R 13

356 24 8
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 


Abby pov. 


- I Sky jest w zespole. I będzie grać na perkusji.- Wywróciłam oczami na to. Od godziny Ashton gadał z mamą i opowiadał co u nas. A chyba z piąty raz powiedział o tym samym.- Wiem, że mówiłem ale jeszcze raz musiałem powiedzieć. 

- Tata dalej opowiada babci?- Popatrzyłam na Sky i pokiwałam głową. Zaśmiała się cicho i usiadła przy stole. 

- Mamo pomóc ci?- Do kuchni wbiegł Ian cały umorusany czekoladą na buzi. 

- Idź się umyj.- Pokręciłam głową. Nie wiem skąd ją wziął, ale nie miałam siły robić dochodzenia. 

- Próbowałem!- Zawołał i wybiegł. Zaśmiałam się na jego zachowanie. Zawsze pytał czy nam nie pomóc wtedy gdy nie potrzebowaliśmy jego pomocy, ale gdy ktoś mu to powiedział to się wymiguje, że chociaż próbował. 

- A ja ci mam pomóc?- Sky stanęła koło mnie i wzięła palcem trochę kremu do ciasta. 

- Nie podjadaj.- Walnęłam ją lekko w rękę. 

- Mam?- Uśmiechnęła się szeroko, oblizując palec. 

- Nie musisz.- Pokręciłam głową, dodając do kremu trochę kakao.- Możesz iść po Alana. 

- A muszę?- Sky była kolejną osobą, która jak najbardziej się broniła przed pójściem do domu przyjaciółki Alana. Nie ich wina. To po prostu jej matka taka jest. 

- Jak widzisz tata nie da rady.- Popatrzyłam przez okno na Ashtona, który stał na ogrodzie i dalej rozmawiał przez telefon. 

- Połamię mu pałeczki.- Sky prawie warknęła i wyszła z kuchni. Po chwili usłyszałam trzaśniecie drzwiami. Zaśmiałam się na jej zachowanie. Za każdym razem ta sama groźba. 

Znowu popatrzyłam przez okno na Ashtona. Przez chwilę stał w bezruchu i patrzył na drzewo. Też tam popatrzyłam i zobaczyłam Ian'a wspinającego się do góry. Chciał złapać się wyższej gałęzi, gdy nie trafił i zaczął lecieć w dół. Szybko wybiegłam z domu na ogród i zobaczyłam Ashtona kucającego nad leżącym Ian'em. 

- Ian.-Podbiegłam do niego i usłyszałam jego płacz. 

- Już spokojnie.- Ash przytulał go i delikatnie kiwał w tył i przód. Musiałam się upewnić, czy nic mu nie jest. Jednak nie widziałam zmian. 

- Ian boli cię coś?- Kucnęłam i złapałam jego twarz w dłonie. 

- Noga.- Załkał znowu i pokazał na prawą nogę. Podciągnęłam mu nogawkę i zobaczyłam duże wybrzuszenie na środku piszczela. 

- Jedziemy do szpitala.- Wstałam i poczekałam aż Ash wstanie z Ian'em. Ruszyli przede mną. Gdy weszliśmy do domu szybko poszłam do kuchni i wyłączyłam piekarnik. 

- Zadzwonisz do Michaela?- Ash stał na przedpokoju, jedną ręką trzymając Ian'a, a drugą szukał kluczy od samochodu w kurtce. 

- Nie ma ich w mieście.- Pokręciłam głową i założyłam buty.- Nicholas! 

Dosłownie kilka sekund później po schodach zbiegł Nicholas, a za nim Logan i Sam. 

- Co się stało? 

- Jedziemy z Ian'em do szpitala. Dom jest pod twoją opieką. Sky poszła po Alana. Jak coś to zadzwoń do wujka Luke'a .- Powiedziałam co uważałam za ważne i pocałowała go w policzek. 

- Co mu się stało?- Zapytał Logan, stojąc kilka schodków wyżej. 

- Spadł z drzewa.- Westchnęłam i otworzyłam drzwi Ashtonowi.- Macie być grzeczni. 

- Jasne mamo.- Powiedział Sam, a wszyscy pokiwali głowami. Zamknęłam drzwi i prawie podbiegłam do samochodu. Ian już siedział zapięty i dalej płakał.  

- Bardzo cię boli skarbie?- Usiadłam koło niego i przytuliłam. 

- Bardzo.- Załkał i wytarł nos wierzchem dłoni. 

Tuliłam go całą drogę do szpitala, jak siedzieliśmy w poczekalni i do momentu gdy nie miał robionego prześwietlenia. 

- Złamanie. Założymy gips i będzie dobrze.- Lekarz uśmiechnął się do Ian'a, a pode mną lekko ugięły się nogi. 

- Będzie bolało?- Zapytał Ian, jedząc batonika, którego Ash mu kupił. 

- Zakładanie nie. Gojenie się może trochę.- Zaśmiał się lekarz.- A powiedz mi po co wchodziłeś na to drzewo? 

- Lubię drzewa. 

- Dziwne, że dopiero teraz sobie coś złamał.- Westchnęłam, kręcąc głową. Prawda była taka, że jak Ian jest najspokojniejszy z całego rodzeństwa, to potrafi wejść też na każde drzewo. I nie raz z nich spadał. 

- Widać ma chłopak szczęście.- Znowu się zaśmiał lekarz. 


Godzinę później parkowaliśmy pod domem. Pomogłam wysiąść Ian'owi, który trochę ciężko chodził z gipsem. 

- Co masz fajnego?- Podbiegła do nas Sky. Popatrzyłam, że przed domem stał jeszcze Logan. 

- Gips.- Ian uśmiechnął się i złapał Sky za rękę. 

- Pożyczysz go?- Logan uśmiechnął się do niego szeroko. 

- Nie. Jest tylko mój. 

- A ja chciałem cię wziąć na ręce.- Logan założył ręce na piersi i patrzył na śmiejącego się Ian'a. 

- Może ci pożyczę.- Zaśmiał się i wyciągnął ręce. Logan wziął go na ręce i poszli do domu. Westchnęłam kręcąc znowu głową. 

- Nie będzie źle.- Ash pocałował mnie w policzek i poszedł do domu. 

- Nigdy nie jest.- Wywróciłam oczami i też poszłam do domu. 






--------------------------------------------------- 

Powinnam się uczyć do matury z polskiego ale po prostu nie mogę się zmusić... 


Miłego dnia <3 

Dzień dobry/Dobranoc <3 

M. <3 


P.S. ZAPRASZAM WAS DO CZYTANIA INNYCH MOICH OPOWIADAŃ! 

💢Irwin's familyWhere stories live. Discover now