R 17

330 21 0
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



Abby pov.  


Nie mogłam zrozumieć jak w tak krótkim czasie mam stracić dwójkę swoich dzieci. Czy oni specjalnie się tak umówili, że zrobią to w tym samym momencie? A może to ja coś zrobiłam, że nie chcą już mieszkać z nami. Może im coś przeszkadza w tym domu? Ale co? przecież zawsze mówili, że jest im tu dobrze. Że czują się dobrze i kochają ten dom. Nie wiem co mogło być tego przyczyną. 

- Może to, że dorastają?- Popatrzyłam na Ashtona, który wszedł właśnie do salonu. 

- Co?- Nie zrozumiałam o co mu chodzi. 

- Mówiłaś do siebie. Na głos. 

- Przepraszam.- Westchnęłam cicho. Znowu się zamyśliłam tak, że nawet nie wiedziałam kiedy zaczęłam rozmawiać sama ze sobą. To mogło być wreszcie niebezpieczne. 

- Czego się boisz? 

- Nie boję się. Jest mi trochę smutno. 

- Czemu? 

- Bo nas opuścili. Nicholas i Alice. Dorośli sobie i uciekli.- Poczułam, że w moich oczach zaczynają się zbierać łzy. Nie chciałam się rozpłakać przez to. Naprawdę wolałam być spokojna na to wszystko. 

- Przecież wiesz, gdzie każde jest. Nicholas z Penny wylecieli i wrócą za niedługo. 

- Albo wcale.- Wcięłam się mu w zdanie. Popatrzył na mnie groźnie ale wzruszyłam ramionami. 

- A Alice wyprowadza się do Patricka. Dosłownie dwadzieścia minut drogi od nas. 

- Ale ja myślałam, że będzie jeszcze dopóki nie urodzi. A teraz tak nie jest. 

- Ale zawsze możesz do niej jechać, lub ona przyjedzie.- Ash wywrócił oczami, za co walnęłam go lekko w rękę. 

- Nie wiem czy chce by byli tak daleko mnie. 

- Skarbie to nie ty tu decydujesz.- Westchnęłam, przytulając się do Ashton. Siedzieliśmy tak kilka minut, gdy do salonu wbiegł Alan i jego przyjaciółka- Agnes. Trzymali się za rączki, a w drugiej mieli jakieś zmięte kartki. 

- Mamo! Tato! Mamy zaproszenie!- Zawołał Alan i wskoczył na kanapę. Agnes zrobiła dokładnie to samo. 

- Jakie zaproszenie?- Ash pilnował by Agnes nie spadła nagle na ziemie. Nie chciał zbyt długo rozmawiać z jej matką. 

- Na nas ślub!- Zawołała Agnes i podała Ashtonowi kartkę, na której był rysunek dwóch osób. Tuż nad nimi był niedokończony napis " ZAPROS " A na dole godzina i data. Czyli przypadkowe dobory liczb. 

- Na pewno będziemy.- Zaśmiałam się i po salwie pisku Alan jak i Agnes wybiegli z salonu. 

- Ślub będzie 37 dnia 31 miesiąca.- Zaśmiał się Ashton. 

- To będziemy.- Uśmiechnęłam się lekko. 





----------------------------------------------------------- 

Nie wstanę jutro do pracy :-----; 

Dobranoc/Dzień dobry <3 

M. <3 


P.S. ZAPRASZAM WAS DO CZYTANIA INNYCH MOICH OPOWIADAŃ! 

💢Irwin's familyWhere stories live. Discover now