.3.

1.6K 193 73
                                    

-Dzień dobry - mruknął brunet, opierając się o recepcje- ja do Anderse...Anderso...

- Porucznika Andersona?- kobieta za biurkiem zmarszczyła brwi, widząc ledwo chodzącego Androida. - Czy wszystko w porządku?

-Tak, ja tylko na chwile -wymusił delikatny uśmiech. Szczerze mówiąc, Connor czuł sie w tej chwili jak śmierć. Lub jak android bez silnika. W każdyn razie, poprostu źle. Przez całą noc analizował wizję z Amandą, którą miał tej nocy. Nie dawało mu to spokoju.

Blondynka przytaknęła nadal nie przekonana co do Connora i otworzyła mu bramki.

Defekt mozolnym krokiem ruszył do hali z biurkami, witając sie ze wszystkimi jedynie skinięciem głowy.

- Wyglądasz jak śmierć - skomentowała Paula, policjantka z którą defekt miał dość dobre stosunki. Poznali się raz, gdy brunet czekał aż Hank wróci do swojego biurka z rozmowy z szefem. Po kilku minutach przyjemnej wymiany zdań przekonali się do siebie, i naprawde polubili.

-Już to słyszałem...To nic takiego.. Pewnie wszedł we mnie mały wirus -machnął ręką i ziewnął przeciągle, opierając się bokiem o ściane.

- Poprostu sie nie wyspałeś - Uśmiechnęła sie lekko. -chcesz kawy? Pobudzi cię

-Nie nie nie, ja jestem androidem, nie potrafie spać, jak robią to ludzie. Przecież wiesz - odrazu zaprzeczył. - to nielogiczne. Poprostu Maszyny nie mogą spać- wytłumaczył, tracąc przez chwile równowagę i wpadając na Paulę - i nie moge pić, o tym też wiesz.

- Najwyraźniej "ewoluujesz" - wzruszyła ramionami i zaśmiała się lokata. - pomoge ci dojść do biurka -złapała go pod ramię i powoli ruszyła z nim w stronę Biura porucznika Andersona.

- Ewoluuje? -parsknął na niedorzeczne porównanie. Nie miał tego wbudowanego, poprostu to było niemożliwe, by był śpiący.

- Poruczniku, znalazłam pańskiego androida - rzuciła i pomogła usiąśdź Connorowi na obrotowe krzesło.

- To nie jest mój android, sam sie mnie przyczepił- krzyknął odrazu, unosząc dłonie w geście obrony- co mu jest? Wygląda gorzej niż to co wyszło z Sumo po kolacji...

- Jest niewyspany-

- Paula, mówiłem ci już, nie potrafie spać. - spojrzał na policjantkę, akcentując każde słowo.

- Ale to naprawde tak wygląda! Ledwo się trzymasz na nogach, przymykają ci sie oczy-

- Paula - warknął Connor. Dioda po prawej stronie jego głowy zaczęła świecić na czerwono- naprawde nie mam ochoty się z tobą kłócić.

Brunetka spojrzała na Connora, ostatecznie siadając obok niego.

- Nie powinnam naciskać... Przepraszam Connor - lokata położyła dłoń na ramieniu androida.- Przepraszam.

- Nie masz lepszych zajęć, niż gadanie do pustej blachy?- Do rozmowy dołączyła sie kolejna osoba. Detektyw Gavin podszedł do dziewczyny, zakładając ręce na krzyż. - Już, zrób mi kawe.

- uh, tak, już już - mruknęła i szybko odeszła od biurka Connora i Hank'a.

- A ty nie masz lepszych zajęć, niż wykorzystywać policjantkę niższego szczebla by lizała ci dupsko, Gavin?- Porucznik Anderson podniósł swoją siwą brew do góry. Naprawde nie trawił gościa.

- Nie wtrącaj swojego ochydnego nochala w nie swoje sprawy. Bo skończy sie źle dziadku. - pogroził mu palcem.

- Jak by nie patrzeć, groźby są karalne - Connor spojrzał z nikłym uśmiechem na Detektywa. Gavin spojrzał spode łba na Androida.

- Oh, zapomniałem. Twój piesek obronny-zaśmiał sie gorzko - trzymaj go lepiej na smyczy.

Hank chciał coś odpowiedzieć, ale Connor w ostatniej chwili powstrzymał go, pokazując machnięciem ręki, że niewarto. Następnie Android poluźnił swój krawat i oparł się o siedzenie obrotowego fotela, przymykając oczy na kilka sekund.

-Connor, a może ty naprawde powinieneś iść spać?

- Poruczniku, słyszałem że w mieście doszło do zrabowania sklepu spożywczego. Jeśli podejmie się pan tej sprawy, z chęcią dołącze do pana jako pomoc - powiedział szybko, udając że nic nie wyszło z ust Hanka. Włączył policyjny komputer i zaczął przeglądać szczegóły rabunku, nawet nie pytając o zgodę.

- Connor ale.. Po co ja się wogóle staram- westchnął ociężale - Nie, nie podejmuję się tego. Ta sprawa jest żałosna, złodziej ukradł tylko kilka napoi, i dał sie uchwycić na kamerze. To kwestia kilku godzin zanim znajdziemy go i poprostu przymkniemy. Sprawa załatwiona a ja nie upapram sie w gównie.

- Z całym szacunkiem poruczniku, ale to nie wygląda na zwykłą kradzież - android przybliżył zdjęcie, skanując nawet najmniejsze szczegóły.

- Huh? - Hank wstał i stanął za plecami Connora, przyglądając się ekranowi komputera.

- Złodziej jedyne co ukradł, to wszystkie napoje z niebieskim barwnikiem w sobie. Nawet jeśli byłby bezdomny, w różnych parkach dalej są maszyny z wodą pitną, dostępną dla każdego. Większość napoi to zwykłe soki albo oranżady, więc o uzależnieniu możemy zapomnieć.

- Jakiś popieprzony fan niebieskiego koloru czy co? - Hank spojrzał na androida, oczekując odpowiedzi

- Nie wiem. Ale uważam że to jest sprawa warta uwagi - jego kąciki ust uniosły się do góry - to jak poruczniku?

- Policjant z problemem alkoholowym i jego samomyśląca maszyna wchodzą do akcji- zaśmiał sie i poklepał jego ramię. - Ide zgłosić przejęcie tej sprawy, a ty szukaj dalej- odszedł od biurka i ruszył do gabinetu szefa.

Blue blood// Hank x ConnorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz