Wpadnij też na moje drugie opowiadanie pt '' Pozwól mi sobie przypomnieć. ''
'' Kto nie chce znajdzie powód, kto chce znajdzie sposób. ''
Przez tydzień. Równy i dłużący się niemiłosiernie tydzień nie robiłam kompletnie nic. Nie przychodziłam na cmentarz, bo nie miało to już dla mnie sensu, nie wiem, jak to się działo, że jeszcze nie spotkałam osoby, która przynosiła róże, a jednak nadal one tam były, zawsze tak samo żywe.
Nie widziałam się z Davidem, co bolało mnie najbardziej, chciałam, by mi pomógł, nie dam rady sama, wiedziałam to. Musiał mi pomóc, ten ostatni raz... Wstałam z dachu starego budynku, musisz to zrobić — pomyślałam — a bez niego, nie dasz rady.
Była godzina dwudziesta druga, nie wiedziałam, co robi, nie wiedziałam, gdzie jest, ale musiałam zaryzykować. Z taką myślą ruszyłam w kierunku jego domu, mając nadzieje, że tam będzie. Światło w jego pokoju było zaświecone, co sugerowało, że chłopak znajdywał się w środku. Tym razem jednak postanowiłam nie wchodzić na górę, wzięłam pierwszy lepszy kamyk i rzuciłam w stronę jego okna, poczekałam kilka sekund, aż pojawił się na balkonie, jego wzrok od razu skierował na moją osobę.
-Co tu znowu robisz ? -zapytał tak, bym tylko ja go słyszała. Jego ton głosu nie był przyjemny, w niczym nie przypominał mi teraz chłopaka, którego poznałam na początku. Zmienił się, tylko nie wiedziałam, co było tego powodem.
-Musisz mi pomóc — odpowiedziałam natychmiast.
-Już Ci pomogłem i ... — nie dokończył, bo mu przerwałam.
-Ten ostatni raz — sprostowałam. Chłopak popatrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, wydawało mi się, że zauważyłam na jego twarzy chwilowy smutek moimi słowami, jednak nie zagłębiałam się w to. David nadal nie odpowiadał, uważnie się mi przypatrując — Proszę — dodałam, a on jakby wybity z transu, niewyraźnie przytaknął głową, po czym zniknął z balkonu, po chwili stanął na wprost mnie.
-W takim razie, w czym mam ci pomóc ? — zmarszczył brwi.
-Adresy... Sama nie dam rady, niczego się nie dowiem, nie mogąc z nimi porozmawiać — Wiedziałam, że zrozumiał, o co mi chodzi.
-Chcesz, abym ja to zrobił ?
-Tak, pójdziemy razem, a ty będziesz moim głosem, który będą mogli usłyszeć.
-Kiedy ? — dopytał.
-Jutro, im szybciej, tym lepiej
-Mhm, jasne, więc do jutra — po tych słowach zaczął wracać do swojego domu.
Nie tak szybko — pomyślałam.
-Czekaj — złapałam jego nadgarstek, by zwrócił na mnie uwagę. Popatrzył na miejsce, gdzie go trzymam i od razu wyszarpał rękę — Co się dzieje ?
-Co ? — zapytał zdezorientowany.
-Dlaczego stałeś się dla mnie taki oschły ? Dlaczego zacząłeś mnie ignorować ? Co zrobiłam nie tak? Jeżeli chodzi o ten pocałunek to... — nie dał mi dokończyć.
-Przestań, tamtej sytuacji nie było, zapomnij o tym tak, jak ja to zrobiłem — Popatrzył na mnie ostatni raz i ponownie ruszył w stronę domu, a ja tym razem już go nie zatrzymywałam, poczułam na mojej twarzy ciepłą ciecz, zdezorientowana przyłożyłam dłoń do policzka, łza ?
Zapraszam do komentowania :)
CZYTASZ
Ostatnia szansa
Teen FictionPrzyszłość miała być szansą, a przyszła jaka przyszła, wszystko zdaje się być piękne, chyba że widzisz to z bliska, życie zaoferowało możliwość wyboru a wartość wszystkiego oceniało się po tym, czy ma odwagę, bezczelną determinację, by złapać szansę...