*Ethan
Minęliśmy strażników pilnujących głównego wyjścia i skręciłem w stronę królewskiego ogrodu. Pogoda była ładna, jak przystało na tę porę roku, jednak wieczory stawały się coraz chłodniejsze. Zima w tym roku da nieźle w kość.
Annael milczała przez całą drogę, wpatrując się obojętnie przed siebie. Z początku próbowałem nawiązać jakąś rozmowę, ale byłem tak zestresowany, że ostatecznie uznałem, iż lepiej będzie, jeśli zamilknę.
W końcu dotarliśmy na tyły ogrodu do starej, porośniętej bluszczem altanki. Nathaniel miał chwilowo zbyt wiele na głowie, by przejmować się estetyką ogrodu. W środku znajdowały się drewniane skrzynie, które służyły jednocześnie za siedzenie.
– Może usiądź... – wymamrotałem, drapiąc się po karku.
Elfka uniosła brew i przez chwilę przyglądała mi się w milczeniu, ale w końcu usiadła i skrzyżowała ramiona na piersi.
Nagle zupełnie zapomniałem, o czym to ja miałem mówić. Przestępowałem nerwowo z nogi na nogę, a gdy otworzyłem usta, by w końcu coś powiedzieć, nie dobiegł z nich żaden dźwięk.
– Ethan, powiesz mi w końcu, po co mnie tu ściągnąłeś? – Dziewczyna westchnęła głęboko i zlustrowała mnie spojrzeniem. – W życiu się tak nie denerwowałeś... Wszystko w porządku? – Zmarszczyła lekko brwi, a w jej głosie pobrzmiewała słabo ukrywana troska.
– Tak. Znaczy nie... To zależy od ciebie – odpowiedziałem na wydechu, a jej twarz wyrażała zagubienie.
– Możesz mówić jaśniej? Wyjaśnisz mi, gdzie znikasz po nocach i co to za kobieta, z którą tak namiętnie się spotykasz? – Jej głos podniósł się o oktawę i kątem oka zauważyłem, jak zaciska pięści, a knykcie jej bieleją.
– To nie jest tak, jak myślisz. Nie zdradzam cię, Ann. Przysięgam. – Kucnąłem przed nią i spojrzałem prosto w dwukolorowe tęczówki. – Przecież mówiłem ci, że cię kocham.
Ku memu zdumieniu dziewczyna zaśmiała się gorzko.
– Tak, mówiłeś. Dwa razy, odkąd skończyły się nasze problemy z Gabrielem. Dwa razy, Ethan, a minął ponad miesiąc.
Zamrugałem zbity z tropu i zmarszczyłem brwi.
– A to źle? Gdyby coś się zmieniło, to bym ci powiedział.
– Ty naprawdę nic nie rozumiesz. – Pokręciła głową, patrząc na mnie jak na wariata. Cóż, miała rację. Nie miałem pojęcia, o co jej chodziło.
– Ann, nie denerwuj się, proszę... Jeśli coś ci nie pasowało, to czemu mi nie powiedziałaś? – spytałem spokojnie, próbując ją zrozumieć. Ona jednak tylko zacisnęła usta w wąską kreskę i nie raczyła mi nic wyjaśnić. – No dobrze, a ty? Wciąż mnie kochasz, czy ci przeszło?
Spiąłem się nieco i zagryzłem wnętrze policzka, w oczekiwaniu na wyrok. Od tego zależało praktycznie całe moje życie. Elfka długo mi się przypatrywała i niemal słyszałem, jak biła się z myślami. W końcu jednak westchnęła ciężko i odparła cicho:
– Jasne, że kocham. Tak samo, jak wcześniej – wymamrotała i uśmiechnęła się słabo.
Zadowolony wziąłem ją za rękę i splotłem nasze palce razem. Poczułem, jak schodzi ze mnie całe napięcie i stres.
– Cieszę się, że to słyszę – rzekłem zgodnie z prawdą. Oblizałem spierzchnięte wargi i sięgnąłem do kieszeni spodni. – Jesteś jedyną osobą, z którą chciałbym sobie ułożyć życie. Przyjmiesz mnie na swojego małżonka? – spytałem cicho i wyciągnąłem skromny pierścionek. Był wykonany z czystego srebra i zdobił go niewielki, fioletowy kryształ. Ciężko było taki znaleźć, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Przynajmniej nie dla mnie.
CZYTASZ
Córka słońca
FantasiaDruga część "Dziedzictwa Feniksa". Prawowity władca objął należne mu miejsce, jednak problemy same się nie rozwiążą. Drzewo Życia nieprzerwanie umiera, a po Antarze wciąż błąkają się kreatury, sprowadzone przez przelew krwi w ciągu ostatnich ki...