Hawke przyklękła na jedno kolano chowając się przed bacznym wzrokiem templariuszy. Odkąd wicechrabia zmarł, komtur brała na siebie ochronę i patrolowanie miasta, mimo iż przecież to Avelina była kapitanem straży. Przklęła pod nosem i splunęła obok siebie.
Tuż przy zjeżdzającej platformie stało dwoje rycerzy pilnujących wejścia do Mrokowiska. Zapewne templariusze na polecenie Meredith znowu przeszukiwali tamtejszy rynsztok i kanały w poszukiwaniu Stwórca wie czego. Jeżeli wierzyć słowom Andersa, to żadni magowie nie próbowali już nawet tamtędy uciekać z miasta, nie wspominając już o czynnym chowaniu się tam. Jej podejrzany wybrał sobie beznadziejny moment na nielegalne działania, ale była zdeterminowana by się tam dostać, nawet jeśli miałaby się uciec do niekoniecznie akceptowalnych metod.
Wysunęła się ze słabo oświetlonego zaułka w którym klęczała i nakreśliła na ziemi ostrzem laski coś w rodzaju półkola. Ziemia błysła, zadrżała, a chwilę później wystrzeliła jasnym światłem w przeciwległą stronę uderzając we wszystko co było przed kobietą. Również w templariuszy, którzy padli na ziemię z głośnym chrzęstnięciem zbroi, wcześniej upuszczając swoje miecze i tarcze. Stracili przytomność a przynajmniej miała taką nadzieję, bo wolała uniknąć otwartej konfrontacji.
Zjechała w dół, trzymając laskę w dłoni. Kto wie co mogło ją tam czekać? Modliła się w duchu, aby udało jej się znaleźć to czego szukała.
Gdy zeszła z platformy, w nozdrża uderzył ją smród ścieków i odchodów a nad resztą zapachów, które do niej docierały wolała się nie zastanawiać. Nocą było tu niespodziewanie cicho, niemalże głucho, jakby całe slumsy, które za dnia mieściły tutaj setki osób nagle zostały uśpione.
Patrząsnęła głową marszcząc nos z odrazą i rozejrzała się. Ludzie w większości pochowani byli w jakiś zaułkach, albo spali albo pili, wyciągając ze śmietników wpół puste butelki alkoholu wyrzucane tutaj przez sługów szlachty i panów z góry. Jak to miejsce miało być czymś lepszym niż tylko menelnią albo umieralnią, skoro możni tego miasta dokładali do tego swoją cegiełkę? Nawet jeśli część z nich przejmowała się losem uchodźców i najbiedniejszych z biednych, nadal wyrzucali tu swoje "nieczystości" tłumacząc się dobrym sercem, bo przecież w śmieciach można było również znaleźć resztki z obiadów. Elspeth dobrze wiedziała, że to właśnie wnętrze piekła jest wybrukowane dobrymi chęciami.
Skręciła w jedną z bocznych alejek mijając pijaków i zapewne morderców stojących jedni obok drugich. Jej schodzili z drogi, ale biedni Fereldeńczycy, którzy byli dla nich łatwym łupem czy to jako niewolnicy do Tevinteru, czy po prostu jakikolwiek inny bezbożny zysk, nie miewali tyle szczęścia. Nawet patrole Aveliny rzadko się tu zapuszczały co według Hawke powinno się zmienić.
Spacerowała i wsłuchiwała się w otoczenie. Miała nadzieję dojrzeć jakąś wskazówkę, usłyszeć cokolwiek co naprowadziło by ją na trop. Gdy poraz piąty bodajże skręciła ponownie w tę samą uliczkę, z ktorej zaczęła, dostrzegła go. Zakapturzony mężczyzna, w długich powłóczystych szatach, zjawił się nagle jak gdyby nigdy nic, tuż obok, parę metrów przed nią. Ciężko było stwierdzić jakiej był narodowości, bo ani jego pospolity ubiór na nic nie wskazywał, ani jego chód po którym Hawke zazwyczaj potrafiła rozpoznać skąd ktoś może pochodzić. W Fereldenie ludzie chodzili wyprostowani, z mocno wypiętą piersią, w Tevinterze zaś lekko przygarbieni, zupełnie jak jeden elf o którym wolała narazie nie myśleć. Żałowała, że nie zwróciła się z tym do Izabeli, która podróżowała po świecie i zapewne wiedziała by coś wiecej niż ona, ale jej gwałtowne metody mogłyby sprawić, że cicha obserwacja byłaby niemożliwa.
Gdy skierował swoje kroki na północne ścieżki Mrokowiska, ruszyła cicho za nim. Starała się nie wzbudzać jego podejrzeń i co jakiś czas zatrzymywała się by chwilę porozmawiać ze znajomą twarzą o ile takową udało jej się wypatrzeć. Założyła na tę okazję swoje zwykłe podróżne ubranie z obszernym kapturem które zapewniało jej ciche stąpanie, jak i chociaż częściową nierozpoznawalność.
CZYTASZ
[Dragon Age: 2] Niezrozumienie
FanfikceDragon Age 2 [ZAKOŃCZONE] Czy uprzedzenia, strach i różnice zdań mogą stanąć na drodze uczuciom? Elspeth Hawke, świeżo po wyzwoleniu Kirkwall z jarzma Arishoka, porządkuje sprawy osobiste. Wciąż nie mogąc pogodzić się ze stratą rodziny, wkracza na m...