24.Nic tu po mnie.

4 0 0
                                    

Zapraszam także na moje drugie opowiadanie Pt : ''Pozwól mi sobie przypomnieć. ''

'' Lepiej stracić sekundę w życiu, niż życie w sekundę. '' 

  Powiedziałam to. Te dwa słowa, które ukrywałam od dłuższego czasu. Patrzyłam na chłopaka, a on patrzył na mnie.

Nie odezwał się ani słowem, nie poruszył się, nie zrobił nic, tylko tępo wpatrywał się we mnie.

- Nic tu po mnie — odezwałam się — zapomnij o tym, co się wydarzyło, zapomnij o słowach, które usłyszałeś, zapomnij... zapomnij o mnie.

Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie. Z każdym kolejnym krokiem czułam się coraz gorzej. Nie zawołał mnie, nie próbował mnie zatrzymać, nie zrobił nic. Zaczęło skręcać mnie w środku od nadmiaru emocji, ale zignorowałam to.

Stwierdziłam, że nie pójdę na ławkę, bo tam wszystko się zaczęło, a dla mnie było to tak, jakby wydarzyło się dopiero wczoraj...

* Odchyliłam głowę w kierunku nieba i zamknęłam oczy. Chwilę później ktoś usiadł obok mnie na ławce. Był to jakiś nastolatek. Obstawiałam, że miał z jakieś dziewiętnaście lat. Siedział z głową między nogami, jakby za chwilę miał zwymiotować, ale miałam szczerą nadzieję, że tego nie zrobi, bo co jak co, ale ja rzygów oglądać nie chce. Po chwili oparł się o tył ławki i wciągnął głośno powietrze, zaczął się strasznie śmiać, ale zaraz przestał i położył obie dłonie na twarzy, zamykając oczy.

-Co ja robię? - usłyszałam. Nie odpowiedziałam i tak nie miało to znaczenia i tak mnie, nie usłyszy.

-AGH. Moja głowa — znów odezwał się głos obok mnie. Gadał tak z dobre pięć minut.
-Nie trzeba było tyle pić... - wymsknęło mi się pod wpływem irytacji, ale nie muszę się i tak przejmować, bo to nie ma znaczenia.
I nie myliłam się, chłopak nic nie opowiedział, tylko nadal siedział w tej samej pozycji. Po kolejnych minutach w końcu oderwał ręce od twarzy i opuścił je swobodnie na swoje nogi. Teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Czarne włosy, zielone oczy, które w tej chwili obserwowały niebo. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę, białą bluzkę i ciemne jeansy.
-Wiem — powiedział.- zdziwiona popatrzyłam na niego, podnosząc jedną brew do góry, czego i tak nie mógł zobaczyć. Co wie ? Co on psychiczny jest, że sam do siebie mówi ? Boże na kogo ja trafiam.
-Już nic nie powiesz ? — Nie rozumiałam, o co mu chodzi, ale zaraz przyszedł mi do głowy jeden z najbardziej absurdalnych i niemożliwych pomysłów.
-A co mam powiedzieć ? — jedno pytanie, a ja czułam się jakbym zaraz, miała zemdleć z emocji, ale dobrze wiedziałam, że było to po prostu niemożliwe.
Jednak się nie myliłam. Chłopak nic nie odpowiedział. Przygryzłam policzek od środka i znowu paczyłam w niebo. Miałam nadzieję, że to właśnie ten moment, ta chwila. Zamknęłam mocno oczy. Chciałam stąd zniknąć. Szkoda tylko, że nie mogę tego zrobić. Jedyne co mogłam zrobić to wstać i dalej włóczyć się bez celu. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam, wstałam powoli z ławki i wykonałam pierwszy krok, później drugi i...
-Powiedz, co myślisz *


Odtworzyłam sobie ten dzień i tę rozmowę. Na mojej twarzy, automatycznie pojawił się uśmiech. Cholera. Czy tak miało się to wszystko zakończyć? Czy taki miał być mój koniec? Dlaczego mnie nie zatrzymał ? Dlaczego tego nie zrobił ?!

-Bo nie czuje do ciebie tego, co ty czujesz do niego — odezwał się głos w mojej głowie.

-Zamknij się — kłóciłam się sama ze sobą.

Boże, ze mną na prawdę dzieje się coś niedobrego...

Postanowiłam także nie ruszać w kierunku starego budynku, gdzie mnie zaprowadził, gdzie wszystko mu wyjawiłam...

* David usiadł na zimnym podłożu, więc i ja zrobiłam to samo.
-A teraz mów — powiedział już spokojnie
-Nie wiem, od czego mam zacząć, nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale może najpierw to, co najważniejsze — jestem duchem — powiedziałam to, co najbardziej trudno było mi wypowiedzieć. David podniósł swoją głowę, pacząc wprost na mnie.
-C-co? — zaciął się — kim jesteś ?
-Duchem — ale nie bój się, to jest bardziej skomplikowane, niż myślisz.
-Ale jak ? Dlaczego ? To w ogóle możliwe?
-Jak widzisz tak — opowiedziałam, pokazując na siebie — teraz druga rzecz, nie wiem, dlaczego mnie widzisz, to jest coś, co nigdy jeszcze mnie nie spotkało, jesteś... myślę, że jesteś wyjątkowy, może obdarzony jakimś darem, lub po prostu ty możesz mnie uratować z tego dna, w który się wpakowałam.
-Co ? Nie rozumiem jak to nigdy, jakiego dna? Boże za wiele tego — zaczął masować swoje skronie.
-Opowiem ci wszystko, jeśli obiecasz, że znowu nie uciekniesz, jak sam już zauważyłeś, inni mnie nie widzą, tylko ty, musisz mi pomóc, proszę — powiedziałam, ściszając głos. Chłopak spuścił głowę na dół, jakby się nad czymś głęboko zastanawiał, lecz już za chwilę znów spojrzał swoimi zielonymi oczami na mnie i pokiwał głową, mówiąc
-Obiecuje — te słowa zostały wypowiedziane z taką szczerością, że nie mogłam w nie nie uwierzyć *


Obiecał. Obietnicy dotrzymał. Pomógł mi jak nikt inny. Cóż... jako jedyny mógł to zrobić...

Tylko, jakim kosztem ?

Dowiedziałam się, że mam babcię, która jako jedyna odwiedza mnie na cmentarzu, mamę, która ma problemy z sercem, ojca, którego tak naprawdę, widziałam tylko na starej fotografii, młodszą siostrę i byłego chłopaka, który podobno nie był dla mnie i który jest ostatnim '' podejrzanym '' z listy osób, które mogą być sprawcami róż na moim nagrobku. Cholera, ale co mi z tego ? Co mi z tych wszystkich wiadomości, jeżeli jego nie ma przy mnie ? Straciły dla mnie jakąkolwiek wartość... Czy, stał się dla mnie aż taki ważny, że pomijam moje własne dobro i przyszłość ? Chyba tak, bo właśnie to zrobiłam...  

***

Rozdział moim zdaniem nudny, jednak stwierdziłam, że jest potrzebny. Prawdopodobnie kiedyś stwierdzę, że jest totalnie nie potrzebny, ale to kiedyś więc, może KIEDYŚ to poprawię ;)

Miło będzie jeżeli zostawicie po sobie komentarz oraz gwiazdkę :)

Ostatnia szansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz