Deszcz

751 40 8
                                    


Obudziłam się w swoim mieszkaniu jak zawsze. Promienie słońca wpadały przez okno do mojego pokoju... dobra żartuje lał deszcz, typowo jak na Polskę. Usiadłam na łóżku i popatrzyłam w lustro naprzeciwko. Cały makijaż pozostał na pościeli a ja wyglądałam jakby przejechał po mnie traktor a później wrucił na wstecznym. Postanowiłam, że odpalę Instagrama i poszukam czegoś ciekawego do roboty. Ta jakże interesująca chwila została przerwana przez dzwonek do drzwi.
Wstałam i szybko ogarnęłam jakoś włosy i koszulkę. Otworzyłam drzwi i momentalnie serce zaczęło mi szybciej nawalać.
- Boże Filip co ty tu robisz?! Przecież pada. -przytuliłam mokrego chłopaka.
- Wyszedłem z pracy i tak jakoś postanowiłem do ciebie wpaść, mogę wyjść jeśli zechcesz.
- Nie No zostajesz tutaj! -pociągnęłam go do środka.
- Rozgość się a ja pójdę szybko się ogarnąć i zrobię nam kakao, pasuje? - powiedziałam zbierając ciuchy z kanapy.
- Skąd wiedziałaś, że pragnę kakałka? -zaśmiał się.
- Przeczucie -mrugnęłam i poszłam się ubrać i uczesać.
Ponieważ było zimno i padało narzuciłam na siebie bluzę oversize i spięłam
włosy w kok. Po drodze do salonu wzięłam ręcznik i rzuciłam go w stronę Filipa.
- Masz wysusz się, niestety nie mam nic dla ciebie do przebrania... chyba, że moją zbyt wielką różową bluzę?
Poczułam mały ból. Była to bluza mojego byłego. Nawet nie wiedziałam, czemu jej jeszcze nie spaliłam.
- Wiesz przydała by się... -powiedział patrząc w sufit.
Szybko podbiegłam do szafy i wyjęłam z niej bluzę. Wróciłam do salonu i ponownie rzuciłam rzeczą w chłopaka, na co on się zaśmiał. Gdy poszedł się przebrać przypomniało mi się o zrobieniu kakałka i poszłam do kuchni.
Po zrobieniu zaniosłam je do salonu i postawiłam na stole. Poczekałam pare minut i w progu drzwi pojawił się Fifi.
- Wiedziałam, że będzie wyglądać dobrze -powiedziałam uśmiechając się.
- To co.....
- Może jakiś film? Chyba, że musisz już spadać -zaproponowałam.
- No oczywiście, że zostaje! Dobra jestem za.
Położyłam się na kanapie i włączyłam laptopa na kolanach. Nawet nie musiałam zapraszać chłopaka do siebie bo zrobił to natychmiast, wepchnął się pod koc i zajął miejsce obok mnie.
- Może troszkę przestrzeni Panie Szcześniak -zaśmiałam się i odsunęłam się od niego-.
- To co? Może Netflix? Oglądałaś The Rain? -zaproponował-
- Jeszcze nie oglądałam ale z chęcią.
Przysunęłam laptopa na środek i odpaliłam serial.
Mijały godziny, za oknem robiło się coraz ciemnej, deszcz nie ustawał. Zaczęłam się trochę martwić przez ten film.
- Filip? Dlaczego ten deszcz nadal pada? -spytałam wystraszona.
- Nie wiem, to był tylko film, spokojnie -uśmiechnął się i lekko przysunął.
Powróciliśmy do oglądania dopóki nie wydałam z siebie strasznego pisku. Tak, nastała burza. To cholerstwo zwane wyładowaniami elektrycznymi krążyło nad Warszawą. Zakryłam twarz w kocu i pisnełam ponownie.
- Ej uspokój się, to tylko burza -powiedział patrząc na mnie.
- Ale ty masz to gdzieś a ja się jej w chuj boję!
Chłopak nic nie mówiąc przysunął się do mnie i objął ramieniem.
- Już dobrze, zaraz przejdzie -powiedział przytulając mnie mocniej.

W tym momencie przestała się liczyć burza, liczył się tylko on. Zasnęłam wtulona w niego.

—————————————-
Hey kochani! Chcieliście next'a a więc jest! Niestety jakoś zabrakło mi tutaj weny, ale postaram się nadgonić w następnych rozdziałach. Mam nadzieję, że da się to jakoś czytać.
Miłego tygodnia ❤️

Under Sea || Taco Hemingway  <Nawrócone> Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz