*Nathaniel
Odprowadziłem posłańca wzrokiem i westchnąłem ciężko, przecierając oczy.
– Wasza wysokość? – Głos strażnika wyrwał mnie z zamyślenia. – Baron Cohen prosi o spotkanie.
Stłumiłem jęk, słysząc to nazwisko. Znowu mi będzie zawracał głowę tym, że smok w herbie państwa jest stanowczo za duży i zajmuje zbyt wiele miejsca przez te skrzydła.
– Przekaż baronowi, że w wolnym czasie się z nim spotkam. – Machnąłem zirytowany ręką i podniosłem się z tronu. – Na dzisiaj koniec.
Mężczyzna skinął głową i wyszedł. Sam skierowałem się do tylnego wyjścia. Musiałem porozmawiać z Lucy i Ethanem.
Przyjaciela zastałem na korytarzu. Kłócił się żywo z Annael, a że mówili jednocześnie, ciężko mi było rozeznać się w temacie.
Chrząknąłem, a oni zamilkli wpół słowa i spojrzeli na mnie.
– Nath! Wyszedłeś w końcu ze swojej jaskini. – Elfka przytuliła mnie mocno, po czym wskazała bruneta. – Weź mu powiedz, że jest idiotą.
Zerknąłem na przyjaciela.
– Ethan, jesteś idiotą – mruknąłem rozbawiony, na co ten się oczywiście obruszył.
– To ona jest... – Widziałem, jak gryzie się w język, żeby nie palnąć o jedno słowo za dużo. Ann by potem mu żyć nie dała. – Nieważne – burknął. – Co cię gryzie?
Nawet mnie nie zdziwiło, że chłopak wyłapał moje marne samopoczucie.
– Dostałem... Propozycję. – Skrzywiłem się nieco. – Nie wiem, co robić.
– Aż tak źle? – Elfka wtrąciła się do rozmowy.
– Można by tak powiedzieć. – Westchnąłem i przetarłem oczy grzbietem dłoni. – Widzieliście może Lucy?
Od jakiegoś czasu matka dziewczyny pracowała tutaj jako kucharka, żeby sobie dorobić. Harry, najmłodszy brat Lucindy, potrzebował leczenia, co kosztowało majątek.
Uzdrowiciele wysoko cenili swoje usługi.
Z początku chciałem im wręczyć pieniądze ot tak, ale rodzice dziewczyny odmówili, dlatego zaproponowałem posadę kucharki.
Lucy dość często towarzyszyła mamie i razem piekły najlepsze ciasta w całym zamku.
Oboje spojrzeli na siebie, a widząc wyraz ich twarzy, zmarszczyłem lekko brwi.
– Co jest? – spytałem ostrożnie, spodziewając się już najgorszego.
– Nic, nic... Widzieliśmy ją jakoś ponad godzinę temu – wymamrotał Ethan, drapiąc się po karku.
– Kazała ci przekazać, że czeka na ciebie w twoim pokoju – dodała Ann i zarumieniła się, przez co białe blizny na jej policzku stały się bardziej widoczne.
Skrzyżowałem ramiona na piersi i patrzyłem to na jedno, to na drugie, podczas gdy oni unikali mojego spojrzenia jak ognia.
– A nie przekazaliście mi tego, bo...? – Uniosłem brwi.
Brunet chrząknął, a widząc, że jego narzeczona nie zamierza zabrać głosu w tej sprawie, sam odpowiedział:
– Poruszyliśmy drażliwą kwestię i tak jakoś... Wyleciało nam z głowy.
Westchnąłem cicho i pokręciłem głową.
– I właśnie dlatego Alec jest moją prawą ręką. – Ruszyłem w stronę schodów. – No chodźcie, moje sierotki – zawołałem przez ramię, a oni zgodnie podążyli za mną.
CZYTASZ
Córka słońca
FantasyDruga część "Dziedzictwa Feniksa". Prawowity władca objął należne mu miejsce, jednak problemy same się nie rozwiążą. Drzewo Życia nieprzerwanie umiera, a po Antarze wciąż błąkają się kreatury, sprowadzone przez przelew krwi w ciągu ostatnich ki...