Piszcie czy się podoba ^_^
'' Więc zagłuszyłem to, jak robię to zawsze
Tańczę w naszym domu, razem z twoim duchem
I gonię to z ciosem prawdy ''Dokładnie pięć dni później, znów nadeszła sobota, z Davidem spotkałam się na dachu starego budynku, postanowiliśmy ruszyć do przodu ze sprawą czerwonych róż na moim nagrobku. Sprawa z poniedziałku nie dawała mi spokoju, wystarczył jeszcze tylko centymetr, bym mogła sprawdzić, czy moja ręka przeniknie przez jego ciało, czy nie. Nie chce zrobić tego ot, tak, po prostu, bo boję się, że chłopaka to po prostu przerośnie i ucieknie ode mnie, gdzie pieprz rośnie, nawet jeżeli wie, że jestem duchem i się do tego można powiedzieć... przyzwyczaił, to nie zmienia faktu, że stać może się tak naprawdę wszystko.
Przegadaliśmy, każdy możliwy sposób, jaki przyszedł nam do głowy, jednak przystaliśmy na tym najprostszym. Będę obserwować przez całe dnie, kto przychodzi na mój nagrobek, David będzie przychodził, gdy tylko będzie mógł, bo wiadomo, chłopak ma szkołę, rodzinę, przyjaciół, imprezy, a ja no cóż, mam wystarczająco dużo czasu, przynajmniej do czasu, gdy poczuję to coś, co mam poczuć. Irytujące jest to, że nie wiem, co to ma być, ani jak mam to zrobić. Może będzie się to pojawiało powoli ? A może wybuchnie we mnie jak jakieś objawienie. Nie wiem.
- Kiedy znów staniesz się człowiekiem, jak dasz sobie na imie ? — zaskoczyło mnie jego pytanie.
- Nie myślałam o tym nigdy, wiesz... Do czasu, gdy cię poznałam, moja nadzieja na to była zerowa —uśmiechnęłam się smutno.
- Nadzieja... — powiedział cicho.
- Nie rozumiem — odpowiedziałam szczerze.
- Spotykane jest imię Hope, więc może, no wiesz — zatrzymał się.
- Hope — powiedziałam — nietypowe...
- Za to wyjątkowe — powiedział, przatrząc prosto w moje oczy — takie jak ty.
Czemu tu takie gorąco ? Co się ze mną dzieje ? Tak nie powinno być...
-Ym. Wiesz co, ja może już pójdę, bo wiesz spraw róż, muszę to rozwiązać — zaczęłam gadać bez sensu.
- Pewnie, rozumiem, to idę z Tobą.
- Nie ! — powiedziałam chyba za szybko — to znaczy, cała noc przed Tobą, za godzinę wybije dwudziesta więc idealnie, byś jeszcze zaszalał na imprezie — dopowiedziałam.
- Aha, rozumiem — powiedział jakby przygaszony.
- Więc ja już pójdę — powiedziałam, wstając i jak najszybciej się stamtąd ulotniłam.
Jestem idiotką, kompletną idiotką. Co się ze mną dzieje ? On ma mi pomóc i nic więcej, muszę go trzymać na dystans, ja muszę się trzymać na dystans, zero przybliżeń, zero głupot, zero zazdrości, zero uczuć, zero... WSZYSTKIEGO.
Nie mogę czuć do cholery. Jestem duchem, duchy nie czują, przynajmniej do tej pory tak było... Co się ze mną dzieje ?
- Pomóżcie mi — powiedziałam, patrząc w niebo.
CZYTASZ
Ostatnia szansa
Teen FictionPrzyszłość miała być szansą, a przyszła jaka przyszła, wszystko zdaje się być piękne, chyba że widzisz to z bliska, życie zaoferowało możliwość wyboru a wartość wszystkiego oceniało się po tym, czy ma odwagę, bezczelną determinację, by złapać szansę...