CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ
Abby pov.
- I Sky jest w zespole. I będzie grać na perkusji.- Wywróciłam oczami na to. Od godziny Ashton gadał z mamą i opowiadał co u nas. A chyba z piąty raz powiedział o tym samym.- Wiem, że mówiłem ale jeszcze raz musiałem powiedzieć.
- Tata dalej opowiada babci?- Popatrzyłam na Sky i pokiwałam głową. Zaśmiała się cicho i usiadła przy stole.
- Mamo pomóc ci?- Do kuchni wbiegł Ian cały umorusany czekoladą na buzi.
- Idź się umyj.- Pokręciłam głową. Nie wiem skąd ją wziął, ale nie miałam siły robić dochodzenia.
- Próbowałem!- Zawołał i wybiegł. Zaśmiałam się na jego zachowanie. Zawsze pytał czy nam nie pomóc wtedy gdy nie potrzebowaliśmy jego pomocy, ale gdy ktoś mu to powiedział to się wymiguje, że chociaż próbował.
- A ja ci mam pomóc?- Sky stanęła koło mnie i wzięła palcem trochę kremu do ciasta.
- Nie podjadaj.- Walnęłam ją lekko w rękę.
- Mam?- Uśmiechnęła się szeroko, oblizując palec.
- Nie musisz.- Pokręciłam głową, dodając do kremu trochę kakao.- Możesz iść po Alana.
- A muszę?- Sky była kolejną osobą, która jak najbardziej się broniła przed pójściem do domu przyjaciółki Alana. Nie ich wina. To po prostu jej matka taka jest.
- Jak widzisz tata nie da rady.- Popatrzyłam przez okno na Ashtona, który stał na ogrodzie i dalej rozmawiał przez telefon.
- Połamię mu pałeczki.- Sky prawie warknęła i wyszła z kuchni. Po chwili usłyszałam trzaśniecie drzwiami. Zaśmiałam się na jej zachowanie. Za każdym razem ta sama groźba.
Znowu popatrzyłam przez okno na Ashtona. Przez chwilę stał w bezruchu i patrzył na drzewo. Też tam popatrzyłam i zobaczyłam Ian'a wspinającego się do góry. Chciał złapać się wyższej gałęzi, gdy nie trafił i zaczął lecieć w dół. Szybko wybiegłam z domu na ogród i zobaczyłam Ashtona kucającego nad leżącym Ian'em.
- Ian.-Podbiegłam do niego i usłyszałam jego płacz.
- Już spokojnie.- Ash przytulał go i delikatnie kiwał w tył i przód. Musiałam się upewnić, czy nic mu nie jest. Jednak nie widziałam zmian.
- Ian boli cię coś?- Kucnęłam i złapałam jego twarz w dłonie.
- Noga.- Załkał znowu i pokazał na prawą nogę. Podciągnęłam mu nogawkę i zobaczyłam duże wybrzuszenie na środku piszczela.
- Jedziemy do szpitala.- Wstałam i poczekałam aż Ash wstanie z Ian'em. Ruszyli przede mną. Gdy weszliśmy do domu szybko poszłam do kuchni i wyłączyłam piekarnik.
- Zadzwonisz do Michaela?- Ash stał na przedpokoju, jedną ręką trzymając Ian'a, a drugą szukał kluczy od samochodu w kurtce.
- Nie ma ich w mieście.- Pokręciłam głową i założyłam buty.- Nicholas!
Dosłownie kilka sekund później po schodach zbiegł Nicholas, a za nim Logan i Sam.
- Co się stało?
- Jedziemy z Ian'em do szpitala. Dom jest pod twoją opieką. Sky poszła po Alana. Jak coś to zadzwoń do wujka Luke'a .- Powiedziałam co uważałam za ważne i pocałowała go w policzek.
- Co mu się stało?- Zapytał Logan, stojąc kilka schodków wyżej.
- Spadł z drzewa.- Westchnęłam i otworzyłam drzwi Ashtonowi.- Macie być grzeczni.
- Jasne mamo.- Powiedział Sam, a wszyscy pokiwali głowami. Zamknęłam drzwi i prawie podbiegłam do samochodu. Ian już siedział zapięty i dalej płakał.
- Bardzo cię boli skarbie?- Usiadłam koło niego i przytuliłam.
- Bardzo.- Załkał i wytarł nos wierzchem dłoni.
Tuliłam go całą drogę do szpitala, jak siedzieliśmy w poczekalni i do momentu gdy nie miał robionego prześwietlenia.
- Złamanie. Założymy gips i będzie dobrze.- Lekarz uśmiechnął się do Ian'a, a pode mną lekko ugięły się nogi.
- Będzie bolało?- Zapytał Ian, jedząc batonika, którego Ash mu kupił.
- Zakładanie nie. Gojenie się może trochę.- Zaśmiał się lekarz.- A powiedz mi po co wchodziłeś na to drzewo?
- Lubię drzewa.
- Dziwne, że dopiero teraz sobie coś złamał.- Westchnęłam, kręcąc głową. Prawda była taka, że jak Ian jest najspokojniejszy z całego rodzeństwa, to potrafi wejść też na każde drzewo. I nie raz z nich spadał.
- Widać ma chłopak szczęście.- Znowu się zaśmiał lekarz.
Godzinę później parkowaliśmy pod domem. Pomogłam wysiąść Ian'owi, który trochę ciężko chodził z gipsem.
- Co masz fajnego?- Podbiegła do nas Sky. Popatrzyłam, że przed domem stał jeszcze Logan.
- Gips.- Ian uśmiechnął się i złapał Sky za rękę.
- Pożyczysz go?- Logan uśmiechnął się do niego szeroko.
- Nie. Jest tylko mój.
- A ja chciałem cię wziąć na ręce.- Logan założył ręce na piersi i patrzył na śmiejącego się Ian'a.
- Może ci pożyczę.- Zaśmiał się i wyciągnął ręce. Logan wziął go na ręce i poszli do domu. Westchnęłam kręcąc znowu głową.
- Nie będzie źle.- Ash pocałował mnie w policzek i poszedł do domu.
- Nigdy nie jest.- Wywróciłam oczami i też poszłam do domu.
---------------------------------------------------
Powinnam się uczyć do matury z polskiego ale po prostu nie mogę się zmusić...
Miłego dnia <3
Dzień dobry/Dobranoc <3
M. <3
P.S. ZAPRASZAM WAS DO CZYTANIA INNYCH MOICH OPOWIADAŃ!
YOU ARE READING
💢Irwin's family
أدب الهواةOstatnia część " Nuudy.pl// 5 SOS" " Przypomnij sobie " " To wszystko zmienia... " Co się dzieje w domu Ashtona i Abby? Możecie się przekonać