Propozycja

168 17 146
                                    

Hawke stanęła przed lustrem obkręcając się wokoło. Przejrzała się. Nowy ubiór się jej podobał, chociaż kolory były bardzo przygaszone, same czerwienie, czernie i szarości. Wzruszyła ramionami. Idealnie odwzorowywał jej wewnętrzny stan. Przynajmniej ładnie kontrastuje z jej cerą. Wyszła z pokoju i zamknęła drzwi.

Skrzywiła się. Na wspomnienie wczorajszego wieczoru robiło jej się niedobrze. Miała nadzieję że dzisiaj nie wpadnie na maga, bo miała dosyć wymyślania kłamstw na poczekaniu. A prawda do niego nie docierała.

Zeszła w dół po schodach i zatrzymała się przed sekretarzykiem. Spod blatu wysunęła ciężką skrzynię sunąc nią po podłodze. Uklękła i wyjęła metalowe ochraniacze które przypięła na barki, nadgarstki i kolana. Wcześniej w tych miejscach miała ochronę w postaci tłuszczu ale po straceniu na wadze nie zamierzała się nabawić kontuzji.

Obróciła się na pięcie z zamiarem odejścia ale coś sobie przypomniała. Wyjęła zwinięty list do Fenrisa i schowała go do przybornika. Dziwne że w ogóle mogła o tym zapomnieć.

Przeszła przez hol i wyszła z domu. W twarz uderzyły ją promienie słońca i zmrużyła oczy. Robiło się coraz cieplej. Nie przepadała za duchotą ale nie od niej zależała temperatura. Idąc alejką nie zwracała uwagi na ludzi. Niektórzy co prawda się z nią witali, inni ignorowali ale i tak miała to wszystko w głębokim poważaniu. Miała dziś naprawdę nieciekawy humor.

Puk puk puk. Stała przed posiadłością Fenrisa. Zapukała właściwie z grzeczności bo wiedziała że i tak jej nie otworzy. Zapewne był zajęty opróżnianiem piwniczki z zapasów wina. Przez głowę przeszła jej myśl, że chętnie by się teraz do niego przyłączyła.

Nacisnęła na klamkę i weszła. W nozdrża uderzył ją znajomy zapach alkoholu. Skrzywiła się ze wstrętem. Należało by tu wywietrzyć. I posprzątać. I zrobić cokolwiek z tym miejscem by było w ogóle zdatne do mieszkania.

Przeszła przez hol i wdrapała się na schody jak poprzednio. Kilka metrów przed sobą znalazła wzrokiem znajomą futrynę i przekroczyła ją. W środku panował mniejszy bałagan niż na zewnątrz ale i tak nie było wcale lepiej. Stolik leżał na ziemi bokiem, wszędzie walały się jakieś śmieci. Ognisko dogasało. Zdziwiła się i rozejrzała nie widząc nigdzie białej czupryny. Gdzie jest Fenris?

Podeszła do jednego z krzeseł i usiadła. Zapewne poszedł do Wisielca zjeść coś. Skorzystała więc z okazji i zaczęła się rozglądać. Pod zamkniętą okiennicą stała sofa a pod nią leżał koc. Zapewne tutaj sypiał. Pokręciła głową. Elf nie był już niewolnikiem, nie był też przez nikogo ścigany nie rozumiała więc po co dalej tu mieszka. Był najemnikiem i często znajdowała się dla niego jakaś robota więc pieniędzy mu nie brakowało. Zupełnie nie rozumiała co go tak łączy z tym miejscem. Wstała i podeszła do okna. Lekko uchyliła je by wpuścić trochę świeżego powietrza.

- Lepiej. - mruknęła sama do siebie.

Nagle poczuła znajomą jej zmysłom woń. Spojrzała w dół i podniosła koc. Pachniał nim i to bardzo intensywnie. Z wachaniem i lekkim wstydem schowała w nim twarz i zaciągnęła się zapachem. Pachniał tak samo jak wtedy kiedy łatała jego ciało w jaskini. Zamknęła oczy. Wyobraziła sobie raz jeszcze jak leży, pogrążony we śnie całkowicie bezbronny bez tego swojego wrogiego spojrzenia. Gdy spał, twarz wygładzała mu się i wyglądał zupełnie inaczej. Był piękny. Serce przyśpieszyło bicie gdy powoli zatracała się w tych wspomnieniach. Delikatne cienie na skórze, echo kropel uderzających o ziemię, jego spokojny miarowy oddech...

- Elspeth?

Obróciła się na pięcie chowając koc za plecami.

Fenris stał w progu futryny i trzymał w rękach jakiś pakunek. Jego twarz wyrażała głębokie zdziwienie i podejżliwość - jedną brew miał uniesioną a usta lekko otwarte. Przeklęła się w duchu za swoją głupotę. Co ona w ogóle wyprawiała?

[Dragon Age: 2] Niezrozumienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz