Zapraszam do mojego drugiego opowiadania pt : '' Pozwól mi sobie przypomnieć ''
'' Jedna chwila zmienia wszystko
i pozostawia Cię z milionem myśli,
których nie potrafisz zrozumieć ''
Nie mam pojęcia, ile już tu jestem. Przestałam liczyć sekundy, minuty, godziny, dni, miesiące czy może nawet lata, ale nie przestałam liczyć na cud. Dzień, w którym poczuję w końcu TO COŚ, to będzie chyba mój najpiękniejszy dzień w ''życiu'' jeśli mogę je tak nazwać, bo właśnie wtedy zostanę zesłana na ziemię i już nigdy, ale to nigdy nie popełnię mojego poprzedniego błędu.
Będzie to moja jedyna okazja na stały powrót, jedyna okazja na lepsze życie, jedyna i ostatnia. Jako duch, nie starzeję się. Może minąć nawet 10 lat, a ja nadal zostaje utkwiona w moim siedemnastoletnim ciele.
Kolejny raz chodziłam po uliczkach Keferden, znałam to miasto już lepiej niż własną kieszeń. Omijałam każdego przechodnia, uważnie się im przypatrując, lubiłam to, bo wtedy widziałam, jak każdy się różni, jeden płci męskiej drugi żeńskiej, jeden wysoki drugi niski, jeden ma niebieskie oczy jak ocean za to drugi szare i wygasłe z każdego uczucia. Nikt mnie nie widział, czasami zdarzyło się, że przeze mnie przenikał, chociaż zawsze starałam się tego unikać jak najbardziej, bo zbyt przypominało mi to, w jakiej beznadziejnej sytuacji jestem.
Najgorsze w tym wszystkich jest to, że jedyne co pamiętam z dawnego życia to moje imie, nazwisko, wiek oraz powód i moment śmierci. Nie pamiętam, rodziny, przyjaciół ani szczęśliwych momentów.
Idąc dalej trafiłam pod klub Magentik, gdzie balowałam tamtej pamiętnej nocy. Nie pamiętam dokładnych szczegółów, trochę za dużo wypiłam mocnego trunku i tańczyłam z innymi na parkiecie. Po jakimś czasie tańczenia zrobiło mi się nie dobrze, więc postanowiłam wyjść na pole się przewietrzyć i tam właśnie wszystko się zaczęło.
Mężczyzna, narkotyki, taniec na środku drogi i światła reflektorów rozpędzonego auta, a na końcu głośne piski opon. Przypominając sobie ten urywek, zamknęłam bezsilnie oczy. Jaka ja byłam głupia. Odeszłam od budynku i przysiadłam na ławce, tak mogę na niej usiąść, dla ducha wszystkie rzeczy ''nieżywe'' są tak jakby do wykorzystania, ławka znajdowała się naprzeciwko wejścia do klubu, więc miałam idealny widok na każdego, kto tylko pojawił się w drzwiach.
Pewnie zapytacie, po co wracam do miejsca, gdzie zrobiłam największy błąd w życiu. Myślę, że może to w tym miejscu zacznie się moje zadanie. Może muszę jakoś naprawić swój własny błąd albo... sama nie wiem już co mam myśleć. Z dnia na dzień boję się coraz bardziej, że nigdy nie nadejdzie ta chwila, w której zacznie się moja szansa. Nadzieja przywrócenia życia. Prawdziwego życia.
Przypatruję się każdemu. Widzę jak chłopak o blond włosach, paczy na swoją partnerkę, jakby za chwilę miałby ją zgwałcić na środku drogi albo jak jakaś rudowłosa pieprzy się z kimś na tyłach auta. Wypuściłam ciężko powietrze, bo wiem, że moje życie zapewne wyglądało podobnie, jednak teraz pacząc na to wszystko z innego punktu widzenia, żałuję każdej z tych rzeczy. Odchyliłam głowę w kierunku nieba i zamknęłam oczy. Chwilę później ktoś usiadł obok mnie na ławce. Był to jakiś nastolatek. Obstawiałam, że miał z jakieś dziewiętnaście lat. Siedział z głową między nogami, jakby za chwilę miał zwymiotować, ale miałam szczerą nadzieję, że tego nie zrobi, bo co jak co, ale ja rzygów oglądać nie chce. Po chwili oparł się o tył ławki i wciągnął głośno powietrze, zaczął się strasznie śmiać, ale zaraz przestał i położył obie dłonie na twarzy, zamykając oczy.
-Co ja robię? -usłyszałam. Nie odpowiedziałam i tak nie miało to znaczenia i tak mnie, nie usłyszy.
-AGH. Moja głowa — znów odezwał się głos obok mnie. Gadał tak z dobre pięć minut.
-Nie trzeba było tyle pić... - wymsknęło mi się pod wpływem irytacji, ale nie muszę się i tak przejmować, bo to nie ma znaczenia.
I nie myliłam się, chłopak nic nie opowiedział, tylko nadal siedział w tej samej pozycji. Po kolejnych minutach w końcu oderwał ręce od twarzy i opuścił je swobodnie na swoje nogi. Teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Czarne włosy, zielone oczy, które w tej chwili obserwowały niebo. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę, białą bluzkę i ciemne jeansy.
-Wiem — powiedział.- zdziwiona popatrzyłam na niego, podnosząc jedną brew do góry, czego i tak nie mógł zobaczyć. Co wie ? Co on psychiczny jest, że sam do siebie mówi ? Boże na kogo ja trafiam.
-Już nic nie powiesz ? — Nie rozumiałam, o co mu chodzi, ale zaraz przyszedł mi do głowy jeden z najbardziej absurdalnych i niemożliwych pomysłów.
-A co mam powiedzieć ? — jedno pytanie, a ja czułam się jakbym zaraz, miała zemdleć z emocji, ale dobrze wiedziałam, że było to po prostu niemożliwe.
Jednak się nie myliłam. Chłopak nic nie odpowiedział. Przygryzłam policzek od środka i znowu paczyłam w niebo. Miałam nadzieję, że to właśnie ten moment, ta chwila. Zamknęłam mocno oczy. Chciałam stąd zniknąć. Szkoda tylko, że nie mogę tego zrobić. Jedyne co mogłam zrobić to wstać i dalej włóczyć się bez celu. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam, wstałam powoli z ławki i wykonałam pierwszy krok, później drugi i...
-Powiedz, co myślisz — trzeciego kroku nie wykonałam, tylko szybko się odwróciłam do chłopaka. Teraz zielone oczy patrzyły wprost na mnie. O boże to nie może być prawda...
-Czy ty...czy ty mnie widzisz ?***
Oto pierwsza dłuższa cześć, mam nadzieje, że się podoba :D
CZYTASZ
Ostatnia szansa
Teen FictionPrzyszłość miała być szansą, a przyszła jaka przyszła, wszystko zdaje się być piękne, chyba że widzisz to z bliska, życie zaoferowało możliwość wyboru a wartość wszystkiego oceniało się po tym, czy ma odwagę, bezczelną determinację, by złapać szansę...