Zapraszam do mojego drugiego opowiadania pt : Pozwól mi sobie przypomnieć ''
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
'' Teraz chciałbym, żebyśmy nigdy się nie spotkali
Bo jesteś za trudna, by cię zapomnieć ''
David w końcu podniósł swój wzrok tak, że teraz patrzył prosto na mnie. Uśmiechnął się leniwie i usiadł obok mnie.
- Nie ładnie tak obserwować ludzi z ukrycia — oznajmił.
- Nie ukrywam się — opowiedziałam obojętnie.
- Racja — powiedział, podnosząc palec wskazujący przez siebie i dokończył — nie masz po co się ukrywać, jesteś duchem, którego wiedzę tylko ja — zaśmiał się, opuszczając głowę na dół.
- Mów ciszej — upomniałam go, widząc niedaleko jakąś grupkę ludzi — chcesz, żeby ktoś pomyślał, że zwariowałeś?
- Myślę, że sam tak sądzę — podniósł głowę i popatrzył w moje oczy.
Nie kłamał. Naprawdę tak myślał, czułam to, zero zawahania się w jego głosie, szczerość w jego oczach biła na kilometr.
- Dlaczego tak mówisz ? — wolałam się upewnić, zanim zrobię coś, czego będę później żałować.
- Widzę ducha, błagam cię, myślisz, że to jest normalne ? Nawet nie wiem, czemu tak jest, nie znam cię, nigdy nie znałem, więc dlaczego ja do cholery ? Za dużo jak dla mnie — dokończył, śmiejąc się pijacko.
Tyle mi wystarczyło, by podjąć decyzję.
-W takim razie już nigdy mnie nie zobaczysz na swojej drodze, już nie będziesz musiał się zastanawiać, dlaczego Ty, skoro to dla ciebie za dużo. Rozumiem. Dziękuje ci za pomoc, którą oferowałeś mi do tej pory, dalej myślę, że może poradzę sobie sama — uśmiechnęłam się smutno, wiedząc, że to kłamstwo — żegnaj David.
Powiedziałam i zaczęłam wstawać, gdy odeszłam dwa kroki, chłopak odezwał się ponownie.
-Co ? — popatrzyłam na niego niezrozumiale, a chłopak wstał z ławki bez żadnego zachwiania — teraz chcesz tak po prostu sobie pójść ? Nie sądzisz, że za bardzo mi już zdążyłaś namieszać w życiu, żeby teraz tak po prostu sobie odejść ?
- Po czasie zapomnisz — znów zaczęłam odchodzić, widziałam jeszcze, jak chłopak chciał złapać mnie za rękę, ale szybko ją zabrałam i zaczęłam iść dalej.
- Nie prawda ! — usłyszałam, jak mówił coraz głośniej, odwróciłam się ponownie, kątem oka zobaczyłam, jak wcześniejsza grupka ludzi paczy teraz zaciekawiona na Davida. Podeszłam do niego.
- Bądź ciszej, patrzą się na ciebie.
- Mam do gdzieś — powiedział, znowu unosząc głos — co się kurwa patrzycie ? Nigdy nie widzieliście, jak ktoś gada sam do siebie ? — słowa skierował do młodzieży, która go obserwowała, ale po jego słowach zaczęli iść w kierunku klubu, mówiąc, że jest wariatem.
- Jesteś niemożliwy — powiedziałam, kręcąc głową — sam powiedziałeś, że to dla ciebie za wiele i masz rację, widzę to teraz, dlatego ja odejdę, a ty o mnie zapomnisz. Poradzę sobie.
- A co jeśli nie ? — zapytał, przybliżając się do mnie.
- Wtedy... wiesz, co się stanie — powiedziałam, nie chcąc znów tego powiedzieć na głos.
- Nie zgadzam się ! — wyrzucił ręce w powietrze i zaczął iść na środek drogi.
- Co ty do cholery robisz ? — powiedziałam, widząc, że nie ma zamiaru zejść z drogi, a z daleka dało się usłyszeć głos silnika.
- Będę tu stał, dopóki nie zmienisz zdania, najwyżej mnie coś pierdolnie — oznajmił i zachwiał się na lewą stronę.
- Jesteś pijany, zejdź na bok ! - krzyknęłam widząc nadjeżdżający samochód.
- BLABLABLA nic nie słyszę — zatkał sobie uszy.
Auto było coraz bliżej. Dwadzieścia metrów...dziesięć
-David! — krzyknęłam, biegnąc w jego kierunku — Uważaj !~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
DAM DAAAAAM Daaaaaaaaaam... jak wam się podoba ? jak myślicie co się wydarzy ? :D
CZYTASZ
Ostatnia szansa
Teen FictionPrzyszłość miała być szansą, a przyszła jaka przyszła, wszystko zdaje się być piękne, chyba że widzisz to z bliska, życie zaoferowało możliwość wyboru a wartość wszystkiego oceniało się po tym, czy ma odwagę, bezczelną determinację, by złapać szansę...