'' Tylko my decydujemy jaką ścieżką pokierujemy swoje życie ''
Minął miesiąc. Czekam na koniec.
Minął kolejny miesiąc. Czekam na koniec.
Minął trzeci miesiąc. Czekam na koniec.
Minął czwarty miesiąc. Czekam na koniec.
Minął piąty miesiąc. Czekam na koniec.
Tak mijały miesiące, aż nadszedł ten ostatni. Pierwszy grudnia. W tym miesiącu wszystko miało się zakończyć. Dokładnie dwudziestego pierwszego grudnia, minie okrągły rok od mojej własnej misji. Od czasu gdzie uratowałam chłopaka przed wypadkiem, którego prawdopodobnie by nie przeżył. Co robiłam przez ten czas? Znalazłam jakieś zaciszne miejsce i czekałam na koniec.
Nie wędrowałam w pobliżu klubu, nie odwiedzałam dachu budynku, gdzie pokochałam wschody i zachody słońca. Nie ruszałam się z miejsca, bo bałam się, że gdzieś go zobaczę, a co gorsza, że to on zobaczy mnie... Jednak dzisiaj, pierwszego grudnia, gdzie śnieg swoim piękno białym kolorem ozdobił już na dobre świat, postanowiłam wyjść z ukrycia. Strach, który towarzyszył mi przez ten cały czas, minął. Uczucie, które do niego darzyłam, wygasło... Tak samo, jak stara nadzieja, która nie ma dla mnie już znaczenia. Zresztą tak jak wszystko. Świat stał się czarno-biały, a ja byłam w nim tylko nic niewartym pionkiem. Oznaki jakiegokolwiek człowieczeństwa w mojej osobie minęły dnia, w którym widziałam go po raz ostatni. Przez pierwsze miesiące długo zastanawiałam się, co może teraz robić, czy chociaż raz o mnie pomyślał, czy żałował ? A może wręcz przeciwnie. Czy znalazł jakąś dziewczynę, która zagościła w jego sercu na dobre, czy może nie, a jego cotygodniowym miejscem sobotniego wieczoru nadal pozostał klub Magentik.
Postanowiłam odwiedzić cmentarz. Chciałam spotkać babcię. Jako jedyna pozostała dla mnie nieobojętna. Przeszłam przez bramę i ruszyłam już w dobrze znaną mi stronę, jeden nagrobek, drugi, aż w końcu dotarłam do swojego. Był zadbany, czyli babcia wciąż mnie odwiedzała, popatrzyłam na swoje zdjęcie.
-Przepraszam — wypowiedziałam na głos — spieprzyłam sprawę po całości. Za dwadzieścia dni wszystko się zakończy...
Spojrzałam na dół, a moim oczom znów ukazały się piękne trzy kwiaty, jak zawsze. Żywo czerwone.
Po mojej lewej stronie zobaczyłam ruch. Starsza kobieta miała ubraną na sobie zimowy płaszcz, który sięgał jej do kolan oraz zimowe buty, które ogrzewały jej stopy. W kącikach jej oczy można było zobaczyć zmarszczki. Babcia.
Spojrzałam na nią, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Zauważyłam, że kobieta trzyma przy swoim boku laskę, co oznaczało, że zaczyna mieć problemy z chodzeniem o własnych siłach. Zapaliła znicza, stawiając go na samym środku nagrobku, przeżegnała się i szeptem zaczęła odmawiać modlitwę, po ponownym przeżegnaniu się odetchnęła głęboko, po czym usłyszałam jej głos.
-Kochanie ty moje. Dni mijają tak szybko. Tyle zaczęło się dziać. Sama nie wierzę, że to mówię, ale Twoi rodzice byli tutaj ostatnio, gdy ich spotkałam, mało co nie dostałam zawału — zaśmiała się melodyjnie — Twoja matka we łzach w oczach przytuliła mnie, przepraszając za wszystko, jednak powiedziałam jej, że to nie ja jestem osobą, którą powinna przeprosić. Zrozumiała. Gdy mówiła do ciebie, wiedziałam, że mówi szczerze. Mam nadzieje, że ją słyszałaś i wybaczyłaś jej. Zapytałam jej skąd ta nagła zmiana, wyznała, że pewien młodzieniec ją odwiedził, a jego słowa skierowane w jej osobę dały jej do myślenia. Od razu wiedziałam, że mówi o tym Davidzie. To dobry chłopiec. Niestety widziałam go tu, tylko jeszcze kilka razy. — Kobieta uśmiechnęła się delikatnie.
-Odwiedzał mnie ? — pomyślałam.
-Bywał jakiś smutny, chciałam go spytać o powód, jednak szybko znikał mi z pola widzenia — kontynuowała — Ach te róże, powiem ci coś kochanie, przestało mieć dla mnie znaczenie, kto je przynosi, ważne, że to robi. Stały się one dla mnie częścią ciebie, dziwnie by było, gdyby ich zabrakło, nie sądzisz? — Odruchowo skinęłam głową na '' tak '' — Zagadałam się słoneczko, ale lubię do ciebie mówić, wtedy czuję się tak jakbyś była obok, pora na mnie — kobieta ostatni raz uśmiechnęła się i odeszła w stronę wyjścia.
-Jestem i zawsze będę obok — powiedziałam.***
Miło mi będzie jeżeli pozostawicie po sobie jakiś ślad ^_^
Udanego wieczorku :)
CZYTASZ
Ostatnia szansa
Teen FictionPrzyszłość miała być szansą, a przyszła jaka przyszła, wszystko zdaje się być piękne, chyba że widzisz to z bliska, życie zaoferowało możliwość wyboru a wartość wszystkiego oceniało się po tym, czy ma odwagę, bezczelną determinację, by złapać szansę...