.

-Dlaczego wczoraj śpiewałaś u taty w pokoju? - przybieram kolor dojrzałego pomidora. Myślałam, że mały śpi, a on nas słyszał kiedy się kochaliśmy. Cholera. Patrzę na swoje dłonie.

-B-bo bawiliśmy się kto umie zaśpiewać wyższy dźwięk - uśmiecham się słabo i nie czekając na odpowiedz omijam go.

Wchodzę pod prysznic pozwalając natryskowi na oblanie całego mojego ciała.
Namydlam się i myję włosy. Obmywam się. Wychodzę z kabiny prysznicowej.

Szukam jakiejś nieużywanej szczoteczki. Znajduję w kolorze niebieskim. Myję zęby i suszę włosy. Po skończeniu porannych czynności ubieram się i schodzę na dół. Czuję przyjemny zapach bekonu. Oblizuję wargi wchodząc do kuchni. Uśmiecham się do uroczej dwójki brunetów.

-Dzień dobry - całuję każdego z nich w policzek. Shawn zdaje się nie być zadowolonym z pocałunku tylko w policzek, ale nie będę atakować jego ust na oczach małego.

Mężczyzna nakłada na talerze bekon i jajka. Kładzie je na stole i wyłącza palnik w kuchence elektrycznej.

Siadam przy stole. Wbijam widelec w jajko, a po chwili zatapiam w nim zęby.

-Może chcesz kawy, albo coś do picia? - Mendes siada obok mnie popijając kawę z białego kubka.

-Poproszę soku - uśmiecham się.

-Ja też! - Ryan odzywa się rzując bekon.

Brunet uśmiecha się. Wstaje i idzie do lodówki. Nalewa sok do przezroczystych szklanek.

-Proszę - stawia picie na blacie stołu i siadając całuje mnie w policzek. Uśmiecham się pod nosem i chwytam w dłonie szklankę żółtej cieczy. Piję.

Mały patrzy na nas z uśmiechem. Nie odzywa się podczas śniadania tylko i je się przygląda.

Po skończeniu posiłku wkładam brudne naczynia do zmywarki, a Shawn idzie na górę ubrać małego i siebie.

Chciałabym być ich częścią rodziny

Wzdycham i myję patelnię. Słyszę jak Shawn z kimś rozmawia przez telefon . Schodzi na dół trzymając małego na rękach. Ryan wygląda ładnie w nowych ciuchach, a jego tata przystojnie. Mimo, że ma na sobie tylko czarne jeansy i białą koszulę.

Mr. Shawn Mendes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz