R 10

397 26 4
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



Abby pov. 



Siedziałam w salonie i patrzyłam z niecierpliwością na wejście. Denerwowałam się co może się dziać i z Alice i z Ashtonem. Oboje mieli charakterek i przez to nie byłam pewna co mogę się spodziewać. Jednak miałam też nadzieję, że wszystko jest dobrze. 

- Nie słychać krzyków.- Michael usiadł koło mnie i prawie wepchnął mi do rąk kubek z herbatą. 

- Dlatego mam nadzieję, że jest okej.- Pokiwałam głową, patrząc na Michael'a. Siedział, rozwalony na kanapie jak panicz na posłaniu. Wywróciłam oczami i uszczypnęłam go w policzek. 

- Za co to? 

- Po prostu za bycie. 

- No to fajnie. Nie dość, że przyjeżdżam z twoją córką. Pilnuję by dojechała cała i zdrowa. Robię ci pyszną herbatkę. To jeszcze mnie bijesz.- Mike prychnął pod nosem i wstał. Zaśmiałam się cicho i obserwowałam go. 

- Nie uderzyłam cię. 

- Ale się tak poczułem! 

- Mogę sprawić, że naprawdę tak będzie.- Wywróciłam oczami i wzięłam łyka herbaty. Skrzywiłam się lekko na jej smak. 

- Co ty tu dałeś? 

- Nic co by ci szkodziło.- Mike posłał mi uśmiech i wyszedł z salonu. Pokręciłam głową, zamieniając swój kubek z jego. Wzięłam łyka i prawie wyplułam. 

- Mike! To wódka?- Zawołałam gdy udało mi się połknąć to co miałam w buzi. 

- Ale z ciebie Sherlock.- Zaśmiał się, wracając z małą buteleczką wódki. Pomachał nią, dzięki czemu zauważyłam, że do naszych herbat wlał prawie całą. 

- Zwariowałeś?- Odsunęłam od siebie herbatę. Jednak musiałam się powstrzymać by się nie zaśmiać. Powinnam być w takim momencie poważna i nie chciałam mu pokazać, że chociaż durny ten jego pomysł to mi się podoba. 

- Już dawno, ale to już wszyscy wiedzą.- Zaśmiał się i usiadł z powrotem na kanapie. 

- Przecież ty wracasz samochodem. 

- Calum wraca. Ma tu przyjść za jakiś czas.- Mike wzruszył ramionami i wziął swoją herbatę. Wypił kilka łyków i tylko minimalnie się skrzywił. 

- Dobra herbatka?- Zapytałam ze śmiechem. 

- Pyszna. Ty też pij swoją.- Pokręciłam głową, ale wzięłam kubek i upiłam małego łyka. Poczułam od razu jak gardło mi się rozgrzewa i to nie od ciepła herbaty. 

- Pamiętaj by żadne z dzieci się tego nie napiło.- Już widziałam jak Alan pije to, a później ma gorączkę lub chodzi pijamy. 

- Oj Sky kiedyś niechcący się tego napiła jak była u nas i jakoś nic się jej nie stało. 

- Michael!- Zawołałam i walnęłam go w ramię na jego obojętność. 

- No co?- Zaśmiał się, odstawiając kubek. Wiem, że zrobił to specjalnie. 

- To dziecko. 

- Przecież nic nie było. Zrobiła tylko łyka.- Mike dalej się śmiał, a ja chciałam go znowu walnąć. Tak mocno by poczuł na długo. Jednak tylko zamknęłam oczy i odetchnęłam. 

- Gdyby nie to, że was lubię to zabroniłabym dzieciakom chodzić do was. 

- Jasne.- Oboje wiedzieliśmy, że to kłamstwo. Po prostu chciałam się z nim podroczyć. I mimo, że nie wyszło tak jak powinno było dobrze. Chociaż odwrócił moją uwagę. Jednak gdy do salonu wszedł Ash z Alice od razu poczułam jak przechodzi mnie dreszcz. 

- Jest dobrze skarbie.- Ashton podszedł do mnie i ukucnął przede mną. 

- Na pewno?- Popatrzyłam szybko na Alice, która uśmiechała się lekko. 

- Tak mamuś. 

- To mnie uspokoiliście.- Odetchnęłam. Mogłam przysiąc że poczułam jak zdenerwowanie spada ze mnie. 

- Chcesz się wszystkiego dowiedzieć?- Ash wstał i usiadł pomiędzy mną, a Michael'em. 

- Mam nadzieję, że Alice mi wszystko powie.- Popatrzyłam na nią. Naprawdę myślałam, że teraz mi powie. 

- Powiem. Już tacie wszystko mówiłam.- Zaśmiała się, siadając w fotelu. 

- Zacznij od tego, który to tydzień. Bo w karcie nie znalazłam tego.- Przeczytałam jej kartę wypisu parę razy i nie było tak żadnej wzmianki o tym, który to tydzień. 

- Dziesiąty. Zaczął się dokładnie wczoraj. Według lekarza.- Alice uśmiechnęła się lekko i położyła ręce na swoim brzuchu. Był bardzo płaski i nie powiedziałabym nigdy, że jest w ciąży. 

- Ja to mogłam pomarzyć o takim brzuchu.- Westchnęłam i pokręciłam głową. 

- Żałujesz?- Popatrzyłam na Ashtona i uśmiechnęłam się pobłażliwie. 

- Nigdy.- Pokręciłam głową i pocałowałam go szybko. Uwielbiałam to robić już tyle lat. 

- Ali powiedziałaś Patrick'owi?- Patrick to chłopak Alice od jakiś sześciu lat. Zaczęli chodzić na niby, a teraz będą meli dziecko. 

- Nie do końca. Mówiłam mu, że to podejrzewam i idę na badania by potwierdzić ale nie dzwoniłam po wszystkim.- Alice pokręciła głową i zaśmiała się cicho. 

- Ale wiesz mamo co on zrobił? 

- Zaraz się dowiem. 

- Kupił pluszowego pieska i kotka i powiedział, że da mi oba i jak będę wiedzieć czy chłopiec czy dziewczynka to mam dać mu to co będzie.- Zaśmiała się, a ja uśmiechnęłam się na to. 

- Ma dobre pomysły. 

- Ale ucieszył się. Nawet bardzo. 

- Lepiej dla niego.- Odezwał się Ash, psując klimat jaki był. 

- Oj bo ci przypomnę moją pierwszą ciążę.- Wywróciłam oczami i popatrzyłam poważnie na niego. 

- Akurat to nie była moja wina. 

- Chcesz się kłócić? 

- Nie.- Ash odwrócił głowę w stronę Michael'a, który śmiał się cały czas z niego. Walnął go łokciem w brzuch i wystawił język. 

- Jak dzieci... 






--------------------------------------------- 

Diabełki! 

Mam pomysł na nowe opowiadanie i jeśli mi on nie wyjdzie to chyba zrobię sobie przerwę od Wattpada :') 

Ale na razie życzę wam udanej nocy lub dnia ;) 


Dobranoc/Dzień dobry <3 

M. <3 


P.S. ZAPRASZAM WAS DO CZYTANIA INNYCH MOICH OPOWIADAŃ! 

💢Irwin's familyWhere stories live. Discover now